"Powiedziałam dość". Rozwód po 15 latach okazał się zbawienny
Rozwód to trudny, pełen bólu i niepewności czas, który przewraca nasze życie do góry nogami. Niesie ze sobą ból i zanurza nas w morzu niepewności. To, co jeszcze niedawno wydawało się trwałe, teraz rozpada się, pozostawiając za sobą ranę, która potrzebuje czasu, by zacząć się goić.
Proces ten, choć trudny, jest szansą na ponowne odkrycie samej siebie i otwarcie serca na nowe. Po rozwodzie stajemy przed szansą znalezienia własnej tożsamości, zrozumienia, co naprawdę nas definiuje i otwarcia kolejnego rozdziału życia. To czas, aby przemyśleć swoje priorytety, odkryć swoje pasje i realizować marzenia, które być może zostały zaniedbane w poprzednim związku.
Dwa nieudane małżeństwa
Ewa Kaniecka ma 55 lat. Do tej pory życie jej nie rozpieszczało. - Dzieciństwo miałam trudne i biedne. Mając 18 lat, poznałam mojego pierwszego chłopaka. Wyszłam za niego po paru miesiącach. W domu nie było różowo, więc postanowiłam być samodzielna. Wtedy nie wiedziałam, co mnie czeka i wyobrażałam sobie wielką miłość - wyznaje.
Już po roku bycia mężatką doszła do wniosku, że tak cudownie wcale nie będzie. - Mąż popadł w alkoholizm. Zresztą teściowie, u których mieszkaliśmy, też pili. Na świecie pojawiła się dwójka dzieci, ale w naszym małżeństwie działo się coraz gorzej. Żyłam w piekle, które trwało 13 lat. Sama do dziś się zastanawiam, jak to przetrwałam psychicznie i skąd miałam siłę. No cóż, życie to nie zawsze bajka - mówi Ewa.
W końcu jednak nie wytrzymała. Zdobyła się na odwagę i zdecydowała, że chce wziąć rozwód. - Najpierw załatwiłam formalności, potem wynajęłam mieszkanie. Choć odczułam spokój, nie wiedziałam co dalej. Było ciężko, ale z pomocą innych osób udało mi się to przetrwać. Do dziś jestem im wdzięczna.
Po paru latach Ewa była już gotowa na nową miłość. Niestety, życie doświadczyło ją ponownie. - Przeszłam kolejne piekło. Znów zwyciężył alkohol i koledzy. I tak było przez kolejne 15 lat - wyznaje smutno.
Znów trudno było jej odejść. - Pewnego dnia walnęłam w stół i powiedziałam dość. Wzięłam drugi rozwód.
Tym razem czuła się jeszcze gorzej. - Po drugim rozwodzie byłam już zrezygnowana. Miałam poczucie, że już zawsze będę sama. Myślałam 'połowa mojego życia zmarnowana'. Czułam się bezradna, smutna i bezsilna. Siłę dawali mi przyjaciele i sąsiedzi.
Mimo to znalazła w sobie na tyle energii, by poszukać wsparcia. - Miałam cichą nadzieję na to, że jeszcze będę szczęśliwa. Zaczęłam prowadzić grupę wsparcia dla kobiet doświadczających przemocy. Rozmawiałyśmy o strachu i towarzyszących nam lękach. Dawałyśmy sobie cenne rady.
Szansa na nową miłość
Pewnego dnia Ewa, wracając z pracy, zobaczyła na słupie ogłoszenie o wieczorku tanecznym. - Ani chwili się nie zastanawiałam. Założyłam sukienkę, którą dostałam od sąsiadki. Jak się okazało, przyniosła mi później szczęście.
Choć na początku była nieco sceptycznie nastawiona, wieczór okazał się wspaniały. - Świetne towarzystwo i muzyka, która podrywała do tańca. Było świetnie!
Uwagę Ewy zwrócił szpakowaty, przystojny pan, który siedział przy stoliku obok. - W pewnym momencie poprosił mnie do tańca. Gdy byliśmy na parkiecie, czułam, że to ten. Moje serce zaczęło bić szybciej.
To był dopiero początek pięknej miłości. - Znamy się już 10 lat, razem podróżujemy, tańczymy i spędzamy wspólnie każdą wolną chwilę. W 2023 roku wzięliśmy ślub.
Ewa Kaniecka uważa, że to dar od losu. - Gdzieś w górze jest ta moja gwiazdka, która po tylu przejściach w końcu zabłysła. Dziś jestem przeszczęśliwą, spełnioną kobietą, pełną nowych celów, wyzwań i pomysłów. To też wielka zasługa swatki Ani Guzior Rutyny, która zorganizowała ten wieczorek zapoznawczy. Byliśmy jej pierwszą parą - wyznaje.
Rozwód to nie koniec świata
Ewa jest przykładem na to, że zawsze należy walczyć o siebie. - My, kobiety nie możemy być poniżane i niedoceniane, narażać zdrowie, a czasem i życie. Musimy iść po swoje - apeluje.
Dodaje, że pomaga wiara w to, że szczęście czeka tuż za drzwiami. - Trzeba mieć jedynie odwagę, by wpuścić je do środka - stwierdza.
- Po tylu latach cierpień i tak wielu przejściach znalazłam swoją miłość na nowo. Choć życie zadało mi tyle bólu i łez, teraz przynajmniej wiem, że warto było tak długo czekać - wyznaje.
Podkreśla, że na miłość nigdy nie jest za późno. - Jestem dumna z siebie i mojej odwagi. Osiągnęłam wiele celów, a przede mną kolejne wyzwania. Życie to nie dywan usłany różami, ale warto walczyć o to, by płatków był więcej niż kolców. Ja tę walkę wygrałam. Życzę odwagi, miłości i szczęścia wszystkim kobietom - podsumowuje Ewa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl