fot. Marzena Kanclerska / archiwum prywatne
Podziel się:
Skopiuj link:

Marzena Kanclerska. Królowa paznokci o trendach w manikiurze i trudnych czasach koronawirusa

Mistrzowsko dobiera odcienie i ma niezwykłą intuicję do trendów. Marzena Kanclerska-Gryz zaczynała jako manikiurzystka, a dziś jest właścicielką sieci salonów Nail Spa oraz salonu Mr&Mrs SPA. Co jest sekretem jej sukcesu? Być może to, że kocha swoją pracę. Przyznaje, że wciąż najbardziej w niej lubi kontakt z klientkami i poczucie satysfakcji, gdy własnoręcznie wykona manikiur. Nam opowiada o swojej drodze i jak zmieniał się świat paznokci przez ostanie dwadzieścia lat

Marta Urbaniak - So Magazyn: Uwielbiam do ciebie przychodzić, bo zawsze idealnie dobierasz odcień lakieru do mojego nastroju i potrzeb. Mam wręcz poczucie, że to jakiś szósty zmysł. Za każdym razem jestem zaskoczona twoją propozycją i za każdym razem jest ona w punkt!

Marzena Kanclerska: Rzeczywiście, lubię, gdy okazuje się, że miałam rację, przekonując klientkę do koloru. Oczywiście, co innego zaproponuję prawniczce, a co innego celebrytce. Inną barwę do biura (bezpieczną), inną na wakacje (tu zachęcam do eksperymentów). Kolor dobieram też do odcienia skóry i temperamentu klientki. Nie każdemu wszystko pasuje. Mnie osobiście bardzo podoba się np. czerwony kolor, ale u kogoś… Sama nigdy nie miałam czerwonych paznokci!

Jakie paznokcie nosisz?

Ostatnio wyłącznie naturalne, pastelowe, bladoróżowe. Śmieją się ze mnie, że wciąż noszę ten sam kolor, ale to nieprawda. Zmieniam odcienie. Różnią się między sobą niuansami.

A jakie kolory najchętniej wybierają klientki?

Wszelkie tonacje nude i nieśmiertelną czerwień. Czerń. Latem wiele pań decyduje się z kolei na neony, które świetnie wyglądają na tle opalonej skóry.

Pamiętam, jak piętnaście lat temu oszalałam na punkcie turkusowych i miętowych odcieni. Dziś to nic nadzwyczajnego, ale kiedyś w sklepach dostać można było lakiery albo beżowe, albo bordowe. Dla mnie osobiście nuda.

Szukałyśmy czegoś więcej. Kilkanaście lat temu faktycznie był boom na turkusy i miętę. Piękne odcienie miała w swojej ofercie marka Essie, która niestety wycofała się z polskiego rynku. Potem zachwycałyśmy się pudrowymi różami. Pojawiły się metaliczne naklejki MINX i zdobienia z cyrkonii. Robiłyśmy ombre i moon manicure.

Co będziemy nosić na paznokciach w tym sezonie?

Mocny kierunek to french z tęczowymi końcówkami. Supermodny jest też klasyk – naga płytka i płomiennie czerwona końcówka lub wersja hot evening – złote brzegi paznokcia przy czystej płytce. Jeśli chodzi o lakiery, sięgnijmy po opalizujący róż, pudrowy beż lub mleczny karmel. Proste, a wygląda nieziemsko. Wracają naklejki, zwłaszcza z rysunkowymi, komiksowymi wzorami. Po sezonie zimowym dodają nam energii i bywają naprawdę szalone. Jest też szokujący trend, który już zaczyna robić furorę w realu: przezroczyste, długie tipsy. Wygląda to bardzo futurystycznie, ale trzeba mieć dużo odwagi, by nosić taki manikiur.

Lakier czy hybryda?

70 proc. naszych klientek decyduje się na hybrydę, ale pozostałe wciąż pozostają wierne lakierom, co zresztą niektórych dziwi. Coraz trudniej znaleźć też manikiurzystkę, która potrafi malować tradycyjnymi lakierami. Lakier hybrydowy, dopóki nie utwardzi się go lampą, jest bardzo płyny i wybacza wiele błędów. Można w nieskończoność operować pędzelkiem, by kolor był idealnie gładki i bez smug. Tradycyjny lakier jest gęsty i trzeba nim szybko i sprawnie pomalować płytkę. Coraz mniej młodych dziewczyn zajmujących się paznokciami to potrafi.

#teamlakiery to ja! Nie noszę hybrydy, bo albo mi od razu odpada, albo ją sama zeskubuję i potem przez kilka miesięcy płaczę nad stanem moich paznokci…

Jeśli hybryda odpada, to znaczy, że została źle zrobiona. Nie polecam zdzierania, to bardzo niszczy paznokcie! Jeśli nie masz czasu, by wybrać się na kolejną wizytę do swojego ulubionego miejsca, wybierz się, chociaż na samo zdjęcie hybrydy w pierwszym lepszym salonie. Manikiuru hybrydowego nie warto też nosić za długo, maksymalnie dwa tygodnie. Po pierwsze dlatego, że to przesusza i osłabia płytkę, po drugie odrost nie wygląda estetycznie.

I pewnie warto od czasu do czasu zrobić sobie przerwę.

Klientki bardzo tego nie lubią, ale czasami trzeba im powiedzieć stanowcze nie, bo następnym razem paznokcie mogą być już w tak opłakanym stanie, że nie będzie do czego przyklejać lakieru.

I co wtedy, manikiur japoński?

Ja akurat nie jestem jego fanką. Mamy za to świetny system IBX, który po serii trzech zabiegów pomaga zregenerować nawet bardzo zniszczoną płytkę.

Dlaczego kobiety kochają lakiery hybrydowe?

Bo są wygodne i szybkie. Nie trzeba czekać, aż lakier wyschnie, nie ma zagrożenia, że odpryśnie czy odkształci chwilę po wyjściu z salonu. W przypadku tradycyjnego lakieru to się zdarza często i jest bardzo irytujące! Poza tym paznokcie niesamowicie błyszczą przez cały czas.

Czy lakiery hybrydowe zrewolucjonizowały rynek?

Zdecydowanie tak. Jednak wbrew pozorom na początku wcale nie było tak łatwo przekonać do nich klientki. Pierwszy lakier hybrydowy miała marka OPI. Był on jednak podany w słoiczkach, nakładało się go osobnym pędzelkiem, cała procedura była niewygodna i długotrwała, a do tego tamte hybrydy wyjątkowo ciężko było zmyć. Nie chwyciło. Potem pojawił się Shellac firmy CND. Świetny produkt, choć osobiście uważam, że powinien mieć innego dyrektora artystycznego, bo ma niezbyt trafioną kolorystykę. Klientki wciąż podchodziły do lakierów hybrydowych nieufnie, a głównym zarzutem było wtedy, że nie mogły ich same zmyć. Wraz z rozwojem rynku wszystko się zmieniło. Jest coraz więcej marek, które oferują produkty w przepięknych kolorach, a także salonów, do których można wejść prosto z ulicy, żeby odświeżyć manikiur. Zmywacze do lakieru hybrydowego pojawiły się też w drogeriach.

A jak było, gdy zaczynałaś pracę jako manikiurzystka?

To były czasy przed manikiurem hybrydowym. Lata 90.! Nie było tak jak dzisiaj stricte paznokciowych miejsc, na manikiur chodziło się do gabinetu kosmetycznego. Ja też chodziłam, ale któregoś dnia się spóźniłam. Czekając na swoją kolej, sama zaczęłam sobie te paznokcie malować. Właścicielka salonu, pani Iza, powiedziała, że świetnie mi to wychodzi i że powinnam skończyć kurs. Tak się wszystko zaczęło. Dostałam pracę w prestiżowym salonie na Saskiej Kępie. Pozyskiwałam kolejne klientki, zrobiłam pierwszą sesję zdjęciową z Katarzyną Skrzynecką do kampanii Triumpha. Zdjęcia robiła Beata Wielgosz. Poznałam tam panią Elę, która do dziś jest moją klientką! Pracowałam też przy serialach, m.in. na planie "Plebanii".

Gdy się poznałyśmy, jeździłaś z kuferkiem i lakierami po redakcjach, a rok później otwierałaś swój pierwszy salon.

Zaszłam w ciążę i powiedziałam mężowi, że nie mam już siły tracić czasu na dojazdy, że chcę mieć swoje miejsce z manikiurem. Pamiętam, jak mówił, że to się nie sprawdzi. A jednak otworzyłam malutki salon na Chodkiewicza, który funkcjonuje do dziś!

To było pierwsze takie miejsce w Warszawie?

Tak. Nie było wtedy miejsc z manikiurem. Wiele ludzi mi je odradzało. Były osoby, które śmiały się ze mnie, że to w ogóle nie na polski rynek, jak to, kilka stolików, fotel do pedikiuru i półki z lakierami? Ufałam swojej intuicji. Wiedziałam, że jeśli nie zaryzykuję, nigdy nie przekonam się, czy moje marzenie miało sens.

Ile salonów masz dzisiaj?

Pięć, łącznie ze SPA. Wtedy na Chodkiewicza pojawiali się klienci, którzy są ze mną do dziś. Zatrudniłam pierwszych pracowników, bo nie byłam w stanie sama ogarniać wszystkiego. Do pracy wróciłam czwartego dnia po porodzie, za co niektórzy mnie potępiają. Ale takie były realia. Zarabiałam dzięki swoim klientom, miałam wobec nich zobowiązania, nie mogłam ich tak po prostu przekazać komuś innemu.

Miałaś zresztą już wtedy klientów z pierwszych stron gazet.

Tak, np. przecudowną Anetę Kręglicką, która do tej pory jest naszą klientką. Pamiętam, jak jeździłam do niej do domu z córką w nosidełku. Odwiedzałam redakcje, najpierw Cosmopolitan, później Glamour. Poznawałam dziewczyny, które śledziły trendy, czytały zagraniczne magazyny. Wiedziałam, że muszę za nimi nadążyć, również znać trendy, świat mody. To zaprocentowało.

Namówiłaś też Dodę do zdjęcia tipsów.

Tak, to mój mały sukces, chociaż potem wróciła do długich paznokci (śmiech). Zresztą Doda nadal jest klientką naszych salonów.

Jakie jeszcze gwiazdy przychodzą do Nail SPA?

Nie chcę tego zdradzać, bo zależy mi, żeby nasze klientki czuły się u nas nie tylko wyjątkowo, ale i bezpiecznie. Nie dzwonię po paparazzi, nie organizuję ustawek pod salonem. Mam bardzo dobre relacje z moimi sławnymi klientkami i chciałabym, żeby tak zostało.

Sama też masz na koncie niemałe sukcesy. W 2018 stworzyłaś kolekcję lakierów dla amerykańskiej marki NCLA.

Kolekcja nazywa się Summer in the City, a w jej skład wchodzą cztery lakiery: dwa nude, dwa neonowe. Wymyśliłam je, mając na uwadze odcienie, które nasze klientki najchętniej wybierają latem i których w ofercie NCLA brakowało. Lakiery są wegańskie, z formuła 7 free, świetnie się sprzedają. Zrobiliśmy piękną sesję zdjęciową, zorganizowaliśmy konferencję prasową. To był świetny czas, za który bardzo dziękuję. Zwieńczenie tylu lat mojej pracy.

Jako specjalistka w branży paznokciowej zdecydowałaś się na wyjście poza schemat i kolejny krok – otworzyłaś spa.

Słyszałam od klientów „pani Marzenko, proszę coś otworzyć, my już nie chcemy przychodzić do nikogo innego, chcemy przychodzić do pani”. Gdy nadarzyła się taka okazja, zdecydowałam się na Mr&Mrs SPA. W ofercie mamy sprawdzone zabiegi za pomocą maszyn – Vectus, Icoone, Hydrofacial, ale też masaże, które nasi klienci uwielbiają. Ludzie coraz częściej chcą holistycznie dbać o siebie. Widzą, że ładniejsze i naturalniejsze efekty może przynieść seria masaży kobido niż ostrzykiwanie. Ale widzę też sporo obłudy. Nagle wszyscy są gluten free, piją zielone soki, stosują naturalne oleje, a paznokcie przedłużają w podejrzanych miejscach o wątpliwych standardach higieny. Pamiętajmy, że nawet niewinna hybryda to też chemia! Poza tym ten sezon sprzyja naturalności. Nieumalowane paznokcie to bardzo silny trend. Oczywiście muszą być superzadbane, opiłowane krótko, na okrągło, z wypielęgnowanymi skórkami, bardzo lśniące. Możesz nałożyć na nie odżywkę, wmasować w nie olejek lub wypolerować na wysoki połysk. Na wieczór wystarczy dokleić do 1-2 paznokci jakąś małą ozdobę, cyrkonię, perełkę albo kropkę lakieru, by wyglądać absolutnie HOT.

Z Marzeną rozmawiam kolejny raz, dwa tygodnie po wprowadzeniu narodowej kwarantanny.

Jak się czujesz w tych trudnych czasach?

Czuję bezsilność, pustkę i żal, przygnębienie i zagubienie. To dla nas wszystkich naprawdę ciężki czas. Wirus się rozprzestrzenia, ciągle jesteśmy przed kulminacją zachorowań. Martwię się, czy moja rodzina będzie bezpieczna. Z powodu koronawirusa zdecydowałam się zamknąć wszystkie swoje salony. Nie chciałam narażać naszych klientów, pracowników, najbliższych. Jednocześnie mam świadomość, że kwarantanna potrwa jeszcze długo i że biznesowo może być ciężko. Czy klientki, które teraz nie pracują, będą miały w przyszłości pieniądze np. na cotygodniowy manikiur i masaż? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

tu wstaw treść

Czy jako przedsiębiorczyni czujesz wsparcie państwa?

Niestety nie. Musiałam poradzić sobie sama. Rozmawiałam z prawnikami, księgowymi i ludźmi, którzy mają większe i mniejsze firm, reenegocjowałam czynsze, rozmawiałam z całym zespołem . Nikogo nie zwolniłam. Wszyscy przyjęli moją decyzję ze zrozumieniem. Robię wszystko, żeby zminimalizować koszty mojej firmy na czas przestoju. Martwię się o przyszłość nie tylko swoją, ale wszystkich moich pracowników.
Jestem za nich odpowiedzialna i uwierzcie mi: to wielki ciężar w chwili, kiedy nic nie mogę zrobić i mam zero dochodu! Kiedy nie wiem, co będzie dalej. Najbardziej przeraża mnie fakt, że firma, którą tworzyłam ponad 20 lat, może przestać istnieć.

Jako osoba zatrudniająca więcej niż dziewięć osób nie mam w zasadzie, na co liczyć od państwa. Tymczasem małe przedsiębiorstwa są bardzo ważne dla gospodarki, bo wytwarzają prawie połowę PKB Polski! Będą potrzebne w jej szybkiej odbudowie po załamaniu rynku. Dla gospodarki są niezbędnymi podwykonawcami i dostawcami oraz usługodawcami. Bez pomocy rządu samodzielnie nie przetrwają kryzysu, bo nie mają wystarczającego kapitału. Jest zakaz pracy, a składki trzeba zapłacić, tylko że w czerwcu. Z czego? Hotele, usługi, transport, turystyka zatrzymane. To kpina. To rząd zakazał pracy

Tarcza to dla takich firm żadne koło ratunkowe, raczej betonowe… We mnie się gotuje, gdy o tym myślę!

Dziś każdy, kto prowadzi większą, mniejszą firmę, jest właścicielem, dyrektorem czy managerem, niestety musi podjąć trudne decyzje.Nikt z nas nie jest mądry, nie wiemy, kiedy gospodarka stanie na nogi, czy potrwa to kilka miesięcy, czy lat… Tysiące firm na świecie w tym roku upadnie. W Polsce również i wiele osób straci pracę.

Nie chcę narzekać, bo nigdy tego nie robiłam. Wiem, że są lekarze, którzy walczą życie innych bez chwili na sen. Wiem, że są ludzie, którzy nie mają co jeść i gdzie spać. Co oni mają powiedzieć ? Są jeszcze ci, którzy nie mają wyjścia i muszą pracować, ryzykując dla nas swoje życie. W takiej sytuacji odpoczynek w ciepłym i spokojnym domu z rodziną nie jest dla mnie tragedią!

Wiele zakładów oddawało do szpitali maski i płyny do dezynfekcji, czy ty też?

Oczywiście, z tym że nie miałam jakiś ogromnych zapasów, którymi mogłam się podzielić. Dałam to, co miałam. Uważam, że to państwo powinno je zapewnić szpitalom i służbie zdrowia.

Brakuje ci pracy?

Bardzo! Tęsknię za kontaktem z ludźmi, rozmowami, wyborami kolorów, niekończącymi się dyskusjami o wyższości hybryd nad lakierami. Brakuje mi twarzy, uśmiechów, wybierania kolorów. Przeraża mnie ta cisza…

Od 16 lat prowadzę swoje salony, nigdy nie zdarzyło mi się przez te wszystkie lata przerwać pracę na tak długo… Pracę, która była i jest moją pasją!
Wiele Klientek znam osobiście od kilkunastu lat i przez cały ten czas regularnie się widywałyśmy, są dla mnie jak rodzina. Dzwonią teraz do mnie, podtrzymują na duchu. Proponują, że wykupią vouchery do wykorzystania później. To bardzo miłe, choć to zaledwie kropla w morzu potrzeb. Od dwóch tygodni siedzę w domu, nadrobiłam wszystkie zaległości z ostatnich kilku miesięcy. Coraz bardziej chciałabym już wrócić do swojego codziennego życia, które wiodłam przed pandemią.

Spodobał Ci się So Magazyn? Zaobserwuj nas na Instagramie!

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij