fot. Wirtualna Polska
Podziel się:
Skopiuj link:

Odwołała ślub i wesele. "Podzieliliśmy się kosztami i każde z nas zaczęło nowe życie"

U Mileny było trochę jak u "Małgośki" Maryli Rodowicz. Gotowa była już sukienka, zapis w urzędzie też już był, a "białe koszule" na sznurze schły. Po wszystkim nie wiedziała, co z nią będzie. Ale na pewno nie brała pod uwagę scenariusza, który napisało jej życie.

Milena Kołodziejczyk ma za sobą związek, który miał się zakończyć ślubem i weselem. Przygotowania były na finiszu. Wystarczyło już tylko pojawić się w kościele i powiedzieć sobie sakramentalne "tak".

– Z Bartkiem znamy się od 17. roku życia. Decyzję o ślubie podjęliśmy po pięciu latach znajomości, więc można powiedzieć, że była ona wyczekana. Od zawsze marzyłam o ślubie i weselichu pełnym gości. Wszystko gotowe, czekaliśmy już jedynie na nasz dzień. Mieliśmy zapłaconą zaliczkę za salę, zarezerwowanego DJ'a, stroje, wizażystkę, sprawy kościelne dopięte na ostatni guzik. Goście zaproszeni – opowiada dziś 27-latka w rozmowie z Wirtualną Polską.

Ślub miał odbyć się w listopadzie, a w połowie lipca para zdecydowała się wybrać na wakacje nad polskie morze. Milena opowiada, że narzeczony zaproponował, żeby urlop spędzili z jego rodzicami. Kobieta podkreśla, że miała z nimi poprawne stosunki, ale różniło ją z teściami odmienne zadanie na wiele tematów. Nie brakowało powodów do drobnych awantur, ale postanowiła zgodzić się na wspólny wyjazd.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Pasja jest kobietą". Joanna uprawia wspinaczkę. "Znalazłam się pod lawiną"

Było sporo "znaków"

- Podczas urlopu doszło do sprzeczki między mną a narzeczonym, w co włączyła się teściowa. Tego już zaakceptować nie mogłam. Zaczęły pojawiać się myśli, że przecież nie chcę takiego życia, nie chcę, żeby ktoś się wtrącał. W emocjach, ale świadoma tego, co robię, spakowałam w nocy walizki i wróciłam pociągiem do domu. To był dla mnie koniec – opowiada kobieta.

Milena mówi, że już przed urlopem towarzyszyły jej myśli, że ślub może się nie odbyć. –Było sporo "znaków", jak dla mnie. Chociażby to, że gdy zobaczyłam swoje zdjęcie w sukni ślubnej, w głowie miałam myśl: przecież ty w niej nie wyjdziesz. To samo dotyczyło makijażu. Po próbnym make up'ie pomyślałam sobie: jak on źle na mnie wygląda - opowiada 27-latka.

Zobacz także
Efekt motyla. Gdy jedno wydarzenie wywołuję lawinę

Anna Bartodziejska, psychoterapeutka, zaznacza, że decyzja o zerwaniu zaręczyn i odwołaniu ślubu wymaga odwagi i siły do stawiania swojego szczęścia i potrzeb na pierwszym miejscu. Wiąże się też z silnym stresem i napięciem.

- Osoba, która podejmuje taką decyzję, może się spotkać z niezrozumieniem czy negatywną oceną ze strony innych. Nie można zapomnieć, że ona również doświadcza straty - związku, w którym była, wizji przyszłości, którą planowała z tym mężczyzną - mówi psychoterapeutka. Dodaje, że sytuacja łączy się z zawiedzionymi oczekiwaniami, zmianą planów i poczuciem straty. Kobieta, która znajdzie się w takiej sytuacji, musi stawić czoła wielu obawom, ale świadomość, że ta decyzja zapobiega wejściu w związek, w którym nie będzie szczęśliwa, może być ważnym czynnikiem dodającym siły - zwraca uwagę psychoterapeutka.

Wesela nie będzie

Kiedy tylko Milena wróciła z urlopu, postanowiła zwierzyć się rodzicom. Wsparli ją w decyzji o zerwaniu zaręczyn i odwołaniu ślubu. – Zawsze byli za mną. Tu w grę wchodziły jeszcze pieniądze, bo do ślubu dokładali nam się rodzice, ale to nie było dla nich przeszkodą. Liczyło się to, żebym ja się dobrze czuła – opowiada.

Rodzice poinformowali swoją rodzinę, a do Mileny zadzwonił telefon. – To był jeden z gości mojego byłego już narzeczonego. Dzwonił potwierdzić, że przyjdzie na nasz ślub. Zamurowało mnie, dotarło do mnie wtedy, że to koniec, że wesela nie będzie. Przyszła pora na odwołanie sali, kościoła, Dj’a… Podzieliliśmy się kosztami, było ich po 10 tysięcy i każde z nas zaczęło nowe życie – opowiada Milena.

Psychoterapeutka podkreśla, że bliscy mogą odegrać istotną rolę w podtrzymywaniu na duchu, pomagając spojrzeć na sytuację z innej perspektywy, dostarczając poczucia bezpieczeństwa i akceptacji.

- Ich zadaniem jest słuchanie bez oceniania, zapewnienie przestrzeni do dzielenia się uczuciami oraz oferowanie pomocy praktycznej, jeśli jest potrzebna - zaznacza Anna Bartodziejska. Dodaje, że poinformowanie pierwszych gości może być wyjątkowo trudne ze względu na wstyd i obawę przed negatywną reakcją.

- Aby radzić sobie z tym wstydem, warto zrozumieć, że najważniejsze jest postawienie na pierwszym miejscu swojego szczęścia i dobrostanu, niezależnie od oczekiwań innych. To jej życie i nikt nie ma prawa decydować o tym, co jest dla niej dobre. Komentarze "życzliwych osób" świadczą tylko o nich, to jest ich kawałek, a nie prawda na temat tej odważnej kobiety - mówi ekspertka.

Niespodziewane zakończenie

Milena nie szukała nowych znajomości, ale też nie chciała spędzać czasu w pojedynkę. Dlatego spotykała się ze znajomymi, grała w różnego rodzaju gry i quizy w mediach społecznościowych i tam poznała bratnią duszę. Wie też, że jej były narzeczony spotykał się z innymi kobietami, chodził na randki, próbował znaleźć drugą połówkę.

Nowa znajomość przyszła szybko dzięki wspólnej pasji do gier i quizów i tak Milena poznała Marcina. Na początku myślała, że może to dawny chłopak zaaranżował tak sytuację, że chce ją sprawdzić. Znajomość przerodziła się w związek. Milena nawet zamieszkała z nowym chłopakiem, ale cały czas myślami była gdzie indziej. Bartka zablokowała w mediach społecznościowych, nie chciała patrzeć, co robi. Ale on po pewnym czasie zaczął szukać z nią kontaktu. I tak od słowa do słowa, od mejla do mejla, umówili się na spotkanie. Kobieta zerwała nową znajomość, żeby mieć klarowną sytuację. Później sprawy przybrały niespodziewany bieg.

- Po pięciu latach związku, zerwanych zaręczynach i odwołanym ślubie, nagle znów zaczęliśmy się spotykać. I teraz jesteśmy razem. Ten powrót był dla mnie jak z filmu romantycznego – opowiada kobieta i dodaje, że o kolejnym ślubie na razie nie myśli. – Nie chciałabym przechodzić przez to jeszcze raz, bo dużo mnie to kosztowało. Nadal się czasem kłócimy, mamy wybuchowe charaktery, ale kochałam Bartka i kocham nadal – mówi z radością Milena.

Według psychoterapeutki podejmowanie decyzji zgodnych z własnymi wartościami jest kluczowe dla dobrego samopoczucia emocjonalnego. - Życie mamy tylko jedno. Każdy ma prawo do poszukiwania takiej relacji, w której będzie czuć się bezpiecznie i szczęśliwie, która zaspokoi jej potrzeby i oczekiwania - mówi ekspertka.

Zobacz także
"Powiedziałam dość". Rozwód po 15 latach okazał się zbawienny

"Po co wam to"

Na pytanie, jak zareagowała rodzina, 27-latka odpowiada, że o swoich rodziców się nie martwiła, bo wie, że zawsze najważniejsze jest dla nich jej szczęście. – Rodzice Bartka nic nie wiedzieli o tym, że znów, po pół roku od odwołanego ślubu, jesteśmy razem. Pojechaliśmy do nich, powiedział, że przyjedzie z dziewczyną… Gdy mnie zobaczyli, ojciec wyszedł z pokoju, matka powiedziała: "po co wam to", a Bartek odwrócił się i pognał przed siebie wkurzony. Zostałam chwilę sama z teściową i też wyszłam – wspomina kobieta.

Dodaje, że teraz sytuacja jest już jasna, każdy wie, że są razem. Przeprowadzili się do Warszawy, mają razem dwa psy i inne zwierzaki. Rodzina już nie drąży tematu. Znajomi czasem podpytywali, czy opłaca wchodzić się dwa razy do tej samej rzeki. Dziś Milena mówi każdemu, że tak, opłaca się. Choć wydawać by się mogło, że poniosła spore koszty, to wie, że przyszłość, chce spędzić u boku Bartka.

Kluczowe pytania

Anna Bartodziejska w rozmowie z SO Magazynem podkreśla, że emocje podczas podejmowania takiej decyzji mogą być przytłaczające, dlatego trzeba dać sobie przestrzeń i czas na przemyślenia. Osobom w podobnej sytuacji radzi pisać dziennik emocji lub przeprowadzić rozmowę z bliskimi lub psychologiem.

- Mogą pomóc uporządkować myśli i odróżnić decyzje wynikające z chwilowego impulsu od tych opartych na solidnych przesłankach. Warto przyglądać się swoim emocjom, nie polecam odłączania się od nich - są one ważnym kompasem, który informuje nas o tym, co jest dla nas ważne. Niosą ważne informacje, więc warto otworzyć się na ich przeżywanie i nadać im znaczenie - podsumowuje psychoterapeutka, która pomaga kobietom budować zdrową relację ze sobą.

Bartodziejska podpowiada, że stojąc przed trudną decyzją w swoim życiu warto zadawać sobie kluczowe pytania, np. "boję się wejść w ten związek małżeński, czuję lęk, co jest pod tym lękiem, czego się boję, czego potrzebowałabym od tej drugiej strony, aby przestać się bać, czy ta druga strona może mi to zapewnić" - to może pomóc nam podjąć świadomą decyzję.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij