fot. Licencjodawca
Podziel się:
Skopiuj link:

Jessica Mercedes Kirschner: Wracam z nową siłą

Jej profil na Instagramie śledzi przeszło 900 tysięcy obserwujących. Jest jedną z pierwszych i bardziej rozpoznawalnych blogerek, a także założycielką dwóch marek modowych. W rozmowie z Natalią Jeziorek Jessica Mercedes Kirschner opowiada o tym, jak wyraża siebie poprzez stylizacje, i tym jak to, co nosi, pomaga jej poczuć się szczęśliwą. Zdradza też, jak rozstanie pomogło jej zakochać się w samej sobie.

Natalia Jeziorek, SO:magazyn: Moda zawsze była sposobem na wyrażanie siebie. Jak wygląda to u ciebie, w jaki sposób pomaga ci ona pokazać swoją osobowość czy nastrój?

Jessica Mercedes Kirschner: W modzie lubię jej zmienność i sezonowość, trendy. To bardzo współgra z moją osobowością. Nie jestem dziewczyną, która stoi w miejscu. Są takie osoby — ikony, które niemal przez całe życie mają swój określony, charakterystyczny styl, ponadczasowy look. Natomiast u mnie najbardziej charakterystyczną cechą jest to, że cały czas się zmieniam. Nie lubię stać w miejscu, nieustannie pragnę iść do przodu.

Tak samo wyglądają moje stylizacje, przez które wyrażam siebie. Nie znaczy to, że wciąż kupuję nowe rzeczy, po prostu miksuję na coraz to nowe sposoby to, co mam. Kilkanaście ubrań potrafię wystylizować na miliard różnych sposobów, przełamując je różnymi dodatkami. Dzięki temu nawet, jeśli często noszę te same rzeczy, wcale nie wyglądam tak samo.

Jedyną stałą jest u ciebie zmiana?

Dokładnie. Zmieniło się też moje podejście do kupowania ubrań, bo od czasu pandemii robię to bardzo rzadko. Staram się wybierać rzeczy w sposób bardzo przemyślany i świadomy, a kiedy już coś kupuję, oddaję coś innego dalej. Wróciłam też do mody vintage, jestem fanką sklepów vintage prowadzonych przez młode dziewczyny, które same znajdują i selekcjonują te rzeczy. Bardzo lubię wspierać takie małe, rozwijające się biznesy. Bardziej niż upolowanie najtańszej okazji sprawia mi przyjemność kupienia czegoś u 17-latki, która prowadzi instagramowy vintage shop. Mam wtedy poczucie, że wspieram czyjś biznes i kreatywność.

Jess inspiruje stylem tysiące kobiet

Jess inspiruje stylem tysiące kobiet

Źródło: Archiwum prywatne, fot. Marcin Gąska

Wielu uważa, że zakupy to sposób na poprawę humoru. Ale z tego, co mówisz, wynika, że dużo większą satysfakcję może nam dać stworzenie ciekawej stylizacji z tego, co mamy w szafie lub upolowanie vintage perełki.

W moim przypadku jest tak, że zakupy nie sprawiają mi przyjemności, natomiast tworzenie stylizacji już tak. Mam swoją garderobę zbudowaną przez wiele lat, dlatego kupowanie nowych rzeczy i odrywanie metek zupełnie już mnie nie jara. Zakupy nie dają mi dopaminy, czerpię ją zupełnie gdzie indziej.

Twój styl w ostatnim czasie zmienił się, ewoluował. Jak byś go teraz opisała?

Wydaje mi się, że w ostatnim czasie wracam do swoich korzeni — tego, jak ubierałam się jako nastolatka. Znowu jest u mnie sporo rock and rolla, mroczniejszych motywów, bardzo je lubię. Lubię mieszać styl high fashion, ale wracam też do ukochanego rocka.

Co wpłynęło na tę zmianę?

W tym roku czuję się młodsza niż kiedykolwiek. Po rozstaniu znów staram się odnaleźć siebie na nowo, zaczęłam robić rzeczy, o których wcześniej myślałam, że nie mogę ich robić, że nie spodobają się mężczyznom. Przechodzę obecnie drogę zakochiwania się, ale nie w kimś, a w sobie na nowo.

Dlatego dużo eksperymentuję i ubieram się tak, jak tylko mam ochotę. Nie interesuje mnie niczyje zdanie. Przez minione dwa, trzy lata bardzo przejmowałam się opinią internautów, moich znajomych, otoczenia. Trochę mi się nie chciało, co chyba było widać na moim Instagramie. A teraz wracam z nową siłą.

Rozstanie często wpływa na zmianę stylu — Księżna Diana miała swoją słynną revenge dress, ty postawiłaś na powrót do swoich korzeni, do autentyczności…

Tak, i do tego, żeby nie bać się być sobą.

Patrząc na ciebie, mam wrażenie, że są w tobie dwa style — jeden ostry, dość rockowy, drugi jest na przeciwnym biegunie, uduchowiony, boho, lekko hippie. Czy to odzwierciedlenie twoich dwóch osobowości?

Dokładnie, to są moje dwie skrajne osobowości. Byłam niedawno na spotkaniu z Kate Moss i rozmawiając z nią, powiedziałam, że w pewnym sensie jesteśmy do siebie podobne. Ona zawsze była mocno rockowa, a teraz wystartowała z marką wellness. Ja też z jednej strony od zawsze kocham muzykę rockową, uwielbiam imprezy, spotykanie się z ludźmi, poznawanie nowych osób, życie nocne. Natomiast w tygodniu jestem tego totalnym przeciwieństwem — lubię rano wstać, ćwiczyć jogę, iść z psem na spacer nad Wisłę, pić zdrowe koktajle. I to też ma odzwierciedlenie w stroju, to są takie moje dwa bieguny.

Co decyduje, że danego dnia stawiasz na taki styl, a nie inny — ten bardziej ostry lub uduchowiony?

Kiedy jest mi trochę źle, jestem niepewna siebie, lubię dodać sobie odwagi stylizacją. Jesienią, kiedy jest zimno i szaro i mam ochotę schować się pod kołdrą z książką czy podumać nad życiem, lubię wymyślić sobie cool outfit i spotkać się z kimś na lunch. Tak, żeby przełamać ten nastrój, nie poddać mu się. Nie daję się jesiennej chandrze, przeciwstawiam się jej również w tym, co noszę — intensywnymi kolorami, fioletowymi kozakami itp. Wyciągam czasem coś, co kojarzy się wakacyjnie i po swojemu wplatam to do jesiennych stylizacji.

Czyli zgadzasz się z tym, że to, co nosimy, ma duży wpływ na nasze samopoczucie?

Tak, myślę, że to, co nosimy, ma to bardzo duży wpływ na nasz nastrój. Niekoniecznie muszą to być markowe rzeczy, ale ważna jest ich jakość, konstrukcja, kolory. To, czy dana rzecz jest droga, czy tania nie wpływa moim zdaniem na poczucie naszej wartości, za to bardzo ważne jest to, jak w czymś się czujemy.

Wspomniałaś o kolorach — ostatnio sporą popularność zyskuje tzw. Dopamine Dressing, czyli trend bazujący na pozytywnym wpływie kolorów na nasz nastrój. Jaki jest twój stosunek do tego trendu, jak go interpretujesz?

Bardzo go lubię. Ostatnio lubię stawiać na kobiece kolory — fiolet, róż, błękity. To są kolory, które poprawiają mi humor, ale też współgrają z moją urodą. Oczywiście wiele zależy też od sezonu.

Wracając do twojego stylu — często podróżujesz, czy również z tych miejsc przewozisz modowe inspiracje?

Zdecydowanie tak, podróże mają bardzo duży wpływ na mój styl. Jest też tak, że staram się podróżować do miejsc, o których wiem, że w danym momencie mnie zainspirują. Ostatnio przechodziłam przez taki etap w życiu, że bardzo dużo pracowałam, na tym się skupiałam. Teraz kiedy osiągnęłam już pewne cele, które sobie założyłam, czuję, że muszę zająć się czymś innym, żeby móc iść dalej. Chcę iść w stronę uzdrawiającej podróży, planuję, wyjazd — na razie nie zdradzę dokąd, bo nie kupiłam jeszcze biletu. Ale wybiorę się w tę podróż zupełnie sama, bez żadnego towarzystwa. To wynika też z faktu, że obecnie bardzo skupiam się na samorozwoju — rozwoju duchowym, ale też związanym z psychoterapią, łączę te dwa światy i to jest dla mnie bardzo ważne.

Dlatego, kiedy mówię o dobrym samopoczuciu, to nie tylko dotyczy to rzeczy zewnętrznych, ale też wewnętrznych. Przez ostatni miesiąc szalałam modowo, miałam dużo ciekawych współprac, które dały mi sporo radości. Ale teraz wiem, że gdybym musiała się spakować w jeden plecak, stworzyć kilka bardziej praktycznych stylizacji na dłuższy czas, to też nie miałabym z tym problemu. Bo jadąc w tę podróż, będę dbać o swoje szczęście wewnętrzne i wtedy to, co będę miała na sobie, zejdzie trochę na dalszy plan.

I zapomnisz zupełnie o modzie?

Nie do końca, bo jednocześnie jestem bardzo ciekawa, co z tej podróży przywiozę modowo, w jaki sposób mnie zainspiruje. Może dzięki niej stanę się minimalistką, czas pokaże!

Śledząc twojego Instagrama, widziałam, że odbyłaś ostatnio podróż śladem swojej linii astrologicznej, tzw. astrokartografii. Kolejna podróż będzie kontynuacją tej drogi?

Tak, astrokartografia wytycza miejsca na bazie położenia planet względem ziemi, na podstawie twojej daty, miejsca i godziny urodzenia. Te linie na mapie świata mają być dla ciebie szczęśliwe i dobre energetycznie. Moja kolejna podróż będzie właśnie do kolejnego takiego miejsca mocy. Śmieję się, ale na razie naprawdę super mi się to sprawdza. Podchodzę do takich teorii ze sporą dozą dystansu, ale myślę, że każdy potrzebuje jakiejś wiary, przekonań, żeby mieć sens istnienia i cele poza tymi zawodowymi.

Jess lubi styl high fashion

Jess lubi styl high fashion

Źródło: Archiwum prywatne, fot. Marcin Gąska

Temat self care jest chyba ci bardzo bliski — czy uważasz, że to łączy się w jakiś sposób z modą, czy raczej oddzielasz te dwa światy?

Wolałabym tego nie łączyć. Planuję w najbliższym czasie wystartować z podcastem, w którym nie będę zajmowała się modą, a właśnie tematyką self care i wellness, sposobami na to, aby odnaleźć szczęście. To będzie taki drugi biegun mojej działalności zawodowej — na Instagramie nadal chcę pokazywać modę, z kolei w podcaście chciałabym bardziej otworzyć się wewnętrznie, opowiedzieć o tym, co się u mnie dzieje. Planuję to jako taką moją osobistą drogę, którą pragnę podzielić się z innymi. Również po to, żeby pomóc innym kobietom na ich drodze do szczęścia i pokochania siebie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij