fot. HBO
Podziel się:
Skopiuj link:

Savannah Lee Smith i Zión Moreno o nowej "Plotkarze": Toksyczna kobiecość nie istnieje

"Plotkara" dla dzisiejszych trzydziestolatków była tytułem wręcz kultowym. Co tydzień (ach, czasy przed dominacją platform streamingowych!) setki tysięcy oczu na całym świecie chłonęły nowe intrygi tajemniczej Plotkary, której wyłuskiwała najpyszniejsze ploteczki z elitarnej, prywatnej szkoły na nowojorskim Upper East Side, a w szczególności – ciekawostki z życia miłosnego jej pięknych, zamożnych i nie zawsze uczciwych uczniów. Wyświetlany w latach 2007-2012 serial stał się też trampoliną do sławy dla Blake Lively, Leighton Meester, Chace’a Crawforda czy Penna Badgleya.

Nic więc dziwnego, że jego twórcy Josha Schwartza oraz Stephanie Savage postanowili wrócić do kultowego tytułu. Jednak "Plotkara" – choć pojawiają się w niej niektórzy znani i lubiani – to nie kontynuacja przygód Sereny van der Woodsen, Blair Waldorf, Nate’a Archibalda i Chucka. Producenci zaryzykowali i w głównych rolach obsadzili całkiem nowe twarze. Musieli też zastanowić się, jak wygląda serial o życiu uprzywilejowanych nastolatków z prywatnego liceum w 2021 roku - po krachu finansowym z 2008 roku, fali #MeToo, Time’s Up i Black Lives Matter, w świecie, w którym płeć znaczy dziś co innego niż czternaście lat temu.

O tym, czy istnieje coś takiego jak toksyczna kobiecość, jak "Plotkara" odnajduje się w czasach panseksualizmu i czym w dzisiejszym czasach jest kobieca siła, rozmawiamy z Savannah Lee Smith i Zión Moreno, które wcielają się w etatowe "wredne dziewczyny" nowej odsłony. Dla ich postaci, Monet de Haan i Luny Lu, moda (za kostiumy ponownie odpowiada tu Eric Daman) to nie tylko kaprys, ale też zbroja i sposób na walkę o korzystne miejsce w społecznej drabinie. Smith, dwudziestoletnia Afroamerykanka i Moreno, dwudziestosześcioletnia, transseksualna Amerykanka o meksykańskich korzeniach, chętnie korzystają z platformy, jaką dał im serial, by mówić o tym, co dla nich ważne – prawach społeczności LGBTQ+, feminizmie, siostrzeństwie.

Oryginalny serial z 2007 roku stał się hitem na światową skalę. Bałyście się wchodzić w buty starszych koleżanek? Musiałyście się choć trochę obawiać ocen, porównań, głosów rozczarowania.

Savannah Lee Smith: Dla mnie to było bardzo stresujące. "Plotkara" to legendarny serial i jasne było od początku, że towarzyszy nam wiele oczekiwań. Próba zrobienia na nowo czegoś, co odniosło taki sukces i co wciąż jest istotne dla tak wielu, to ogromna presja. Kiedy światło dzienne ujrzała informacja, że kontynuacja "Plotkara" powstaje, w Internecie dosłownie zaroiło się od deklaracji, że ludzie nie będą tego oglądać, jeśli nie pojawią się tam postaci z oryginału albo że to "nigdy nie będzie to samo". Trudna jest pracować, kiedy człowiek ma wrażenie, że wciąż musi dorastać do dawno już wyznaczonych, bardzo wysokich, standardów. Jedyną metodą jest zlekceważyć ten hałas. Skupić się na tym, że ponieważ robimy kontynuację, to nasi bohaterowie są odrębni, całkiem inni. Odkąd przepracowaliśmy ten moment, towarzyszyła nam przede wszystkim ekscytacja. Udział w serialu, na który wszyscy czekają i który wszyscy uwielbiają, był czymś wspaniałym, tym bardziej dla mnie, rodowitej nowojorczanki.

Zión Moreno: U mnie od początku ekscytacja była o wiele silniejsza niż nerwy, bo byłam wielką fanką oryginału. Ale kiedy w świat poszły pierwsze zdjęcie z planu, dotarło do mnie, jak ważne jest to, co się dzieje i zaczęłam się denerwować. Mam nadzieję, że uda nam się stworzyć coś, co przetrwa próbę czasu i w czym wiele osób będzie mogło się przejrzeć, odnajdując siebie.

Teoretycznie większości z nas trudno było i jest się utożsamić z bohaterami "Plotkary". Mamy inne szafy, zasobności portfela, możliwości. Z czego wynika zatem tak wielki sukces serialu?

Lee Smith: Wydaje mi się, że tego typu seriale często stają się ikoniczne, bo przedstawiają pewnego rodzaju fantazję, które dla większości jest nieosiągalna. Ludzie oglądając serial mogą zanurzyć się w jego świat. Zaczynają wyobrażać sobie, jakby to było być częścią tej ekskluzywnej bańki. My akurat gramy bohaterki, które są wredne, więc to może dodatkowo dotykać doświadczeń osób, które w szkole przeżyły bullying - będą mogły w bezpiecznej przestrzeni popatrzeć na kogoś, kto dla innych bywa okropny, ale nie trzeba się go bać. No i wszyscy, tak samo jak w pierwowzorze, są fantastycznie wystylizowani, a to też jest dodatkowy atut, po prostu miło się na ten świat patrzy.

Moreno: Bardzo często negatywne filmowe postaci, na przykład takie stereotypowe "wredne dziewczyny" kojarzyły się z pewnym rodzajem pewności siebie, jaki wszyscy chcielibyśmy mieć. Patrzę na Monet i Lunę i myślę sobie: "Co za zołzy!". A jednocześnie zazdroszczę im tego, z jaką swobodą się poruszają w świecie, z jaką lekkością wchodzą w interakcje. One mają wręcz bezczelną pewność siebie, ogromne poczucie bezpieczeństwa. W moim odczuciu obserwowanie tego jest fascynujące.

Wśród "Generacji Z" ważnym i często dyskutowanym tematem jest z płynność seksualnej, całkiem inne jest podejście młodego pokolenia do kwestii płci. Na ile w waszym odczuciu "Plotkara" to oddaje?

Lee Smith: Wydaje mi się, że pokazujemy to w sposób bardzo autentyczny. Większość postaci jest bardzo otwarta, skupia się na człowieku, doświadczeniu, emocjach, nie wpisanej w dokumenty płci. Dla mnie to zdecydowanie czytelne, bo sama jestem biseksualna. Mam w ogóle wrażenie, że wszystkich grupach towarzyskich, w jakich funkcjonowałam do tej pory, czy to w Los Angeles, czy w Maryland czy w Nowym Jorku osoby identyfikujące się jako w stu procentach heteroseksualne były w mniejszości, i to nie było celowe. To nie jest kwestia szukania czegoś na siłę. Po prostu Generacja Z ma bardziej otwartą głowę, te dzieciaki nie chcą siebie określać, przyklejać sobie etykietek. Ba, one nawet nie chcą o tym rozmawiać, to nie jest dla nich żaden "temat". Myślę, że w ogóle dyskutowanie o tych rzeczach przychodzi nam z coraz większą łatwością i naturalnością, które, mam nadzieję, powoli rozleją się dalej, na całe społeczeństwo. Serial tę tendencję odzwierciedla.

Moreno: Przedstawiciele Generacji Z są zawsze pół kroku z przodu, bo każde nowe pokolenie rozumie nieco więcej na temat człowieczeństwa niż poprzednie. Naturalnym jest, że wraz z rozwojem ludzkości stajemy się coraz bardziej oświeceni. Oni po prostu żyją, doświadczają, są. Próbują pomóc innym, nie skupiają się na szufladkowaniu. Nasz serial to pokazuje, bo nie mamy wśród postaci właściwie jednej osoby, która by się określała jako wyłącznie heteroseksualna. Uważam, że wyjrzenie poza heteroseksualną bańkę może być dla człowieka jednym z najbardziej otwierającym oczy doświadczeń.

Już widzę, jak polskie prawicowe media napiszą, że serial "promuje homoseksualizm"!

Moreno: Cóż, jeśli w ogóle o nas napiszą, to z przyjemnością przeczytam co też przyjdzie im do głowy.

Wasze bohaterki często są po ciemnej stronie mocy. Ktoś mógłby powiedzieć, że – analogicznie do toksycznej męskości - reprezentują w pewnym sensie toksyczną kobiecość. Co miałybyście na ich obronę?

Lee Smith: To, co definiuje moją bohaterkę to władza. Ona jest silną kobietą, kobietą z władzą. Inna sprawa, że tej władzy, którą daje jej też pozycja, używa dla własnej korzyści, czasami idąc na tym polu zbyt daleko. Ale jednocześnie to wszystko rozgrywa się w obrębie fikcyjnego, serialowego konstruktu "wrednej, ale jednak atrakcyjnej dziewczyny", więc wydaje mi się, że to są bezpieczne ramy i przejrzysta konwencja. Monet i Luna są toksycznymi ludźmi, ale nie ze względu na swoją płeć.

Moreno: Filmowa figura "wrednej dziewczyny" jest zwykle łączona z taką kobiecością "na sterydach". Kobiecość jest tym, w czym Monet i Luna znajdują swoją siłę. Jest czymś, co pozwala im wzmacniać siebie, ale też jakoś odnajdywać się w swojej społeczności. To nie kobiecość jest w nich toksyczna, a ich wartości i sposób, w jaki funkcjonują w świecie. Jestem głęboko przekonana, że "toksyczna kobiecość" w ogóle nie istnieje.

Tę hiper-kobiecość waszych bohaterek podkreślają na pewno kostiumy, stworzone przez legendarnego Erica Damana. Jakie to było uczucie, wejść do garderoby waszych bohaterek?

Lee Smith: Może zacznę od tego, że każdy z kostiumów, które nosi moja bohaterka, kosztował przynajmniej 2000 dolaró, co nie mogłoby być dalsze od mojej codzienności. Nie mam nic tyle wartego w swojej szafie. Ale kostiumy to nie tylko przyjemność obcowania z ciekawą, efektowną modą, ale przede wszystkim narzędzie, pozwalające się zbliżyć do postaci. Eric Daman zaprojektował je tak, że aktor, wkładając przygotowane dla niego ubranie, dosłownie przenosi się w inny świat, w inny stan umysłu.

Moreno: Ta warstwa pracy była też doświadczeniem bardzo wspólnotowym. Pracowaliśmy ze wspaniałą ekipą, która potrafiła przemienić nas za pomocą fryzury czy makijażu w dziewczyny, które wyglądają na bezczelnie pewne siebie. To zdecydowanie wpływało na naszą dyspozycję psychiczną, bardzo pomagało.

Serial ma bardzo zróżnicowaną - pod każdym względem – obsadę. Wy na przykład zwykle występujecie jako przedstawicielki grup dyskryminowanych, Savannah jako Afroamerykanka, Zión jako transseksualna kobieta. Czy przynależność do tak zróżnicowanej ekipy w pewnym sensie zdejmuje z was tę odpowiedzialność "reprezentowania"?

Moreno: "Plotkara" rzeczywiście dała nam poczucie, że nie musimy reprezentować jakiejś konkretnej społeczności, tylko możemy po prostu być postacią. Jest to cudowne z aktorskiego punktu widzenia. Reprezentacja jest oczywiście ważna, ale zawsze też w pewien sposób kłopotliwa, bo odcina nas od zadań czysto artystycznych. Tym razem możemy po prostu wcielać się w te dziewczyny, bawić się postaciami. To, że ktoś należy do jakiejś społeczności, nie powinno automatycznie czynić go jej ambasadorem.

Lee Smith: Nie jesteśmy monolitem i żadna społeczność nim nie jest. Ja na przykład nie chciałabym wypowiadać się w imieniu całej społeczności LGBT+, czy całej czarnej społeczności. Ale kiedy tylko dostajemy jakąś platformę – sławę, rolę - ludzie natychmiast zaczynają tego oczekiwać. I często to robimy, bo jest to szansa, by polepszyć sytuację grupy, którą reprezentujemy. To zaszczyt, ale też ogromna presja i odpowiedzialność. Nie sądzę, że to powinno być nam automatycznie narzucane, może być co najwyżej wyborem. Dlatego praca na planie w obsadzie, gdzie każdy jest reprezentowany, była bardzo uwalniającym doświadczeniem.

W serwisie HBO znajdzie się zarówno lubiana przez fanów wersja sprzed lat, jak i nowa produkcja, która zadebiutowała 26.10.

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij