fot. Getty Images
Podziel się:
Skopiuj link:

Tylko w SO Magazynie: Macy Gray w rozmowie ze swoją córką Happy Hinds "Słowo diva jest przereklamowane"

Macy Gray - jeden z najbardziej rozpoznawalnych głosów naszego pokolenia. Laureatka Grammy, matka, pracoholiczka i moja przyjaciółka. To pierwszy taki wywiad w historii, gdzie moja opowieść łączy się z rozmowa córki z matką.

Londyn, 2014 (może 2015), Twitter.

Piszę: "Znowu Walentynki, a ja sam”. Przymus posiadania kogoś, ta polska nagonka i przekonanie, że człowiek sam to człowiek wybrakowany meczą mnie od lat. Dlaczego nikogo sobie nie znajdziesz? Psychiczny, gej czy bezpłodny? Ani niewybrakowany, ani w samotności nienieszczęśliwy. Przeciwnie. Na tweet odpisuje mi kto? Macy Gray. “Nie będziesz sam, ja będę Twoja Walentynką – jestem w Londynie, przyjdź na koncert”.

Muzycznie kocham Macy Gray od debiutu. To nie jest fałszywa miłość. Widać to na moim koncie lastfm. Ktokolwiek wie co to lastfm. Używam nałogowo. Siedziałem na tym koncercie na balkonie, niesamowicie wzruszony. Na żywo Macy brzmi jak na CD. Nie jak Rihanna czy nasza Margaret (#sorrynotsorry). Pomimo zaproszenia, nie wpuszczono mnie jednak na backstage. W drodze do domu e-mail: “Gdzie się szlajasz? Czekałam na Ciebie”. I pozostaliśmy w kontakcie.

Bartek Fetysz podczas wywiadu z Macy Gray dla SO Magazyn

Bartek Fetysz podczas wywiadu z Macy Gray dla SO Magazyn

Źródło: Archiwum prywatne

Marzec 2017

Tydzień przed moim powrotem do Polski, aby stawić czoła sobie samemu, ponownie Twitter. Jestem zmęczony i wylewam z siebie gorzkie żale. “Masz z kim porozmawiać? Weź sobie kup pizzę albo najlepiej pizzę i jointa. Za parę dni jestem w Londynie, chodź, ukocham Cię” - pisze Natalie, bo tak nazywa się naprawdę. Siedzę w pierwszym rzędzie. Macy wychodzi na scenę. W złotej, ogromnej cekinowej kiecce, z kolorowym boa na szyi. Oto matka chrzestna współczesnego soulu i R&B. Jej głos, najbardziej chyba rozpoznawalny głos pokolenia, jest hipnotyzujący. Kiedy śpiewa "Sexual Revolution" wszyscy tańczą. A jesteśmy w kościele… "Bądź sobą" – krzyczy ze sceny. "Przyjechałam do Was specjalnie z Ameryki, chcę widzieć Was wszystkich tańczących seksowni ludzie! Dlaczego nie podchodzicie? Interesuje Was zdanie innych? P*przcie zdanie innych, przecież nigdy nie spotkacie tych ludzi w życiu. Nie są Twoją żoną czy mężem, nie musisz się łasić, żeby się z Tobą dzisiaj kochali. Ty p*prz ich i baw się ze mną”.

Macy Gray / 2017

Macy Gray / 2017

Źródło: Getty Images

Twarzą w twarz z Macy Gray

Wtedy, po koncercie, poznajemy się twarzą w twarz pierwszy raz. Poznaję też jej córkę. Happy to niesamowita dusza, bliska mi, bo skomplikowana. Młoda fotograf robiła dla mnie kilka edytoriali, wkrótce wydaje album ze zdjęciami. Lubimy ze sobą pracować, oboje jesteśmy trudni, a ja jestem już w ogóle koszmarem, jeśli chodzi o współprace artystyczne. Dla SO Magazynu Happy po raz pierwszy w życiu poprowadzi wywiad ze swoją matką. Ale zanim do tego przejdziemy, pozwólcie mi skończyć naszą historię.

W zeszłym roku, w lipcu, kiedy koncerty odbywały się normalnie i nikt nie spodziewał się pandemii, telefon: "Jedziemy do Wadowic, mamy problem z wizą, nie znasz nikogo w polskiej ambasadzie gdziekolwiek?". Nie znam, ale poznam, bo jak trzeba pomóc komuś, kto mnie wyciągał z gówna istnienia, to stanę na głowie. Dzięki Margaret Szwed i ambasadorowi, z którym robiłem kiedyś wywiad, ogarnęliśmy to w dwa dni. Zaprosiła mnie ponownie na koncert, w legendarnym jazzowym klubie w Londynie – Ronnie Scott’s. Wziąłem dwójkę swoich przyjaciół. I oni, jak wszyscy inni, pytają: ale to taka bliska przyjaźń czy co? Nic nie odpowiadam. Po koncercie idziemy na backstage, Macy krzyczy na mój widok: “My sweetbaby! Widziałam Cię ze sceny, daj buziaka, jak się czujesz?". I mieli odpowiedź. Niektóre rzeczy w moim życiu są surrealistyczne. Z Polski wysyła mi wiadomość: "Jestem u ciebie w kraju, co zjeść?". Wiadomo, pierogi.

Macy Gray w obiektywie swojej córki Happy Hinds

Macy Gray w obiektywie swojej córki Happy Hinds

Źródło: Archiwum prywatne

Macy Gray "Ruby"

Ostatnia płyta Macy Gray “Ruby” jest na wszystkich platformach, jak Spotify czy Tidal. Posłuchajcie albo kupcie ten album. On nie odbiega poziomem od jej debiutu. Ta kobieta nigdy nie zniżyła lotu. Każdy jej album jest świetny. Może oprócz “The Sellout”. Ale to był dla niej trudny czas. To niekwestionowanie jeden z najbardziej rozpoznawalnych głosów w muzyce. Tylko dzisiaj, jak pisałem wcześniej, nie liczy się talent, ale papka i kalkowane piosenki. Radio gra byle gówno. To jest sponsorowana sraczka. Macy nie musi nikomu nic udowadniać, dlatego wydaje swoją muzykę niezależnie. Ale jeśli raz zostajesz legendą, to umrzesz jako legenda.

Happy Hinds: “Ruby” to Twój dziesiąty album studyjny. Wylądował na #2 miejscu listy iTunes, dziewiętnaście lat i Grammy po Twoim debiutanckim “On How Life Is”. Jak się czujesz?

Macy Gray: Szczęśliwa. Włożyliśmy sporo wysiłku i poświeciliśmy wiele czasu, żeby stworzyć ten album. Chciałam, żeby był wyjątkowy. Uważam, że to najlepszy album, jaki nagrałam do tej pory.

Sam zapytałem kiedyś Macy o debiutancki album, który sprzedał się na świecie w ponad 10 milionach egzemplarzy. Zapytałem, czy nie wkurza jej ciągłe pytanie dziennikarzy o debiut i porównywanie z inną artystką, Alanis Morissette, której pierwszy album – “Jagged Little Pill” - jak już żaden później – sprzedał się w ponad 30 milionowym nakładzie. "Nie rozumiem, dlaczego wszyscy, a szczególnie artyści, mają problem z faktem, że to ich pierwszy album jest tym najlepiej sprzedającym się. W moim przypadku to debiut, nie ubolewam nad tym. Od tamtej pory zrobiłam wiele innych rzeczy, które moim zdaniem odniosły większy sukces”.

Macy Gray w obiektywie swojej córki Happy Hinds

Macy Gray w obiektywie swojej córki Happy Hinds

Źródło: Archiwum prywatne

Happy Hinds: Który utwór z nowej płyty lubisz najbardziej?

Macy Gray: “When It Ends”. Ma w sobie taki niesamowity klimat, który sprawia, że masz ochotę słuchać go zapętlonego przez cały dzień. Sprawia, że myślisz, że masz ochotę na taniec przytulaniec albo po prostu wypalenie jointa. Albo uprawianie seksu. Masz ochotę na wiele rzeczy.

Happy Hinds: Gdzie byłaś w momencie premiery “Ruby"?

Macy Gray: W Nowym Jorku na trasie promocyjnej z jednej radiostacji do drugiej, reklamując pierwszy singiel z płyty ”Sugar Daddy”.

Happy Hinds: W wywiadzie dla popMATTERS powiedziałaś, że Jenny z piosenki “Just Like Jenny” to bohaterka z Forrest’a Gump’a. Co sprawiło, że to ona Cię zainspirowała?

Macy Gray: Ona była bardzo wyluzowana, miała w sobie dużo emocji i uczuć i nie widziała, gdzie je ulokować. To piosenka o tym momencie w życiu, kiedy nie wiesz, dokąd właściwie zmierzasz, więc postanawiasz spróbować wszystkiego. Czasami to dobra rzecz, czasami niekoniecznie.

Źródło: Getty Images

Happy Hinds: Wróćmy do “Sugar Daddy”. Specjalnie dla swoich fanów zrobiłaś na Instagramie #SugarDaddyChallenge, gdzie mogli śpiewać tę piosenkę i wygrać trochę pieniędzy. Co sprawiło, że zdecydowałaś się na taki kawałek?

Macy Gray: To był pomysł Meghan Trainor, z którą napisałyśmy tę piosenkę. Pewnego dnia przyszła do studia i mówi: MAM POMYSŁ. Zagrała fragment na pianinie i od razu wszystkim nam się spodobał. Nagraliśmy ją tej samej nocy.

Happy Hinds: Jesteś bardzo szczera w kontaktach i rozmowach ze swoimi fanami. Również w tekstach, to widać nie tylko na tym albumie. Często powtarzasz, że nie byłaś przygotowana na sławę i nagrody, które otrzymałaś na samym początku Twojej drogi. Jaką masz radę dla młodych ludzi chcących wejść lub będących już na drodze do show-biznesu?

Macy Gray: Sława jest całkiem spoko. Idź po nią.

W jednej z rozmów również zapytałem Macy o to samo, jakie to uczucie, kiedy Twoje nazwisko stawiają w jednym zdaniu z takimi divami jak Aretha Franklin, Angie Stone czy Erykah Badu. Powiedziała mi wtedy: “Słowo diva jest przereklamowane, ale sława sprawia, że ludzie mają Cię za Boga, bo zrobiłeś piosenkę, która im się podoba. I ja też popłynęłam na tej fali i wydoiłam ją najlepiej jak mogłam. Przyznam jednak, że na samym początku byłam cholernym dupkiem”.

Happy Hinds: A pamiętasz moment, kiedy “Ruby” trafiła na listy przebojów?

Macy Gray: Byłam na lotnisku i jeden z fanów wysłał mi wiadomość. Chyba aż krzyknęłam z radości.

Happy Hinds: “White Man”, to niesamowicie ważna piosenka, właściwie polityczny manifest, który odnosi się do sytuacji, która obecnie ma miejsce w Stanach (Macy śpiewa: "Hej biały człowieku, nie jestem twoją babką, pochodzę z Canton w Ohio, jestem tylko kobietą, ale myślę jak mężczyzna – nienawidzisz mnie, a ja tego nie rozumiem”). W klipie masz tancerzy z D.A. Dance Academy. Krzycząc “Głosuj!” zachęcają do głosowania w kolejnych wyborach. Podejrzewałaś, że tak wiele osób poruszy ten temat?

Macy Gray: Zależało mi na tym przesłaniu, aby ludzie zrozumieli, jak ważne jest to, abyśmy, jak śpiewam, “połączyli się i sprawili, że będzie lepiej”. Aby Ameryka była znowu lepsza. Bez Trumpa. On nienawidzi większości ludzi, nie rozumiem tego. Szczególnie mniejszości społecznych. Przecież wszyscy tworzymy ten naród. Nie rozumiem tak bezpośredniej dyskryminacji, jaka stosuje w swoich wystąpieniach publicznych ten prezydent.

Happy Hinds: Czy fakt bycia w Top 5 dzisiaj różni się od bycia tam w 1999?

Macy Gray: Zdecydowanie. To tak różny czas w muzycznym biznesie. Jedyne, co nie uległo zmianie, to miłość fanów i myślę, że będzie to zawsze jedyna i niezmienna rzecz.

Macy Gray / 1999

Macy Gray / 1999

Źródło: Getty Images

Happy Hinds: Moim ulubionym kawałkiem na płycie jest pierwszy – “Buddha”. Wysyłasz w nim wiadomość, że ważne jest po prostu carpe diem, euforia życia. W tle słychać pianino i orkiestrę smyczkową. Czy takie podejście do życia i szczerość pomogły Ci przez tyle lat utrzymać swoją pozycję i pozostać wierną swoim ideałom?

Macy Gray: Tak. Nie jestem buddystką, ale głównym założeniem buddyzmu jest żyć tu i teraz. Uważam, że to najlepszy sposób na życie. Bo czy masz wpływ na przeszłość? Czy możesz ją zmienić lub wymazać? Nie. Możesz zaplanować przyszłość, ale nie masz gwarancji, ze Twój plan się powiedzie. TERAZ jest to, co masz w swoich rękach i zawsze powinno się wyciskać z tego czasu jak najwięcej.

Happy Hinds: Każda piosenka na “Ruby” odnosi się właściwie do innych doświadczeń z Twojego życia. Powiedziałabyś jako laureatka Grammy, aktorka i matka trójki dzieci, że ten album podsumowuje nieco Twoje dotychczasowe życie?

Macy Gray: Włożyłam w ten album całe swoje serce. Myślę, że ludzie mogą się z nim identyfikować, bo tak naprawdę, pod koniec dnia, wszyscy czasami tkwimy lub przechodzimy przez to samo gówno.

Happy Hinds: Co powiedziałabyś dzisiaj tamtej sobie, która debiutowała i odniosła tak ogromny sukces?

Macy Gray: Bądź wdzięczna za każdy dzień.

Happy Hinds: Nie mam złudzeń, że tematem przewodnim “Ruby” jest miłość. Czym jest miłość z Twojej perspektywy?

Macy Gray: Miłość ma tak wiele poziomów i twarzy. Możesz kochać mężczyznę, ale możesz też kochać i sok pomarańczowy. Spędzasz wiele czasu, próbując kochać i podarować to uczucie innym, odpowiednim osobom. Najłatwiej jest chyba dać się ponieść uczuciom i nie myśleć, ale dzisiaj ludzie najbardziej się tego boją i wszystko komplikują, grają w jakieś gierki. Najszczęśliwsza jestem, kiedy kogoś szaleńczo kocham.

W jednym z maili zapytałem Macy, jak rodzicielstwo zmieniło ją jako kobietę. Odpowiedziała mi: “Wiesz, bycie rodzicem zmienia absolutnie wszystko. Chciałabym, aby moje dzieci były szczęśliwe i aby trafiły na kogoś, kto pokocha je tak bardzo, że prawie nie będą potrafiły tego uczucia udźwignąć. Bo miłość sprawia, że chce Ci się żyć”.

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij