fot. Magdalena Murawska WP
Podziel się:
Skopiuj link:

Wspólna siła

My wiedziałyśmy to od dawna, ale ostatnie wydarzenia sprawiły, że chyba nikt nie ma już co do tego wątpliwości. Ten czas należy do nas. Kryzys klimatyczny, konflikty polityczne, społeczne i światopoglądowe, pandemia koronawirusa. Ten pełen wyzwań świat potrzebuje siły, która zamiast dzielić, będzie jednoczyć. Ta siła jest siłą kobiet. A my jesteśmy tego warte.

Marka L’Oréal powtarza nam to od prawie stu lat. My potrzebowałyśmy trochę czasu, żeby nie tylko w to uwierzyć, ale również zrozumieć, co to znaczy. A nie chodzi tylko o to, że każda z nas jest wyjątkowa i sama dla siebie powinna być najważniejsza. Chociaż o to, oczywiście również. Ważne jest, żebyśmy pamiętały, że to my jak nikt inny potrafimy się wspierać, słuchać, pomagać sobie. Często działamy bezinteresownie, instynktownie, jesteśmy empatyczne i otwarte. Rozumiemy się. Kiedyś wspierałyśmy się w małych grupach: rodzinach, kołach, społecznościach. Teraz dzięki cyfryzacji, szerokiemu dostępowi do internetu i rozwojowi mediów społecznościowym żyjemy w globalnej wiosce – możemy wymieniać się wiedzą i doświadczeniem na zupełnie inną skalę.

Opowiadamy o sobie na blogach, pokazujemy nasze życia w mediach społecznościowych, dyskutujemy na forach. Ale potrzebujemy również zorganizowanych działań. Akcji przypominających nam, jak wiele nas łączy, a nie dzieli i jak dużo możemy osiągnąć razem. Taką manifestacją kobiecej siły jest kampania "KobieTy w roli głównej". W jej ramach marka L’Oréal zaprosiła do rozmowy gwiazdy, które są uosobieniem tej właśnie siły. Ambasadorkami akcji zostały m.in. Grażyna Torbicka, Magda Bereda, Marietta Żukowska czy Ola Żebrowska. Kobiety w różnym wieku, na innych etapach życia osobistego i zawodowego. Z pozoru wiele je dzieli. Co łączy? Są dla nas inspiracją. Mają własne zdanie i nie boją się go głośno wypowiadać. Chcą zmieniać świat. Bo zmienimy go tylko razem. Nie dlatego, że jesteśmy takie same, że powinnyśmy mówić jednym głosem. To w różnorodności, otwartości i chęci zrozumienia tkwi nasza siła.

Jesteśmy świetnie wykształcone, ambitne i pracowite. Potrafimy zarówno działać samodzielnie, jak i grać zespołowo. Wykonujemy zadania z pełnym zaangażowaniem, a przy tym mamy podzielną uwagę. Jesteśmy interdyscyplinarne, wytrwałe, skuteczne. Myślimy o możliwościach i celach. Szukamy rozwiązań.

W nauce liczą się kobiety

To zjawisko dostrzegą międzynarodowe koncerny. To do kobiet kierują swoje komunikaty, to z kobietami chcą nawiązywać dialog, to w nich widzą partnera. Kobiety coraz częściej pełnią w strukturach korporacji funkcje kierownicze i podejmują kluczowe decyzje. Ale są przestrzenie, w których nadal musimy udowadniać swoją wartość. To najwyższe funkcje w strukturach władzy, w rządach i w administracji. Wciąż jest nas za mało w kręgach wielkiego biznesu i w świecie nauki – tu kobiety stanowią niecałe 30 proc. badaczy.

Na szczęście zaangażowanie firm w promocję równej reprezentacji kobiet nie jest tylko deklaratywne. Koncern L’Oréal wraz z UNESCO od ponad 20 lat wspiera kobiety w nauce. W ramach programu "Women in Science" co roku ponad 250 naukowczyń ze 118 krajów otrzymuje wsparcie finansowe umożliwiające im prowadzenie prac badawczych. W samej Polsce przez 19 lat wyróżniono 99 stypendystek. Kim one są? To młode kobiety, badaczki, często żony i matki, które wiedzą, osiągnięciami i wyobraźnią imponują nie tylko nam, laikom, ale i pozostałym przedstawicielom świata nauki. Badają "elektrownie komórkowe" (mitochondria) i ciemną materię, szukają szczepionek na wciąż mutujące wirusy i leków na choroby neurodegeneracyjne. Nie mają kompleksów, wierzą w siebie, potrzebują tylko wsparcia na starcie i w najbardziej wymagających fazach projektu.

Taką pomoc otrzymują w ramach programu "L’Oréal dla Kobiet i Nauki". Ale jego inicjatorzy mówią, że to wciąż za mało. Jaki stawiają sobie cel? – Pewnego dnia będziemy żyli w świecie, w którym dziewczęta są zachęcane do studiowania nauk ścisłych, w którym kobietom udzielane jest niezbędne wsparcie, aby mogły godzić obowiązki związane z pracą badawczą i macierzyństwem, w którym naukowcy są oceniani wyłącznie na podstawie wagi ich odkryć i potencjału, jaki ich praca ma dla świata – podkreślają przedstawiciele programu "Women in Science". Ten świat nie jest już tylko naszym życzeniem. Ten świat staje się naszą rzeczywistością.

Kobiety liczą na… kobiety

To jak potrafimy się wspierać widać w sytuacjach trudnych, decydujących. Kiedy walczymy o zdrowie naszych najbliższych – w tym my matki, córki i siostry jesteśmy bezkonkurencyjne i w okolicznościach, w których same potrzebujemy pomocy. Kiedy to nasze zdrowie jest zagrożone.

Takim momentem przełomowym może być diagnoza nowotworowa, w przypadku kobiet najczęściej rak piersi. – Niesamowite jest to, że w tych chwilach kobiety najpierw myślą o swoich najbliższych – mówi dr Daria Charytonowicz, specjalistka chirurgii plastycznej. – Jak każdy boją się śmierci, ale przede wszystkim nie chcą zostawić swoich dzieci – dodaje. Podejmują walkę o zdrowie, która w przypadku nowotworu piersi w 50% wiąże się z mastektomią. Dopiero po operacji, kiedy tracą pierś, zaczynają myśleć o sobie. – To jest bardzo wyjątkowa sytuacja, w której trudno jest nam się postawić. Pacjentki onkologiczne cieszą się z odzyskanego zdrowia, ale widząc się po raz pierwszy bez piersi, mają problem z samoakceptacją – wyjaśnia dr Charytonowicz.

To nie jest kwestia próżności. Piersi są atrybutem kobiecości, o czym przypomina nam się na każdym kroku. Tylko kobieta, która doświadczyła tej choroby, przeszła mastektomię i musiała zmierzyć się ze zmianami, jakie zaszły w jej ciele może zrozumieć inną kobietę. – Dlatego bardzo istotne jest działanie takich organizacji, jak Amazonki, czy Rak’n’Roll – podkreśla doktor. Takie wsparcie jest czasem równie ważne, jeśli nie ważniejsze niż konsultacja z psychologiem. To jest nasza ogromna siła, siła kobiet, że umiemy i chcemy się przed sobą otwierać, mówić o ciężkich doświadczeniach. Pod tym względem mężczyznom jest dużo trudniej, bo oni postrzegają świat w kategoriach zwycięstwa i przegranej. – Choroba jest dla nich porażką, dlatego nie potrafią o niej mówić, nie chcą się dzielić swoimi przeżyciami, zamykają się w sobie. Kobiety są psychicznie silniejsze niż faceci – mówi dr Charytonowicz. I dodaje, że potrafią dużo więcej znieść, nie poddają się, walczą, pomagają sobie i innym. – Moja koleżanka z Anglii, która przeszła mastektomię, założyła tam fundację wspierającą kobiety z chorobą nowotworową. Organizuje akcje charytatywne, a przede wszystkim jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Otwarcie pisze o chorobie, mastektomii, publikuje zdjęcia z wytatuowaną blizną po usunięciu piersi, a to wciąż pozostaje dla wielu kobiet tematem tabu – kończy doktor. Tej szczerości przekazu, obalania mitów i odwagi szukamy teraz w mediach.

Media liczą się z kobietami

Media, nie tylko społecznościowe, ale również te tradycyjnie odgrywają niezwykle ważną rolę we wzmacnianiu potencjału kobiet. Od początku towarzyszyły im w drodze do równouprawnienia. Zaczynając od walki o prawa wyborcze, przez dążenie do równej reprezentacji w kręgach polityki, biznesu i nauki, po niezgodę na dyskryminację ze względy na plany macierzyńskie, bądź ich brak. Dziennikarze, wydawcy, ale również blogerzy i influencerzy powinni być świadomi tego, że ich rola jako komentatorów otaczającego nas świata wiąże się też z odpowiedzialnością. To, w jaki sposób media mówią i piszą o kobietach i do kobiet ma wpływ nie tylko na kształtowanie opinii publicznej, ale też na to, jak one same siebie postrzegają.

– Przez wiele lat media dla kobiet mówiły językiem opresji – tłumaczy Katarzyna Dąbrowska, redaktor naczelna magazynu Glamour. – Komunikaty kierowane do kobiet zaczynały się od słów: "musisz", "kup", "schudnij", "ćwicz", teraz mówią nam "możesz", "spróbuj, jeśli masz ochotę" – dodaje Dąbrowska. To jest ogromna rewolucja, która sprawiła, że kobiety, zaczęły się akceptować, rozwijać, wierzyć w siebie. – Wielkie znaczenie ma tu ruch ciałopozytywności – wyjaśnia redaktor naczelna Glamour. Pod jego wpływem media przestały powtarzać kobietom, jakie mają być, a zaczęły podkreślać, że są wspaniałe takie, jakie są. – Nie pokazujemy już czytelniczkom mocno wyretuszowanych sesji i wyidealizowanego obrazu życia gwiazd, coraz więcej naszych bohaterek to zwyczajne kobiety, takie jak my, które robią niezwyczajne rzeczy. Powtarzamy, że każda z nas jest wyjątkowa i ważna i że wszystko zależy od nas samych – wyjaśnia Katarzyna Dąbrowska. Rolą współczesnych mediów jest przypominanie kobietom, że mają prawo do czasu dla siebie. Chociażby to miał być trening z Ewą Chodakowską. – Kobiety wchodzą na te pół godziny dziennie na matę, a po kilku miesiącach zapisują się na kursy doszkalające, zmieniają pracę, kończą niesłużące im relacje, zaczynają robić karierę. Wszystkie dobre procesy w naszym życiu zaczynają się od nas. Jeśli my chociaż raz postawimy siebie na pierwszym miejscu, to całe nasze życie poukłada się jak puzzle – mówi redaktor naczelna Glamour.

Podobną zmianę widać w mediach społecznościowych. Po pierwszych latach fascynacji tą formą komunikacji i przedstawiania wykreowanego świata wyłącznie pięknych ludzi i miejsc, przerostu formy nad jakością i życia na pokaz, coraz więcej jest w nich prawdy. Prawdy o nas i o naszej codzienności. Na Instagramie czy Facebooku gwiazdy pokazują się bez makijażu, w sytuacjach prywatnych, ze zmarszczkami, dodatkowymi kilogramami i z bałaganem w domu w tle. Co to zmieniło? Nie chcemy już żyć życiem innych osób, chcemy za to, żeby nasze życie było pełne, bogate, ciekawe. Media służą nam radą, inspiracją, mogą nas wzmacniać, zachęcać, ale przestały nam mówić, jakie mamy być. My już to wiemy. Jesteśmy świadome naszej siły i wyjątkowości. Bez kompleksów patrzymy w przyszłość, wiedząc, że należy do nas.

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij