fot. East News
Podziel się:
Skopiuj link:

Wina Kevina, czyli dlaczego kochamy brzydkie świąteczne swetry

Uśmiechnięty bałwanek przewiązany szalikiem w złote gwiazdki, renifer z intensywnie czerwonym nosem czy skrząca się brokatem choinka. To tylko niektóre motywy pojawiające się na świątecznych swetrach, od których już od początku listopada uginają się sklepowe półki. Co takiego w nich jest, że pomimo ich brzydoty tak chętnie je kupujemy i nosimy? Odpowiedzi w nowym wydaniu SO:magazynu szuka Natalia Jeziorek.

Już ponad pół wieku temu dwaj amerykańscy psychiatrzy Thomas Holmes i Richard Rahe na podstawie przeprowadzonych ankiet i badań opracowali listę 43 najbardziej stresujących wydarzeń w życiu dorosłego człowieka i ich szkodliwego wpływu na nasze zdrowie. W niechlubnej czołówce znalazły się również Święta Bożego Narodzenia. I nic dziwnego, bo spotkanie przy wigilijnym stole często bywa tykającą bombą. A jednak cały świat stara nam się wmówić, że — jak śpiewał w popularnym szlagierze Andy Williams — "It’s the most wonderful time of the year".

Co więcej, nieustannie słyszymy, że ten "najcudowniejszy czas w roku" wymaga odpowiedniej oprawy. I, być może za sprawą świątecznej magii, nikt z nas nie przejmuje się tym, że hity takie jak "Last Christmas" czy "All I want for Christmas is you" ociekają kiczem.

Wielu z nas radośnie wskakuje w świąteczne swetry, nazywane też "ugly sweters", czyli brzydkimi. Bo któż nie chciałby choć przez chwilę poczuć się niczym bohaterowie gwiazdkowych hitów, takich jak "To właśnie miłość", "Holiday" czy rodzime "Listy do M."?

Wina Kevina

Ku uciesze wielu fanów, na początku tego miesiąca do kin weszły "Listy do M. 5" Już sam fakt, że serwuje nam się już piątą część tego hitu świadczy o jego sukcesie. Jak przekonuje krytyczka i edukatorka filmowa Kaja Klimek, dowodzi to też, że połączenie połączenie gatunku, jakim jest komedia romantyczna z filmem świątecznym ma się bardzo dobrze. Ale dodaje, że święta na ekranie nie zawsze były przedstawiane w taki jak dziś sposób. "Warto wspomnieć klasyczny hollywoodzki film "Cud na 34. ulicy" z 1947 roku i inne czarno-białe klasyki. Wówczas przedstawiano Gwiazdkę jako czas spotkań w gronie najbliższych, powrotów na łono rodziny — wszystkich tych wyidealizowanych rzeczy, które sprawiają, że pragniemy sami w podobny sposób spędzić nasze własne święta" — tłumaczy Kaja Klimek.

W latach 50. nikt jeszcze świątecznych swetrów nie nosił. Wówczas święta były czasem, kiedy ludzie wyciągali z szaf najelegantsze, najlepsze rzeczy. Panowie w garniturach i pod krawatem, panie w długich sukniach, dzieci w falbaniastych sukienkach lub perfekcyjnie wyprasowanych koszulach. Wszystko zaczęło się zmieniać w latach 80., kiedy na świecie panowanie objął wszechobecny kicz. Obok marynarek z gigantycznymi poduchami na ramionach i poliestrowych, szeleszczących dresów w sklepach zaczęły się pojawiać najczęściej akrylowe swetry z przeróżnymi świątecznymi motywami.

Szybko podchwycono pomysł umieszczania na nich obrazków przedstawiających chatki pokryte śniegiem, choinkowe bombki, migoczące lampki świętych mikołajów, gwiazdy i prezenty oraz sprzedawanie ich masowo przez połowę listopada i cały grudzień. I choć mogłoby się wydawać, że żaden dorosły człowiek przy zdrowych zmysłach nie założyłby podobnego paskudztwa, stało się inaczej. Dlaczego? Sporą część winy ponosi hollywoodzkie kino.

Kaja Klimek tłumaczy, że świąteczna stylistyka została ugruntowana w popkulturze przez kino familijne lat 90. "Wystarczy wspomnieć choćby hity kinowe takie jak "Kevin sam w domu" i "Kevin sam w Nowym Jorku" czy "Dziennik Bridget Jones" z lat 2000. Te filmy bardzo przyspieszyły popularność świątecznej stylistyki i przyczyniły się do tego, że dziś, już 2 listopada, ledwo zgasną świąteczne znicze, zapalają się choinkowe lampki, a w centrach handlowych pojawiają się choinki. To wszystko pięknie się rymuje ze sprzedażą i kapitalizmem. Święta są świetnym towarem, a kino pozwala go opakować w piękny, kolorowy, pełen migoczących lampek i brzydkich swetrów klimat.

Hitowe filmy o Kevinie

Hitowe filmy o Kevinie miały ogromny wpływ na to, jak dziś obchodzimy święta - 20thCentFox/Courtesy Everett Collection

Źródło: East News

Rozdzielona rodzina, która musi się połączyć, ktoś musi się z kimś pogodzić, jest w tym też element miłości i męskiego osobnika, który cały przyprószony śniegiem przynosi choinkę do domu — w ruch idą wszystkie klisze i to po prostu dobrze się sprzedaje. "To taki "comfort film" czy "comfort food", bo kino spod znaku "feel good movie" to kino, które działa podobnie jak smaczne jedzenie, które wcinamy dla poprawy humoru." — mówi Kaja. A więc winę za modę na paskudne swetry ponosi Kevin. Ale czy tylko on? Nie do końca.

George Michael i heavy metal

Kaja Klimek podkreśla, że nasze wyobrażenie na temat tego, jak mają wyglądać idealne święta, zawdzięczamy po części kinu hollywoodzkiemu, a po części innemu gigantowi. Bo obok udekorowanych centrów handlowych i zapowiedzi kinowych hitów pierwszymi zwiastunami Gwiazdki są reklamy Coca-Coli. To właśnie im zawdzięczamy, że prezenty przynosi nam dziś niepoważny biskup z laską, a jowialny dziadek z brodą, w czerwonym ubraniu i czapce.

Czy tego chcemy czy nie, popkultura wkrada się

Czy tego chcemy, czy nie, popkultura wkrada się co roku w Boże Narodzenie

Autor: Sylwia Olszewska

Źródło: East News

"Reklamy tego napoju w pewien sposób również wykreowały świątecznego ducha, który dziś trochę się już dusi, przez to, że wszystko jest tak mocno promowane i wszechobecne. Do tego jeszcze piosenki takie jak "Last Christmas" czy "All I want for Christmas is You" — nawet w odległym Ułan Bator, które właśnie miałam okazję odwiedzić, w co drugim sklepie słyszałam tę piosenkę. Są już nawet takie memy: w radiowym studio wisi kartka z napisem "Mariah Carey i George Michael tylko raz w tygodniu, please!" — wyjaśnia Kaja.

Wspomniany przez Kaję Klimek, niekwestionowany świąteczny hit zespołu Wham! przez jednych jest najbardziej znienawidzonym utworem, inni natomiast nie wyobrażają sobie bez niego Gwiazdki. Ci drudzy przekonują, że teledysk — oczywiście z obowiązkowymi świątecznymi swetrami w tle— jest tak kiczowaty, że aż piękny i nastrojowy. Innego zdania są fani heavy metalu, choć i oni nie uchronili się przed modą na świąteczne swetry. Oczywiście odpowiednio zreinterpretowane.

Tzw. naugty christmas sweaters — niegrzeczne swetry świąteczne — wypuściły zespoły takie jak min. Slayer, Metalica czy Motorhead. Zamiast uroczych bałwanków i puchatych reniferów na swetrach fani ciężkich brzmień mogli znaleźć napisy takie jak "Psycho Holiday" czy nawet "Kill Your Mother Rape Your Dog", zaprojektowany przez zespół Dying Fetus. Nie zabrakło też wystylizowanych na świąteczne czaszek, kościotrupów i zombie. Cóż, ponoć o gustach się nie dyskutuje.

Śledzik czy Christmas Party?

Nie ulega wątpliwości, że obraz świąt, do jakiego od kilku dekad jesteśmy skutecznie przyzwyczajani, a którego pokłosiem są nieszczęsne świąteczne swetry, został do nas przeszczepiony z Zachodu, głównie z USA. A co z naszą polską tradycją?

"Serwowany nam przez popkulturę obraz świąt jest połączeniem wszystkiego tego, co bardzo popularne, pięknie opakowane i fotogeniczne. Prószący śnieżek, migoczące lampki, cieplutkie swetry, ogień trzaskający w kominku — taki obraz świąt Bożego Narodzenia został wykreowany i nam podany. Coraz mniej jest w nim miejsca na dodatkowe nakrycie na stole czy zwierzęta mówiące ludzkim głosem. A przecież to akurat są fajne rzeczy i aż dziwne, że nie są bardziej ogrywane w naszym kraju, bo myślę, że świetnie by się sprzedawały" — tłumaczy Kaja Klimek.

Co więc poza paskudnymi świątecznymi swetrami jest dziś naszą tradycją? Na pewno świecka tradycja oglądania "Kevina samego w domu" w każdą wigilię. O tym, jak mocno historia zostawionego na święta chłopca zakorzeniła się w obchodach Gwiazdki świadczy niezbicie fakt, że kiedy pewnego roku Polsat ogłosił, że Kevina nie wyemituje, rozczarowani widzowie wystosowali do stacji petycję. Zebrano pod nią tak oszałamiającą ilość podpisów, że ostateczne hit kina familijnego pojawił się na ekranach.

Co jeszcze zaszczepiło nam hollywoodzkie kino? "Na pewno imprezy przedświąteczne, których nikt prawie nie nazywa już Śledzikiem, a Christmas party. Wszystko jest mocno zamerykanizowane i tak jest na całym świecie, bo nawet przed centrum handlowym w Ułan Bator od ponad miesiąca stoi już gigantyczna choinka" — podkreśla Kaja Klimek Ale świąteczne filmy to nie tylko migoczące lampki i święty Mikołaj. "Dla mnie najlepszym filmem świątecznym jest "Powrót Batmana", a najlepszą stylówką jest strój Kobiety Kota, granej przez Michelle Pfeiffer, która wysadza gigantyczne centrum handlowe w powietrze w czasie świąt. Przed nią stoi gigantyczna choinka, wszystko pięknie płonie, a ona miauczy. Bo są takie świąteczne kocicie, które wolą patrzeć, jak wszystko płonie" — przekonuje krytyczka.

Kto z nas nie kocha świątecznych swetrów?

Kto z nas nie kocha świątecznych swetrów?

Autor: Ana Rocio Garcia Franco

Źródło: Getty Images

Na czym więc polega fenomen świątecznych swetrów? Te akrylowe, lub w najlepszym razie wełniane koszmarki, to kwintesencja kiczu. Ale jednocześnie dają poczucie szczęścia i komfortu, wynikające z obcowania z czymś, czego nie bylibyśmy w stanie zaakceptować w żadnym innym momencie w roku. Są trochę jak karp, który smakuje tyko w Wigilię. Jednak do noszenia takiego swetra, oprócz skóry odpornej na drapiący materiał, trzeba z pewnością mieć sporo dystansu do siebie i duże `poczucie humoru.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij