fot. Archiwum prywatne
Podziel się:
Skopiuj link:

#Wszechmocne. Ewa Gadomska uczy kobiety jak zarabiać pieniądze. I o nich mówić

Według danych GUS-u tylko 790 tys. kobiet prowadzi swoją firmę w Polsce, mężczyzn jest dwa razy tyle. Ewa Gadomska, znana w sieci jako Girl Boss, pomaga kobietom w prowadzeniu jak najefektywniej biznesów, układa strategie i radzi, co robić, by sprzedawać. Jak pandemia zmieniła rynek? Z jakimi problemami zmagają się obecnie kobiety i czy obecna sytuacja w kraju i na świecie zdeterminowała niektóre z nich, aby w końcu postawić na siebie? O tym w naszej rozmowie dla So Magazynu.

Patrycja Ceglińska-Włodarczyk: Przedsiębiorcza kobieta to jaka?

Ewa Gadomska: Dla mnie jest to kobieta nastawiona na działanie, czyli proaktywna życiowo i zawodowo. Nawet nie chodzi o to, że musi mieć swoją firmę, bardziej myślę o podejściu do życia. Może pracować na etacie i być przedsiębiorcza. To co ją cechuje to nastawienie na działanie, otwartość na to, co przynosi los. Ważne, żeby umiała dostrzegać szanse. Myślę, że to jest dla mnie definicja przedsiębiorczej kobiety.

Pomagasz kobietom rozwijać swoje biznesy, uczysz je jak zarabiać i jak rozmawiać o pieniądzach. Mamy z tym rzeczywiście spory problem?

Oj tak! A jak wiadomo, jeżeli nie będziesz rozmawiać o pieniądzach, to nie będziesz ich mieć. Po prostu. W szkołach nie uczą nas prawdziwej przedsiębiorczości, jak mówić o finansach, jak nimi gospodarować. Ogólnie, jest z tym bardzo duży problem. Wynika on z wielu rzeczy, np. z wychowania, z poczucia, że nie wypada o tym rozmawiać. Również, z braku pewności siebie. Zwykle, w rodzinach nie mówi się o tym, kto i ile zarabia. Dopóki to się nie zmieni, nie mamy szans na walkę z luką płacową, jaka występuje między zarobkami kobiet a zarobkami mężczyzn.

Wymyśliłam więc sobie, że jeśli nauczę dziewczyny mówić o pieniądzach, negocjować warunki finansowe będąc na etatach i podnosić ceny swoich produktów czy usług, to dam im realną szansę na zarabianie więcej – a właściwie zarabianie tyle, na ile zasługują. Brak edukacji finansowej ma też jeszcze inne konsekwencje. Często mam klientki, które mówią, że nie zarabiają na swojej firmie. Zaczynamy analizować wszystko po kolei i okazuje się, że z jednej strony za nisko wyceniają swoją pracę, a z drugiej nie liczą kosztów.

Ostatnio opublikowałaś w mediach społecznościowych grafikę, z której wynika, że w Polsce własną firmę prowadzi 790 tys. kobiet. Wydaje mi się, że to niezbyt dużo.

Według danych GUS-u mężczyzn prowadzących swoje firmy jest dwa razy tyle. To może wynikać m.in. z tego, że kobiety mają mniejszą skłonność do ryzyka i obawiają się prowadzić własne biznesy. Nie wiem, czy to tylko moje spostrzeżenie, ale w Polsce, jeśli mówimy o kobiecie posiadającej własną firmę, często od razu przychodzą nam na myśl skojarzenia z branżą beauty, modową. Kobiecy biznes, w popularnym rozumieniu, to jest właśnie ten piękny salon fryzjerski lub kosmetyczny, butik. A jest cała masa kobiet, które pracują w przemyśle i spotykam je, pracuję z nimi. Są piekielnie zdolne, piekielnie mądre, osiągają bardzo wysokie pozycje zawodowe i sukcesy w organizacjach, w których pracują. Natomiast, znacznie częściej pracują na etatach, niż u siebie. Teraz się to zmienia, jest coraz więcej kobiet, chociażby w IT. Niemniej, to wciąż nie jest taka duża skala.

Co powoduje, że kobiety, które mają na siebie pomysł, boją się zaryzykować?

Myślę, że głównie przekonania, które wyniosłyśmy z domu, z dzieciństwa, z poprzednich prac. W grę na pewno wchodzi też brak wiary w siebie i w swoje możliwości, czy produkty. Co więcej, pojawiają się tu też oczekiwania – nasze wobec siebie i najbliższego otoczenia wobec nas. Pewnie spotkałaś się z tym, że kiedy zaczynamy prowadzić biznes, często otoczenie oczekuje od nas szybkiego sukcesu. I to bardzo szybkiego. Jeśli go nie ma po pierwszym, drugim, trzecim miesiącu to rośnie presja otoczenia, a w nas frustracja. A to już prosta droga do poddania się, często w momencie, w którym rynek dopiero zaczyna nas zauważać, myśleć o nas i mówić.

Kobiety mają też bardzo duże wymagania wobec siebie. Często spotykam na konsultacjach kobiety, które mają genialne pomysły na biznes, widzę w nich ogromny potencjał i myślę sobie "dziewczyno, powinnaś być milionerką". A patrzę na nią i widzę, że jest pełna obaw, mocno się stresuje, nie do końca wierzy, że może zarabiać duże pieniądze. Zawsze im w takich momentach powtarzam, że mają kurę znoszącą złote jajka, tylko muszą jej szansę na znoszenie tych jajek.

A pojawiają się obawy związane z tym, kto zadba o ognisko domowe, jeśli one skupią się na biznesie?

Tak, zauważam takie obawy. Z drugiej strony pojawiają się głosy kobiet na macierzyńskim, które chcą zainwestować w siebie, żeby nie wracać do pracy na etacie. Własna firma wymaga ogromnego zaangażowania na początku, ale później, paradoksalnie możesz mieć więcej czasu dla dzieci, jesteś bardziej elastyczna, to ty decydujesz, w jakich godzinach pracujesz. Oczywiście może się zdarzyć, że przez natłok obowiązków i chęć czasu spędzenia z rodziną nie do końca mamy posprzątane w domu, ale czy to jest aż tak złe? Bardziej chyba chodzi o to, aby spędzać czas ze sobą niż codziennie w pocie czoła szorować podłogi.

Ostatnie miesiące to bardzo specyficzny czas. Przedsiębiorcy musieli zmierzyć się z poważnymi zmianami.

Wszyscy, którzy prowadzimy firmy odczuliśmy zmiany, jakie przyniosła pandemia koronawirusa. Oczywiście największe straty notują restauratorzy i właściciele hoteli, ale też branża modowa. Siedzimy w domu, nie kupujemy sukienek czy eleganckich koszul. Wiele firm, które nie przeniosły się sprawnie do sieci, miało i ma duży kłopot. Z czym mierzą się dziewczyny? Część z nich musiała się przebranżowić, co było sporym wyzwaniem. Poza tym, zmagają się, z jednej strony z samotnością, a z drugiej ze zbyt dużą ilością bodźców, zwłaszcza, kiedy mają dzieci i pracują zdalnie. Ich efektywność przez to jest dużo niższa, nie mają też przestrzeni na kreatywne myślenie.

Na początku tego roku, Pinterest opublikował ciekawy raport, który chyba nikogo nie zaskoczył. Przez ostatnie miesiące zmienił się sposób planowania wakacji. Kiedyś wyszukiwaliśmy piękne destynacje, a ostatnio zastanawialiśmy się, jak zrobić kampera. Jeśli chodzi o trendy biznesowe, to wyraźnie wzrosła liczba wyszukiwani tego, jak wystartować z małą firmą. Wiele osób straciło pracę i zaczęło zastanawiać się, czy warto ruszać z własnym biznesem. Z jednej strony może być trudno, bo rynek nie jest łatwy, a z drugiej strony mamy w sobie ogromną determinację, aby coś zmienić w swoim życiu.

Czy w ostatnich miesiącach odzywały się do ciebie kobiety, które straciły pracę i postanowiły ruszyć z własnym biznesem?

Spora część moich nowych klientek to są dziewczyny, które dopiero zaczynają albo które się przebranżawiają. Znam dziewczyny, które miały np. gabinet kosmetyczny, a w tym momencie chcą zrobić coś zupełnie innego, bo poczuły, że to jest za mało. Mam jedną klientkę, która wystartowała ze sklepem stacjonarnym i internetowym z ubraniami w środku pandemii. Wszystko wtedy było zamknięte, ale marka świetnie sobie radzi. Warto też podkreślić, że nie wszystkie branże i firmy odnotowały w pandemii straty. Moim zdaniem teraz jest taki czas, który jeśli dobrze wykorzystany na zmianę kierunku, dobre czytanie trendów, może wręcz być szansą.

Kobiety, które na długo przed pandemią miały swoje firmy, zmieniły podejście do biznesu?

Na pewno rozwinął się online, więc u niektórych nastąpiła zmiana strategii, dywersyfikacja produktowa. Poza tym okazało się, że wiele czynności możemy zautomatyzować i pomimo, że praca onlinowa wymaga na początku dużego zaangażowania, to finalnie może być dużym ułatwieniem życia. Dziewczyny, z którymi pracowałam w czasie pandemii, w tym momencie mówią, że właściwie to pandemia nie zrobiła im aż takiej krzywdy, jak sądziły początkowo. Zobaczyły nowe możliwości, musiały wykazać się kreatywnością, albo zaczęły robić coś zupełnie innego i to zaczęło działać.

Oczywiście pojawiały się także trudne momenty. Zwłaszcza u dużych firm, które miały przestój produkcyjny czy usługowy. Tutaj trudno mówić o tym, że pandemia wyszła komuś na dobre. Piekielnie mi szkoda ludzi, którzy działają w branży HORECA, ponieważ tu straty będą długotrwale odczuwalne. To, czego z pewnością nauczyła nas pandemia, to żeby nie mieć jednego źródła dochodu. Lata temu pewna mądra kobieta powiedziała mi, że żeby stół stabilnie stał musi mieć przynajmniej trzy nogi. Ja się tak tego uczepiłam, że od tego czasu mam, przynajmniej, trzy różne źródła dochodu, niezależne od siebie.

Ostatnio coraz częściej mówi się właśnie o dywersyfikacji dochodów i niezależności finansowej wśród kobiet.

Bardzo dużo mówię o niezależności finansowej kobiet, bo dobrze jest jak jest dobrze. Wtedy rzeczywiście możemy liczyć na najbliższych, ale różnie się w życiu dzieje. Jeśli my nie będziemy dbać o swój rozwój zawodowy, to może być ciężko, kiedy w wieku 45 lat trzeba będzie zacząć wszystko od nowa. Dla higieny psychicznej i własnego poczucia bezpieczeństwa warto stale myśleć o swojej karierze zawodowej. Z jednej strony po to, by mieć niezależność finansową, a po drugie, żeby mieć odskocznię psychiczną i robić coś dla siebie. To niekoniecznie musi być własny biznes.

Gdy spotykam się z dziewczynami, widzę, że one mają dużo obaw przed ruszeniem z biznesem, a paradoksalnie własna firma jest bezpieczniejsza niż praca na etacie. Z etatu zawsze mogą nas zwolnić.

Czy ostatnie miesiące zmieniły podejście kobiet do inwestowania w rozwój firm?

Na początku pandemii był trend, że przedsiębiorczynie i przedsiębiorcy ograniczali wydatki na marketing czy szkolenia. Później, mniej więcej od połowy sierpnia, wszystko zaczęło się odmrażać. W wakacje poczuliśmy się trochę swobodniej. Ostatni kwartał roku przebiegał w miarę typowo: ludzie zaczęli się szkolić, budżetowali więcej pieniędzy na reklamę. Firmy zaopatrywały się też w nowe sprzęty, bo on zwyczajnie taniały na przestrzeni ostatnich miesięcy.

A jak zmieniło się podejście klienta do kupowania rzeczy i usług?

Nawyki zakupowe uległy zmianie. Musiały. Ostatnie raporty na ten temat sugerują, że te część tych zmian będzie nieodwracalna. Okazuje się, że idziemy bardziej w kierunku lokalności. Częściej sięgamy po mniejsze, polskie marki, które dostarczają wysokiej jakości. Chcemy kupować mniej, ale porządniejsze produkty. Mamy też przeświadczenie, że to, co produkowane jest w Polsce, ma lepszą jakość niż sieciówki.

Trudno pominąć przejście z wydatkami do online. Część ludzi miała ograniczone zarobki, ale pamiętajmy, że część wciąż zarabiała tyle samo. Nie mogliśmy wyjeżdżać na wakacje, chodzić do knajp, korzystać z rozrywek pozadomowych, więc te pieniądze szły właśnie na zakupy internetowe (opcjonalnie w oszczędności).

Jakie błędy najczęściej popełniamy przy zakładaniu własnego biznesu?

Wiele. Za dużo. Oczywiście największe błędy to te strategiczne, czyli brak analizy rynku, strategii produktowej, cenowej, dystrybucji. O dobrze przemyślanej promocji nie mówiąc. Ale innym, częstym błędem jest brak liczenia – na przykład – kosztów. I później okazuje się, że nie mamy jak na takiej firmie zarabiać.

Rzeczywiście sporo firm tak startuje?

Mam część klientek, które są na początku swojej drogi i które przychodzą do mnie, żeby zrobić strategię. Z nimi pracujemy nad planowaniem rozwoju firmy od samego początku. Są też takie przykłady wśród moich klientek, że miały pomysł na biznes, wystartowały bez strategii, firma zaczęła się rozrastać i trzeba poukładać w tym biznesie wszystko na nowo.

Okazuje się, że gdy wszystko robimy same to sobie radzimy, ale w momencie, gdy mamy przekazać zadania innym osobom, pojawia się kłopot. Wtedy wchodzę ja i najpierw układamy strukturę, procesy, a następnie dopiero planujemy kolejne działania, mające na celu rozwój firmy.

Jeszcze jest trzeci typ osób, które pojawiają się u mnie na konsultacjach. Są to ludzie, którzy mają bardzo ogólny pomysł na biznes. Pomagam im wtedy doprecyzować, co chcą osiągnąć, czym będą wyróżniać się na rynku.

Jak za kilka miesięcy będą wyglądały te kobiece biznesy?

Wydaje mi się, że normalizujemy już pandemię. Po prawie roku dostosowujemy swoje działania do obostrzeń i sytuacji w kraju i na świecie. To jest naturalne. Firmy, które nie potrafiły się dostosować zniknęły albo znikają. Pamiętajmy też, że małe firmy mają ogromną determinację, żeby przetrwać, bardzo skupiają się na swoich działaniach, intensywnie pracują, zmieniają się i ulepszają. Wszyscy musimy dostosować się, chociażby, do zmieniających się nawyków klientów. Kto szybciej się adaptuje, ten wygrywa.

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij