Zsa Zsa Gabor do skutku poszukiwała miłości. Znalazła ją u boku dziewiątego męża
Na pytanie, ilu miała mężów, odpowiadała bez zastanowienia: "Swoich, czy cudzych?" I dodawała, że nigdy nie należy po rozstaniu nienawidzić mężczyzny do tego stopnia, by trzeba było mu zwracać brylantowe pierścionki. Tych Zsa Zsa Gabor zgromadziła sporą kolekcję, bo mężów miała aż dziewięciu, a zdecydowana większość z nich była milionerami, nieskąpiącymi ukochanej klejnotów. Bo, jak mówiła Zsa Zsa: "Dla rozsądnej dziewczyny mężczyźni nie są problemem, są rozwiązaniem". A jednak tym, z którym wytrwała najdłużej, bo niemal 30 lat — aż do swojej śmierci w wieku niemal 100 lat — był mężczyzna, który za cały dobytek miał książęcy tytuł. Czy więc to naprawdę pieniędzy szukała przez całe życie Zsa Zsa Gabor?
Pierwsze sukcesy, pierwsi mężowie
Zsa Zsa Gabor zasłynęła jako pierwsza celebrytka — gwiazda, która znana jest nie tyle ze swoich zawodowych osiągnięć, a z tego, że jest znana. Przez całe życie dbała o to, aby o niej mówiono — nie ważne jak — dobrze, czy źle, prawdę czy kłamstwa. Dlatego na temat życia Zsa Zsy krąży rekordowa ilość plotek, a w jej biografii nie jest pewna nawet data urodzenia.
Sarlota Gábor, jak brzmiała prawdziwa tożsamość gwiazdy, przyszła na świat w Budapeszcie 6 lutego roku — w zależności od wersji — 1917 lub 1926. Dziewczynka zwana pieszczotliwie Sári od małego była przyzwyczajona do zbytków, a matka, prowadząca zakład jubilerski Janka Tillerman, zwana Jolie, wpoiła jej miłość do pięknych rzeczy. Z rodzinnego domu Sári i jej dwie siostry wyniosły też pewność siebie oraz przekonanie, że w życiu na pierwszym miejscu należy stawiać przyjemności. A ponieważ w ogarniętej wojną Europie o przyjemności było ciężko, szczególnie dla osób żydowskiego pochodzenia, matka wraz z córkami wyjechały do Ameryki.
Kiedy Sári przybyła do Nowego Jorku, miała już na koncie rolę w operetce "Der singende Traum" ("Śpiewające marzenie") oraz koronę miss Węgier. Zdążyła też zaliczyć pierwszy ślub — z tureckim dyplomatą Burhanem Belgem. Ale wkrótce po tym, kiedy postawiła stopę na amerykańskiej ziemi zrozumiała, że może mierzyć wyżej.
Związek z Belgem przeszedł więc do historii, a miejsce dyplomaty zajął spadkobierca hotelarskiej fortuny, pradziadek Paris — Conrad Hilton. To z nim Zsa Zsa miała jedyne dziecko, Constance Francescę Gabor Hilton. Ale choć pieniądze męża pozwalały na zbytki — takie jak niemal hurtowe zakupy biżuterii — związek miał też ciemną stronę. Według Zsa Zsy, która w swoich biografiach dzieliła się bez wstydu nie tylko blaskami, ale też cieniami życia — Conrad był przemocowym brutalem, a córka została poczęta w wyniku małżeńskiego gwałtu.
Męża numer dwa Zsa Zsa nazwała też skąpcem, który po rozwodzie dał jej tylko dożywotnią zniżkę w należącej do niego sieci oraz pięć tysięcy egzemplarzy hotelowych biblii. Bezpośrednią przyczyną rozpadu związku miał być jednak romans Gabor z synem męża z poprzedniego związku, Nickym — późniejszym mężem Elizabeth Taylor.
Mężowie i kochankowie
Zsa Zsa Gabor nie znosiła w swoim życiu nudy. Dlatego zasadą w jej przypadku było, że po rozwodzie wkrótce znowu wychodziła za mąż. Wymagania? Skromne, jak mówiła sama zainteresowana: "Pragnę mężczyzny, który byłby dobry i wyrozumiały. Czy to za duże wymagania wobec milionera?".
Nie znaczy to jednak, że była bierną utrzymanką, pragnęła rozwijać karierę w show biznesie. Umożliwiły jej to wpływy — i pieniądze — męża numer trzy. George Sanders, był pochodzącym z Rosji brytyjskim aktorem, zdobywcą Oscara za rolę w filmie "Wszystko o Ewie". I tak w 1952 roku pani Gabor, a właściwie już Sanders, zadebiutowała na ekranie w musicalu "Cienki lód". Zagrała w nim postać o imieniu Zsa Zsa, nie wiadomo jednak do końca, czy jej pseudonim wziął się od roli, czy było wręcz odwrotnie.
Pewne jest jednak to, że choć Zsa Zsa do końca życia nie pozbyła się ciężkiego, węgierskiego akcentu, publiczność pokochała jej wrodzoną klasę i zjawiskową urodę. Te ostatnie sprawiły też, że choć Zsa Zsa grała w filmach najczęściej dobre rólki, zawsze była widoczna — przede wszystkim dla mężczyzn. Do historii przeszła odpowiedź gwiazdy na pytanie "Ilu miała mężów?", brzmiąca: "Swoich czy cudzych?". Podczas małżeństwa z Sandersem, wdała się w liczne romanse, m.in. z Richardem Burtonem i Seanem Connerym.
Wierność nigdy nie była mocną stroną Zsa Zsy, zdarzało się jednak też, że jej uroda przyciągała niechciane zainteresowanie płci przeciwnej. Tak było w przypadku Franka Sinatry, który miał zablokować Zsa Zsie wyjazd z posesji swoim samochodem, a następnie powiedzieć, że pozwoli jej wyjechać tylko wówczas, gdy zgodzi się uprawiać z nim seks.
Z własnej woli natomiast gwiazda wdała się w romans z dominikańskim dyplomatą i znanym playboyem Porfiriem Rubirosą. Mężczyzna był ponoć bardzo hojnie obdarzony przez naturę — jego nazwiskiem nazywano nawet ogromne pieprzniczki. Jego wadą była jednak zaborczość — kiedy Zsa Zsa odmówiła mu ślubu, podbił jej oko. I tu pani Gabor należy się uznanie — w przeciwieństwie do koleżanek po fachu, nigdy nie zamiatała przemocy pod dywan, twierdząc słusznie, że to brutal ma się wstydzić, a nie ofiara. Po ataku Rubirosy dumnie opowiadała o nim każdemu, kto chciał słuchać, nosiła na oku piracką przepaskę, mężczyznę zostawiła, a jego imieniem nazwała psa.
Wpojone przez matkę zamiłowanie do pięknych rzeczy, z diamentową biżuterią na czele, wymagało od Zsa Zsy znacznych funduszy. Szybko zrozumiała też, że gaże filmowe nie są w stanie jej ich zapewnić. Mógł to za to zrobić mąż numer cztery — nowojorski bankier i filantrop Herbert Hunter. Filantropijne skłonności przeniósł na żonę, obsypując ją klejnotami.
Coś jednak poszło nie tak, bo po czterech latach małżeństwa Zsa Zsa rozwiodła się z Hunterem i jeszcze w tym samym roku powiedziała sakramentalne "tak" Joshui S. Cosdenowi Juniorowi, poznanemu na imprezie charytatywnej poprzedniego męża. Pamiątką po tej znajomości był pierścionek z dużym brylantem, ale klejnot nie sprawił, że małżeństwo przetrwało próbę czasu — miejsce Cosdena zajął wkrótce Jack Ryan, twórca lalki Barbie.
Po półtora roku również ten związek zakończył się rozwodem, a rozwód kolejnym małżeństwem — z Michaelem O’Harą, prawnikiem, który na sali sądowej reprezentował Zsa Zsę. Siódmy związek przetrwał aż pięć lat, a zakończył go — niespodzianka — romans z mężem numer osiem.
Pieniądze to nie wszystko
Małżeństwo z prawnikiem miało jedną wadę — mąż numer siedem świetnie orientował się w prawnych kruczkach. Kiedy Michael O’Hara dowiedział się, że jego miejsce u boku Zsa Zsy oficjalnie zajął meksykański aktor i producent filmowy Felipe de Alba, postanowił się zemścić. Udowodnienie, że żona nie dopełniła koniecznych formalności, aby rozwód z nim stał się faktem nie zajęło mu długo. W wyniku jego ustaleń, małżeństwo z de Albą zostało uznane za bigamię i unieważnione. Po jednym dniu, co uczyniło go rekordowo krótkim, nawet jak na standardy Zsa Zsy, małżeństwem.
W połowie lat 80. udało się ostatecznie sfinalizować rozwód z mecenasem O’Harą. Mylili się jednak ci, którzy liczyli na to, że po prawnych zawirowaniach gwiazda straci apetyt na formalne związki. Zmieniło się natomiast coś innego — kolejnym wybrankiem Zsa Zsy nie został milioner, a mężczyzna, który za jedyny dobytek miał książęcy tytuł i młodość. Bo Frédéric von Anhalt, zubożały książę, był od swojej żony młodszy o 26 lat.
Co prawda jego tytuł w arystokratycznym środowisku budził spore wątpliwości, bo w żyłach von Anhalta wcale nie płynęła błękitna krew. Mężczyzna przyszedł na świat jako Hans Georg Robert Lichtenberg i został adoptowany przez księżnę Marię Augustę. Jednak Zsa Zsa nie tylko nie zwracała uwagi na takie szczegóły, ale też dzięki nim wpadła na pomysł, jak tytuł męża numer dziewięć — prawdziwy czy nie — spieniężyć.
Zsa Zsa Gabor nawet w dojrzałym wieku mogła się poszczycić urodą, jednak prawa Hollywood były nieubłagane — najwięcej ról dostawały młódki. Aby zdobyć fundusze na niesłabnący apetyt na wystawne życie i klejnoty wydawała więc obfitujące w pikantne szczegóły biografie, a także była częstą gościnią popularnych talk shows, min. u Joan Rivers i Barbary Walters. Milionom widzów opowiadała o swoim barwnym życiu, oczywiście za sowitym wynagrodzeniem. Ale z czasem nawet najbardziej ciekawe historie się nudzą.
W obliczu braku popytu na biograficzne skandale Zsa Zsa znalazła nowe źródło utrzymania — z pomocą swojego księcia. Plan był genialny w swojej prostocie. Za opłatą dwóch milionów dolarów od każdego z nich, para adoptowała panów, dodatkowo Frédéric pasował rycerzy — po 50 tys. dolarów od osoby. Ponieważ w Ameryce nie brakowało pragnących podnieść swój status społeczny mężczyzn, biznes się kręcił.
U boku Frédérica Zsa Zsa spędziła ostatnie trzydzieści lat swojego życia. Choć mężczyzna nie był jej w stanie zapewnić życia w takim zbytku jak jego poprzednicy i nie obsypywał jej klejnotami, jak sam przyznał: "Chyba zrobił coś dobrze". Bo to właśnie małżeństwo z nim było w życiu gwiazdy najdłuższe. Być może zatem nawet w przypadku tak spragnionej luksusu kobiety jak Zsa Zsa Gabor, prawdziwe okazuje się stwierdzenie, że pieniądze to nie wszystko?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl