fot. Getty Images
Podziel się:
Skopiuj link:

Schronisko dla Roślin. I tu można usłyszeć poruszające historie

Kiedyś, gdy stawały się niepotrzebne, trafiały na śmietnik lub fundowano im powolne umieranie na korytarzach bloków. Dziś mogą dostać drugie życie dzięki Schronisku dla Roślin. To inicjatywa wymyślona przez entuzjastki roślin – Katarzynę, Milenę, Magdę i Monikę. Stworzyły platformę pozwalającą łączyć osoby chcące oddać do adopcji swoje domowe rośliny z tymi, którzy marzą, by im dać drugi dom. Okazuje się, że jest ich coraz więcej.

Kiedy pomyślałyście, że adopcja roślin to coś, czym chcecie się zająć?

Milena: Pomysł na Schronisko dla Roślin zrodził się w autobusie do Pragi. Razem z Moniką jechałam na wycieczkę do Wiednia, ale pomyliłyśmy dworce w Warszawie. Zapytałyśmy przypadkowego przechodnia, dokąd jedzie najbliższy autobus. Okazało się, że do Pragi. Spędziłyśmy chyba 20 godziny w drodze, więc przychodziło nam do głowy sporo pomysłów, m.in. na Schronisko dla Roślin. Po powrocie z wyjazdu miałam do zrealizowania na studiach projekt związany z roślinami. Wymyśliłam logo, ideę i koncept - założyłam maila i stronę na Facebooku, dałam do niej uprawnienia Monice.

Kasia: Ja dołączyłam do dziewczyn w 2016 roku, bardzo podobała mi się idea Schroniska. Rok temu na jednej z wymian roślin spotkałyśmy Magdę, i od słowa do słowa… Magda dołączyła do nas, do Fundacji, a więc działamy już we czwórkę.

Miałyście w głowie konkretny pomysł na to, jak wasz koncept powinien wyglądać?

Milena: Na początku działania schroniska wiedziałyśmy na pewno, że roślin nie należy traktować jak przedmioty. Często widujemy niepotrzebne rzeczy na śmietniku, ale roślina to nie biurko czy krzesło. Chciałyśmy ratować je ze śmietników i przekazywać je dalej w dobre ręce. Potrzebni nam byli do tego tacy sami zapaleńcy jak my. Jak się potem okazało jest ich całe mnóstwo!

Ta praca wydaje się bardzo czasochłonna. Robicie coś jeszcze poza tym?

Milena: Każda z nas ciągle zawodowo zajmuje się czymś innym na pełen etat. Pracę w Schronisku Dla Roślin traktujemy bardziej jako hobby. Ja oprócz pracy w schronisku mam na co dzień do czynienia z roślinami - pracuję w pracowni florystycznej. Kasia pracowała kiedyś w ogrodzie botanicznym, Monika i Magda są związane z branżą zajmującą się organizacją eventów.

Kasia: Jestem z wykształcenia architektem krajobrazu i rzeczywiście jakiś czas pracowałam w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Wrocławskiego, teraz dzielę swój czas na pracę w korporacji, wykonuję także od czasu do czasu projekty ogrodów przydomowych.

Adopcja – to słowo kojarzy się z przyjęciem kogoś pod swój dach. Ale też z tęsknotą. Łatwo Wam się rozstać z roślinami?

Kasia: Zazwyczaj nie mamy tego problemu, bo od jakiegoś czasu jesteśmy jedynie pośrednikiem w procesie adopcji. Oznacza to, że kojarzymy ze sobą osoby oddające z osobami adoptującymi.

Monika: Przepływ roślin jest tak duży, że nie nadążyłybyśmy, by je wszystkie odebrać, przygotować do adopcji i jeszcze wydać dalej. Rozwiązanie z pośrednictwem bardzo dobrze się sprawdza.

Na pewno macie emocjonalny stosunek do pierwszej rośliny, która do was trafiła. Pamiętacie jej historię?

Kasia: Ja mam nieco komiczną historię z pierwszą adoptowaną rośliną. Była to dracena – niestety nie wiedziałam, że jest tak wysoka i nie zmieściła się do mojego małego auta. Finalnie jechałam przez centrum miasta z otwartą szybą i…. czupryną draceny wystającą od strony pasażera.

Pytam was o historie nie bez powodu. Wy powtarzacie, że rośliny to nie tylko dekoracje, to element czyjegoś życia, świadek wielu zmian. Jesteście ciekawe tych opowieści?

Magda: Tak! Zdarza się że osoby same nam opowiadają historie oddawanych roślin, ale my też często o nie pytamy. Jesteśmy właśnie w trakcie przygotowywania nowej zakładki na naszej stronie o losach najciekawszych okazów. Pojawia się wiele opowieści, w stylu: "ta roślina była w moim domu rodzinnym odkąd pamiętam" albo "był to prezent od mojego męża" czy "ta palma przeżyła z nami wiele imprez". Bardzo poruszające są historie osób zgłaszających się do nas w imieniu starszych sąsiadów lub po czyjejś śmierci. Same też posiadamy rośliny, które mają bogatą historię i sentymentalne znaczenie.

Kasia: Pamiętam, jak odbierałyśmy gigantyczne kaktusy od starszej pani, która nabyła je jako małe sadzonki, w pierwszych latach działania IKEI w Polsce. Przez lata bardzo wyrosły. (śmiech) Jej wnuczek wierzył, że uchronią go przed włamaniem, gdy będzie sam w domu…. Potem już jego zapał do opieki nad roślinami osłabł. Jeden został u mnie w domu, drugi znalazł swoje miejsce w Wałbrzychu.

Często trafiają do Was rośliny z mieszkań osób zmarłych?

Kasia: Nie są to częste przypadki, ale jak już się zdarzają to są bardzo emocjonujące zarówno dla Nas jak i dla osób oddających.

Monika: Takim przykładem może być historia z Bydgoszczy. Kiedyś odbierałyśmy rośliny z miejsca w którym mieszkał chory na schizofrenię mężczyzna. Gdy żył, parował ze sobą rośliny – według własnego pomysłu. Efekt był taki, że większość z nich była „zaplątana”. Gdy próbowałyśmy je przesadzać znalazłam w ziemi wiele figurek z kinder niespodzianek.

Jak wygląda sam proces adoptowania roślin. Dzwonię, pytam, o konkretny rodzaj etc....?

Magda: Mamy XXI wiek, wszystko odbywa się online. (uśmiech) Osoba, która chciałaby adoptować roślinę, musi śledzić na bieżąco ogłoszenia na naszym Facebooku z okolic swojego miasta. Jak już znajdzie interesujący ją okaz, pisze pod postem „rezerwuję”. Liczy się kolejność zgłoszeń. Potem przekazujemy kontakt i osoby umawiają się na odbiór.

Monika: Trzeba być naprawdę szybkim, ponieważ rośliny znikają już po kilku minutach od wstawienia postu na Facebooku.

Oceniacie, czy osoba, do której trafi dana roślina, nadaje się na jej przyjęcie?

Magda: Uważamy, że nie ma czegoś takiego jak „ręka do roślin”. Każdy może zostać opiekunem – wystarczy poświęcić chwilę, by poznać potrzeby przygarnianego okazu. W razie gdyby komuś dana roślina sprawiała trudność zawsze może do nas napisać – podpowiemy.

Kasia: W całej historii Schroniska przeprowadziłyśmy tylko jedną rozmowę adopcyjną. Do oddania była 50-letnia palma daktylowa, wyhodowana z pestki – starsza Pani oddawała ją ponieważ już nie mieściła się w mieszkaniu. Były nawet łzy. Chciałyśmy, aby palma pożyła kolejne 50 lat i dlatego starannie wyselekcjonowałyśmy nowego właściciela.

A na czym polegają warsztaty rodzinne, które prowadzicie?

Monika: Prowadzimy warsztaty z rękodzieła – przykładowo: wyplatamy makramowe kwietniki, robimy doniczki z betonu etc. Zajmujemy się także florariami, czyli tzw. ogrodami w słoiku. Na naszych warsztatach staramy się, by było tyle samo teorii, co praktyki. Przemycamy trochę informacji o roślinach oraz ich pielęgnacji.

Kasia: Przy Fundacji działa także Pracownia Rysunku Botanicznego, jedyna taka pracownia w Polsce. Pierwszy sezon zajęć odbywał się w Warszawskim Domu Spotkań z Historią. Na kolejną edycję zaprosiłyśmy do współpracy Warszawski Ogród Botaniczny, niestety pandemia pokrzyżowała nam plany i Rysunek w Ogrodzie Botanicznym musi poczekać na lepszy moment.

Milena: Od czasu do czasu prowadzimy także wykłady z pielęgnacji roślin.

Kasia: Staramy się zainteresować osoby uczestniczące w warsztatach roślinami. Opowiadamy ich historie odkrycia, do czego są używane i jak w zasadzie „działają” rośliny, a jest to zaskakująca, samowystarczalna maszyneria!

Dlaczego uważacie, że edukacja na temat roślin jest tak ważna?

Milena: Rośliny to nie tylko paprotki na naszych półkach. Przecież wszystko, co nas otacza, jest z roślin. To, co jemy, w co się ubieramy, nasze meble, narzędzia oraz lekarstwa. Edukacja na temat roślin jest po prostu fascynująca. Uważam, że w roślinach jest przyszłość, nie istniejemy bez nich!

Kasia: Na naszej stronie, warsztatach oraz w mediach społecznościowych, oprócz roślin, przekazujemy też inne treści. Staramy się na swój sposób edukować i podpowiadać społeczności zgromadzonej wokół schroniska dobre praktyki ekologiczne. Czasami walczymy także ze stereotypami, przykładowo o żywności ekologicznej, której produkcja dla naszej planety już taka dobra i ekologiczna nie jest. Wszystkie nasze treści podpieramy literaturą fachową oraz konsultacjami ze specjalistami z danej dziedziny. Chcemy, by ludzie patrzeli na przyrodę jako całość – wszystko jest ze sobą powiązane. Wysłuchałam ostatnio wykładu z biolożką dr Martą Jermaczek-Sitak, która ładnie ujęła temat zależności w świecie roślin.

"Nie da się mieć kawałka przyrody. Ja chcę kwiatki, pszczółki, motylki, a nie chcę mieć pokrzyw, gąsienic, ostów, komarów i kleszczy. No nie da się. To jest w pakiecie i w tym pakiecie stare drzewa odgrywają ważną rolę". W punkt!

Zauważacie, że wraz z pandemią coraz bardziej interesujemy się roślinami?

Magda: Totalnie! Więcej czasu spędzamy w domu, więc szukamy bardziej stacjonarnej pasji. Chcemy, by nasze mieszkania były miejscem, w którym lubimy przebywać, gdzie jest ładnie i przytulnie. Wraz z nastaniem pandemii ruch adopcyjny oraz wszelka aktywność na grupach roślinnych zdecydowanie się zwiększyły, co nas bardzo cieszy.

Milena: Uważam, że wraz z pandemią moda na rośliny przybrała na sile. Ludzie spędzają teraz o wiele więcej czasu w domu, chcą otaczać się tym co przyjemne i piękne. No i mamy też więcej czasu na pielęgnacje roślin! To wszystko sprzyja temu, by budować swoją małą, domową dżunglę. Zauważam to też dobrze pracując w kwiaciarni - podczas pandemii ludzie kupują znacznie więcej roślin.

Kasia: Ja mam wrażenie, że w pandemii nareszcie zaczęliśmy zauważać rośliny. Wcześniej trochę było tak, że mieliśmy jakieś doniczki na parapecie, które od czasu do czasu podlewaliśmy, ale nigdy przesadnie nie zwracaliśmy na nie uwagi. I gdy roślina nagle nam umierała, byliśmy zdziwieni, a przecież kwiatka nie da się uśmiercić z dnia na dzień. To zawsze jest jakiś dłuższy proces i wysyła nam on sygnały, że coś z nią jest nie tak – żółkną liście itp. Teraz ludzie zauważają swoje rośliny, także ich potrzeby. Podobnie jest z drzewami, w końcu możemy się przyjrzeć, jak rozwijają się na wiosnę. Pandemia paradoksalnie spowodowała, że się trochę zatrzymaliśmy i dostrzegamy to, co jest wokół nas.

Czy właściwie dobrane do wnętrza, stylu życia właściciela, rośliny mogą zmienić naszą rzeczywistość?

Magda: No jasne! Rośliny przede wszystkim uczą odpowiedzialności – w końcu to żywy organizm, o który trzeba zadbać, nauczyć się, co lubi, a co mu nie pasuje. Wnętrza z roślinami stają się przytulniejsze, bardziej „domowe”. Filtrują powietrze, więc atmosfera jest „czystsza”.

Milena: Rośliny uczą nas cierpliwości, dbałości oraz troski. Gdy poznamy ich potrzeby, odwdzięczą się pięknymi, nowymi liśćmi lub kwiatami. Dzięki nim w domu czujemy się spokojniej.

Wiecie, do jakich ludzi pasują konkretne rośliny?

Magda: To zależy od bardzo wielu czynników. Ważny jest styl życia, warunki mieszkaniowe, gust. Niektóre rośliny wymagają częstej pielęgnacji i podlewania, więc osoba, która się na nie zdecyduje, powinna mieć na to czas. W małym mieszkaniu również trudno byłoby zmieścić wielkie kaktusy czy monstery. Nie wyobrażam sobie też minimalisty, który na parapecie ma liście o wszystkich kolorach tęczy.

Milena: Rośliny są mniej wymagające i bardziej wymagające, jeśli chodzi o podlewanie czy wilgotność powietrza. Najważniejsze przy doborze jest jednak miejsce, w którym chcemy je postawić.

Gdybym powiedział, że dużo pracuję, często wyjeżdżam, miałybyście dla mnie do adopcji niezbyt wymagających podopiecznych?

Magda: Polecam wszelkie sukulenty – nie wymagają częstego podlewania, natomiast potrzebują dużo słońca. Mogą być wielkie i monumentalne, ale też drobne i urocze, wybór jest naprawdę ogromny.

Milena: Racja, trzeba jednak pamiętać, że potrzebują one jasnego stanowiska. Do roślin wytrzymujących susze, a nie potrzebujących bardzo jasnego stanowiska należą również sansewerie oraz zamiokulkasy.

Monika: Ja, oprócz sukulentów zaproponowałaby także oplątwy, czyli rośliny, które się żyją bez ziemi – nie są ciężkie w uprawie i rzadko się je podlewa.

Jak wasza działalność wpływa na ekologię?

Kasia: Tak jak wcześniej wspominałyśmy, staramy się pokazywać dobre praktyki ekologiczne. Ostatnio wystartowała nasza autorska kolekcja ubrań „DRUGIE ŻYCIE”. Ubrania pochodzą z seconhandów, ozdobione są naszym autorskim haftem.

Monika: Chodzimy, wypatrujemy, szperamy w vintage shopach oraz second handach, by odnaleźć perełki ze świata odzieży używanej. Proponowane przez nas bluzy pochodzą z rynku wtórnego – wykorzystujemy ponownie to, co zostało już stworzone w myśl idei less waste. Do starannie wyselekcjonowanych przez nas egzemplarzy dodajemy nasz autorski haft.

Kasia: No i oczywiście adopcja roślin jest sama w sobie ekologiczna – nie wyrzucamy, tylko przekazujemy dalej.

Same żyjecie w stylu eko?

Magda: Robimy, co możemy! Jest to dla nas bardzo ważna wartość. Ja w codziennym życiu staram się ograniczać plastik, do sklepów chodzę z eko torbą, nie jem mięsa, nie mam też samochodu. (uśmiech)

Kasia: Ja też nie mam już samochodu i wybieram rower jako środek transportu. Patrzę, skąd pochodzi żywność, którą kupuję. Piję wodę z kranu.

Wracacie do swoich podopiecznych, sprawdzacie, co się u nich dzieje?

Magda: Oczywiście! Każdą osobę, która adoptowała roślinkę za naszym pośrednictwem, pytamy po kilku tygodniach, co u niej słychać, jak się ma w nowym domu, czy zdrowo rośnie. Co miesiąc publikujemy też zdjęcia "adopciaków" z poprzedniego miesiąca. Zdarza się, że nasi fani wysyłają nam fotki metamorfoz, które przeszły przygarnięte okazy – od ledwo żyjącej, małej roślinki do pięknej i zdrowej, a czasem nawet kwitnącej. Bardzo nas cieszy, kiedy widzimy jak niechciana roślina zmienia się pod wpływem nowego, kochającego opiekuna.

Wasza fundacja działa na terenie całej Polski. Macie już sprecyzowane plany rozwoju?

Kasia: Chciałybyśmy powrócić z Pracownią Rysunku Botanicznego, ale to za pewne musi jeszcze trochę poczekać na lepsze czasy. Będziemy także rozwijać projekt autorski ubrań "Drugie Życie".

Monika: Marzy nam się rozwinięcia strony strony, ruszenie z blogiem. Chciałybyśmy, by pojawiały się tam artykuły pisane przez specjalistów z danej dziedziny. Aby móc opłacić, przynajmniej w części zapraszanych przez nas autorów, założyłyśmy Patronite. Na razie mamy kilku patronów, ale wierzymy, że zaangażuje się w to więcej osób.

Źródło: Materiały prasowe

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij