Zupełnie inne doświadczenie. Urlop poza sezonem pachnie spokojem
Marta wraz z przyjaciółmi co roku planuje wyjazdy albo na przełomie maja i czerwca, albo pod koniec września lub w październiku. W tym roku zdecydowała się jednak na urlop w sierpniu i pożałowała tej decyzji. Dla Beaty wyjazdy w zimowe miesiące to prawdziwy luksus podróżniczy i możliwość odkrywania typowo turystycznych miejsc z zupełnie innej strony.
– Wyjazdy poza ścisłym sezonem zyskują na popularności, ponieważ na miejscu jest trochę spokojniej, spadają też ceny. Czasem nawet o 20-30 proc. w porównaniu z okresem wakacyjnym – mówi Marzena German, ekspertka rynku turystycznego z Wakacje.pl.
"Wyjazd poza sezonem to same plusy"
Marta Bobik wraz z przyjaciółmi bierze urlop poza sezonem od dobrych kilku lat. Podkreśla, że wyjazdy przed lub po wakacyjnych miesiącach mają dla niej zdecydowanie więcej pozytywów, niż negatywów.
– Wybieramy ciepłe kierunki, gdzie pogoda we wrześniu czy na początku października nadal jest przyjemna, ale nie tak upalna jak na przykład w lipcu. To pierwsza zaleta takich podróży. Druga - nie ma już tłumów, rodzin z dziećmi, kolonii, dzięki czemu jest zdecydowanie spokojniej – wylicza 27-latka.
Jak dodaje, w tym roku zgodziła się na wyjazd na przełomie lipca i sierpnia. Już wie, że to był pierwszy i ostatni raz.
– W samolocie trafiła się nam wycieczka. Prawie dwie godziny lotu przesiedzieliśmy otoczeni dziećmi, które, jak to dzieci, ciągle prowadziły głośne rozmowy, nie przejmując się za bardzo innymi pasażerami. Jak wysiedliśmy, jedyne, co czułam, to ból głowy. Na plażach były tłumy, do godziny 12-13 od rana mnóstwo rodzin z małymi dziećmi. Przekonałam się, że wyjazd poza sezonem to same plusy.
Marta zwraca też uwagę na różnice w cenach. W jesienne miesiące kwota, w jakiej zamyka się taka wycieczka, jest dużo niższa, niż w gorącym wyjazdowym okresie.
– Nie ukrywam też, że w takich miesiącach mnie samej łatwiej jest wziąć urlop. Od końca czerwca do września o dni wolne ubiegają się rodzice, którzy zaplanowali wakacje z dziećmi. Poza sezonem dla nich wyjazdy są utrudnione właśnie ze względu na szkołę – wspomina.
Zupełnie inny komfort
Beata nie wyobraża sobie podróży w sezonie, kiedy turystów jest na pęczki. Dlatego najczęściej wyjeżdża jesienią i zimą lub wczesną wiosną. W październiku i na początku wiosny najczęściej wybiera Hiszpanię, Włochy lub Chorwację.
– Brak oblężenia przez turystów to zdecydowanie dużo bardziej przyjemne zwiedzanie. Jest spokojniej, a jako osoba podróżująca samotnie, wbrew temu, co mogłoby się wydawać, czuję się bezpieczniej, kiedy nie ma takich tłumów – przyznaje.
Moja rozmówczyni zwraca uwagę na to, że samotne wędrówki poza sezonem pozwalają jej na wyciszenie się, relaks nienaznaczony stresem związanym z rozgorączkowanymi wycieczkowiczami, którzy zaliczają kolejne atrakcje z listy "must see". Późny wyjazd przynosi jej zdecydowanie więcej spokoju.
– Moją wielką pasją jest fotografia. Wyjazd np. w listopadzie, lutym czy marcu pozwala mi na odkrywanie tych turystycznych miejsc w zupełnie innej scenerii. Jest o wiele mniej ludzi. Czasem np. w styczniu nad polskim morzem, mogę poznać uroki praktycznie pustej plaży, jeśli wyjdę o odpowiedniej godzinie. To dla mnie niesamowita frajda, a przy okazji mogę wykonać naprawdę ciekawe zdjęcia – dodaje.
Coroczne polowanie
Agata co roku poluje na oferty last minute poza sezonem. Jak podkreśla, wówczas zdecydowanie łatwiej o 7-dniowe wakacje w atrakcyjnej cenie. Zdarzają się oferty all inclusive od 1500 zł za osobę. Co więcej, wówczas nie ma problemów z tym, aby bez problemu wziąć wolne w interesującym ją terminie.
– Pracuję w średniej wielkości firmie, w której na urlop nie może jednocześnie iść więcej niż dwie osoby. Niektórzy biorą nawet po 2 tygodnie, żeby wyjechać lub zająć się dziećmi. Ja jednak jeszcze tego nie potrzebuje, dlatego nie będę stawiała ludzi w trudnej sytuacji. Poza tym jeżdżąc na wczasy poza sezonem, mogę pozwolić sobie na wyjazdy w dalsze, nieco bardziej egzotyczne miejsca, w cenie jak za europejskie kierunki w sezonie. Byłam już na Zanzibarze oraz na Dominikanie. W tym roku w październiku lecę z mężem do Egiptu - opowiada.
Moja rozmówczynie podkreśla, że uwielbia wypoczywać na plaży, a właśnie w jesienne miesiące nie musi obawiać się tłumów na plażach. Zwraca też uwagę na fakt, że w restauracjach ceny są dużo niższe.
– W końcu przedsiębiorcy szczyt sezonu mają już za sobą, dlatego starają się przyciągać klientów różnymi promocjami i obniżkami. Nie ukrywam, że lubię dobrze wyglądać na wakacjach. Jeżdżąc poza sezonem, mogę w pełni obkupić się na wyprzedażach, które trwają podczas wakacji – przyznaje.
Okiem ekspertki. Zauważalny nowy trend
Marzena German, ekspertka rynku turystycznego, zauważa, że letni sezon turystyczny coraz bardziej się wydłuża, ale jego szczyt nadal jest skupiony wokół wakacji. Jak podkreśla, o ile lipiec i sierpień to czas podróży z dziećmi w wieku szkolnym, o tyle od września na urlop wyjeżdżają albo rodziny z maluchami, albo pary i grupy przyjaciół. Nie brakuje też osób podróżujących w pojedynkę – Ten trend do samodzielnego wyjeżdżania na wypoczynek również zaczyna być zauważalny – wyjawia specjalistka z portalu Wakacje.pl.
– Wyjazdy poza ścisłym sezonem zyskują na popularności, ponieważ na miejscu jest trochę spokojniej, spadają też ceny. Czasem nawet o 20-30 procent w porównaniu z okresem wakacyjnym – tłumaczy Marzena German.
Ekspertka dodaje, że jesienne podróże to nieco inny rodzaj wypoczynku niż w szczycie sezonu.
– Kiedy temperatury spadają, lepiej się zwiedza, rośnie też zainteresowanie wypoczynkiem aktywnym, połączonym z uprawianiem różnych sportów. Wyjazdy w region Morza Śródziemnego w tym czasie wpisują się w trend coolcation, czyli wybierania miejsc z łagodniejszym klimatem i niższymi temperaturami – wyjaśnia.