fot. Milka Świtalska / So Magazyn
Podziel się:
Skopiuj link:

Sandra Kubicka o blaskach i cieniach bycia modelką. "Próbowali mnie porwać"

Ma 25 lat (tyle, co Wirtualna Polska), ale czuje się dojrzałą kobietą - taką, która myśli o "poważnych sprawach" - rodzinie, dzieciach, domu. Zawsze czuła się starsza od innych. Być może dlatego, że wcześnie zaczęła karierę, bo mając zaledwie 13 lat. Zdobywając kolejne bastiony kariery w modelingu, gdzieś po drodze zgubiła w sobie dziewczynkę. Dziś uczy inne młode dziewczyny, jak być prawdziwą modelką, czyli taką, która stawia granice i jest w pełni świadoma blasków i cieni tego zawodu, a bywa naprawdę ciężko.

Spotykamy się w Ogrodzie Botanicznym PAN w Powsinie 24 godziny przed wylotem Sandry Kubickiej do USA. Świat obiegła właśnie informacja, że Donald Trump zakazuje lotów z Europy. Sandra jest załamana. Przyjechała do Polski na dłużej. Miała pozwiedzać, spotkać się z dalszą rodziną, załatwić wiele spraw. Na szybko próbuje przebukować bilety. Boi się, że w ostatnim samolocie z Polski nie będzie już miejsc. Mimo to zjawia się na sesji. Obiecała. Jest honorowa. To profesjonalistka i perfekcjonistka. Nie odpuszcza. Pozując na tle kamelii, egzotycznych bananowców i kaktusów, na moment zapomina o problemach, o koronawirusie. Znów jest sobą. W tle skrzeczą kolorowe papugi, a my - popijając zimną już kawę - żartujemy sobie, że tutaj, w ogrodzie botanicznym, jesteśmy totalnie odcięci od świata i czujemy się tak, jak bohaterowie "Lostów".

Aleksandra Nagel - SO Magazyn: Widziałam jedno z twoich ostatnich zdjęć z sesji na Instagramie. 50 min i póz na minutę! "Pyk-pyk" i gotowe. Pełen profesjonalizm! Pomyślałam: "ona ma to we krwi", a potem przypomniałam sobie, że przecież ty wykładasz w szkole modelek. Powiedz tak szczerze, czy modelingu można się nauczyć?
Sandra Kubicka: Z modelingiem jest jak z jazdą na rowerze. Im więcej sesji, zdjęć, projektów, tym większe umiejętności. Bardzo ważne, byś była otwarta na krytykę. Jeżeli ktoś mówi ci, że źle układasz ręce albo dziwnie chodzisz, to nie można się zamykać, obrażać się czy bagatelizować. Trzeba przyjąć to na klatę, bo z modelingiem jest jak z życiem – najwięcej uczysz się na błędach.

Masz jakąś wadę, jakąś manierę, nad którą od dawna pracujesz?
Każda modelka ma swoją piętę Achillesa. Mnie zdarza się mieć podwójny podbródek na zdjęciach. Muszę pamiętać, by wyciągać szyję jak żyrafa. Mam też małego garba (śmiech).

Nie boisz się mówić o swoich kompleksach i ja to szanuję…
Modelka musi być świadoma swoich niedoskonałości. To tak jak w aktorstwie, zwracasz uwagę na przykład na dykcję.

Jak to się stało, że zostałaś modelką? Ktoś ciebie wyłowił z tłumu, jak w klasycznej legendzie o supermodelce?
Moja mama wszystkim powtarza jedną historię. Gdy przyszłam na świat i pierwszy raz trzymała mnie na rękach, spojrzała na mnie i powiedziała: "Moja córka będzie sławna". Od tamtego dnia robiła wszystko, bym została modelką. Ubierała mnie inaczej. Nosiłam takie śmieszne, dziwne chusty. Mówili mi, że jestem "dzieckiem Cygana". Gdy przeniosłyśmy się do Stanów Zjednoczonych, któregoś dnia poszłyśmy na zakupy do centrum handlowego. Miałam 13 lat. Był tam organizowany wielki konkurs "Zostań modelką". Mama od razu mnie zapisała. Dostałam się do finału, w którym miałam pokazać swój "wielki ukryty talent" (zatańcz, zaśpiewaj, zrób coś niesamowitego). Powiedziałam im, że nie będę z siebie robić klauna i zrezygnowałam. Mimo to, po kilku dniach sami do mnie zadzwonili, twierdząc, że jeśli chodzi o sesję zdjęciową praktycznie nie miałam konkurencji. Tak trafiłam do jednej z największych agencji modelek w USA.

Mówisz, że bycie modelką to spełnienie marzenia twojej mamy. Nie czułaś presji, że musisz iść w kierunku, który wymyśliła dla ciebie mama? Wiele osób postawę twojej mamy nazwałoby "chorymi ambicjami"…
To było marzenie mojej mamy, ale też moje. Zawsze czułam się wolna w tej kwestii. Gdyby coś mi się nie podobało, mogłam powiedzieć "nie chcę" i byłoby po sprawie. Mama nigdy nie powiedziałaby mi: "musisz to robić i koniec". Nawet teraz, mając 25 lat, zdarza mi się dzwonić do mamy i narzekać jej przez telefon: "mam dość życia na walizkach, mam dość bycia na świeczniku…". Wtedy ona mówi krótko: "to rzuć to, odwołaj, zostaw".

I zostawiasz?
Nie, bo chwile słabości ma każdy. Pokochałam tę pracę od razu. Dzisiaj to nawet nie jest moja praca. To styl życia.

Miejsce sesji Ogród Botaniczny PAN w Powsinie / Stylizacja: Sukienka Zara, kapelusz HM

Miejsce sesji Ogród Botaniczny PAN w Powsinie / Stylizacja: Sukienka Zara, kapelusz HM

Źródło: Milka Świtalska / So Magazyn

Za co najbardziej kochasz bycie modelką?
Za możliwość poznawania ludzi z całego świata. W ciągu tych kilkunastu lat od debiutu miałam sesje zdjęciowe na wszystkich kontynentach, w najbardziej odległych krajach. Mam przyjaciół na całym świecie. Gdy patrzę na mapę, to dzisiaj nie myślę o tym, że lecę do Londynu, Paryża czy Kapsztadu, ale o tym, że lecę do konkretnych osób.

Prawdziwa z ciebie #cosmogirl!
Czuję się obywatelką świata, ale często bywam w Polsce. Tu się wychowałam, tu jest cześć mojej rodziny, najlepsi przyjaciele. Tu też wykładam w szkole modelek Avant School.

Jesteś panią profesor od chodzenia na szpilkach i pozowania w bikini? Czego uczysz w tej szkole?
Opowiadam o życiu modelki, o ciemnych i jasnych stronach, ale też zarażam młode dziewczyny pasją. To niesamowite uczucie, gdy patrzysz na młode dziewczyny i widzisz, jak rodzą się nowe Naomi Campbell czy Heidi Klum. Jestem dumna, że mam w tym swój udział. Po takiej szkole wychodzą z wiedzą o zawodzie, którą ja zdobywałam przez 13 lat na własnej skórze.

13 lat w dwa dni. To możliwe?
Możliwe. Daję im pigułkę z tego, czego sama doświadczyłam. Gdybym ja miała taką możliwość, na pewno bym skorzystała.

Z pewnością te dziewczyny mają wiele pytań. Jakie są najciemniejsze strony modelingu? Na co taka młoda dziewczyna musi się przygotować?
Na pewno na krytykę. Na to, że na twojej drodze pojawią się osoby, które będą próbowały negatywnie wpłynąć na twoją samoocenę. Stąd biorą się kompleksy. Modelki wpadają w anoreksję, bulimię, mają depresję. Musisz też wiedzieć, że życie modelki to samotność. Nieważne, jak intensywny miałaś dzień, na koniec dnia zostajesz często sama w pustym pokoju hotelowym…

Stylizacja: Kamizelka Marella

Stylizacja: Kamizelka Marella

Źródło: Milka Świtalska / So Magazyn

Z jednej strony mówisz, że jesteś #cosmogirl i masz mnóstwo znajomych na całym świecie, a z drugiej – mówisz o samotności. Czy to się nie wyklucza?
Moim zdaniem nie, bo możesz cieszyć się z różnego rodzaju znajomości, ale koniec końców zostajesz sama. Wyobraź sobie, że jesteś gdzieś na sesji kilka dni pod rząd. Potem lecisz w kolejne miejsce, na kolejną sesję. Hotele, samoloty, room service, wszystkie te "życiowe poczekalnie". Zdarza się, że przez 24 godziny nie otwieram buzi, bo nie mam do kogo. Piekielnie tęsknisz za bliskimi. Czasami sesje układają się tak, że przez miesiąc nie ma cię w domu. Nie widzisz swojej rodziny, tych, których kochasz. Żyjesz na rozjazdach nawet przez kilka miesięcy. W tym wszystkim są fotografowie, którzy mają lepkie ręce…

Mówisz o tym otwarcie?
Nie zamierzam tego ukrywać. Nareszcie zaczynamy mówić o tym głośno, że tak było i jest!

Rozumiem, że skoro o tym mówisz, tobie też to się przydarzyło…?
Miałam taką sytuację, ale nie zareagowałam standardowo. Ja mam twardy charakter i nie pozwolę się skrzywdzić. Jeden z fotografów po sesji zaoferował mi otwarte drzwi do swojej sypialni. Co zrobiłam? Zadzwoniłam do swojej agencji i powiedziałam, że już nigdy w życiu nie chcę tej osoby widzieć na oczy, niezależnie od tego, jaki to byłby kontrakt. Potem zadzwoniłam do klienta i powiedziałam mu, że właśnie dostałam taką propozycję. Fotograf został zwolniony.

Stylizacja: Sukienka Reserved linia ECO

Stylizacja: Sukienka Reserved linia ECO

Źródło: Milka Świtalska / So Magazyn

Opowiadasz o tym młodym dziewczynom w szkole modelek?
Tak, bo wciąż w branży jest z tym problem. Nie każda dziewczyna odważyłaby się na taki krok. Bałaby się, że może mieć przez to problemy – z agencją czy klientem. Bałaby się, że straci pracę. Ja miałam szczęście. Uwierz mi tego typu sytuacje to tylko wierzchołek góry lodowej.

Co jest dalej?
Dalej są na przykład porwania, porwania modelek.

Serio? Czy to średniowiecze?
Nie, to XXI wiek. Miałam taką sytuację w Meksyku. Próbowali mnie porwać. Uciekaliśmy z całą produkcją, cztery razy zmienialiśmy hotele, aż do momentu, gdy wylądowaliśmy na lotnisku, czekając na lot do domu.

To modelingowa mafia?
Owszem. Mafia porywa modelki i sprzedaje je do krajów arabskich. Podobnie jest w Mediolanie. Dlatego uczę dziewczyny, że nigdy, ale to przenigdy, nie wolno oznaczać na zdjęciach w social mediach, gdzie jesteś w danym momencie. Możesz to zrobić, ale dopiero kilka godzin później. Musisz mieć oczy dookoła głowy.

Jeśli dojdzie do takiej sytuacji, masz ochronę? Wsparcie agencji, klienta itp.?
Nie zawsze. Moja agencja ma swoje siedziby na całym świecie. Wiem, że zawsze stanie w mojej obronie. Są jednak agencje, dla których jesteś jedną z setek modelek. Maszynką do zarabiania pieniędzy. Musisz sama o siebie walczyć i mieć grubą skórę.

A ty ją masz?
Zawsze miałam. Czasami to powoduje różnego rodzaju problemy, ale mój silny charakter ratuje mnie bardzo często przed złymi wyborami. Wyobraź sobie, że masz kampanię reklamową za 20 tys. euro w Iraku. Lecisz? Wiele osób powie, że leci, bo takie pieniądze nie leżą na ulicy.

A ty co powiesz?
Nie lecę. Mam za dużą wyobraźnię. Wolę dmuchać na zimne. Nie ryzykować.

Stylizacja: Sukienka Zara, sandałki Zara

Stylizacja: Sukienka Zara, sandałki Zara

Źródło: Milka Świtalska / So Magazyn

Nie masz czasami żalu do samej siebie, że coś przez to tracisz?
Nie. Może było kilka sytuacji, w których niepotrzebnie od razu spanikowałam, ale nie żałuję raz podjętych decyzji. Jestem tutaj dlatego, że podejmowałam takie, a nie inne decyzje.

A gdzie jest 25-letnia Sandra Kubicka właśnie? Nie wiem czy wiesz, ale masz tyle lat co Wirtualna Polska (śmiech). Jesteś dzieckiem, które nie pamięta czasów bez internetu…
25-letnia Sandra Kubicka to kobieta, która nie goni już za karierą. Mam teraz inne priorytety. Najważniejsza jest dla mnie rodzina.

Masz zaledwie ćwierć wieku, ale mówisz, jak dojrzała kobieta. Czujesz się taką osobą?
Może dlatego czuję się dojrzałą osobą, bo przez modeling uciekło mi dzieciństwo. Do szkoły publicznej chodziłam tylko przez sześć klas. Zaliczałam kolejne sprawdziany przez internet. Lekcje odrabiałam w samolocie między jedną a drugą sesją. Nie miałam czasu na takie typowe dojrzewanie, na to by być typową nastolatką z Łodzi. Wiesz, pytają mnie często, kim jestem…

I co im odpowiadasz?
Że nie jestem już tylko modelką, a raczej bizneswoman. Stawiam na rozwój. Projektuję własne kolekcje sukienek. Właśnie wypuszczam na rynek perfumy sygnowane swoim nazwiskiem. Myślę o stronie internetowej.

Stylizacja: Kombinezon Pepe Jeans, chusta Allora

Stylizacja: Kombinezon Pepe Jeans, chusta Allora

Źródło: Milka Świtalska / So Magazyn

Myślisz, że każda modelka przechodzi taki etap, gdy modeling przestaje jej wystarczać?
Jeśli dziewczyna ma świadomość tego, że kariera modelki jest dość krótka i chimeryczna, to taki moment przychodzi. Możesz latać na sesje, chodzić po wybiegach, robić okładki i katalogi, ale tylko dopóki dobrze wyglądasz.

To ciekawe. Przecież tyle mówi się o naturalności, dojrzałym pięknie, body positive. Ty twierdzisz, że wciąż liczy się twarz bez zmarszczek i 60 cm w pasie?
To są wszystko ważne rzeczy, ale spójrz na to z innej perspektywy. W branży jest około pół miliona modelek. Ile z tych dziewczyn właśnie zaczyna karierę i utrzyma się na tej pozycji przez najbliższy czas? Ile z nich zostanie na topie do 50-tki czy 60-tki? Każda modelka, która jest świadoma tego biznesu, wie, że to jest zawód na "tu i teraz". Wiele osób zostaje biznesmenkami, gwiazdami telewizji, prezenterkami.

Wyjmują z worka inne swoje talenty, gdy uroda zaczyna się zmieniać. Sławę już mają…
Dokładnie tak. To się zwykle dzieje w momencie, gdy modelka zaczyna pragnąć odrobiny normalności – rodziny, dzieci, domu. Wtedy modeling przestaje wystarczać, a czasami nawet przeszkadza w realizacji tych planów.

Stylizacja: Kamizelka i spodnie Marella

Stylizacja: Kamizelka i spodnie Marella

Źródło: Milka Świtalska / So Magazyn

Mówisz o dziecku. Jesteś gotowa, by zrobić jakąś przerwę?
Zdecydowanie jestem na to gotowa, i chcę mieć nie jedno dziecko, ale DZIECI! (śmiech). Może dlatego, że jestem jedynaczką. Instynkt macierzyński już się we mnie obudził. Odkąd dowiedziałam się, że mam PCO (przyp. red. zespół policystycznych jajników) walczę z czasem. Bardzo staramy się z moim narzeczonym…

A właśnie, otwarcie mówisz o PCO. Nie masz wrażenia, że wiele gwiazd zaczyna mówić o swoich chorobach, że to jest jakiegoś rodzaju pomysł na autopromocję w social mediach?
Początkowo sama tak myślałam, widząc ile gwiazd na Instagramie opowiada o swoich przypadłościach. Zastanawiałam się, jak to możliwe, że co druga celebrytka ma Hashimoto albo alergię na gluten. Zmieniłam zdanie, gdy dowiedziałam się, że mam PCO. Nigdy o tym wcześniej nie słyszałam. Czy wiesz, że nieleczone PCO może być przyczyną bezpłodności lub raka? Pomyślałam, że nie jestem sama, że przecież jest wiele dziewczyn, które mogą mieć to samo i nawet o tym nie wiedzą. Wtedy zdecydowałam, że podzielę się tym ze światem. Chciałam pomóc innym kobietom. Myślę, że gdybym miała alergię na mleko, to bym o tym nie trąbiła w mediach. Po jednym wpisie odezwało się do mnie wiele dziewczyn. Pytały o objawy, dobrego lekarza, chciały się wygadać, wreszcie znalazły kogoś, kto je rozumie.

Stylizacja: kombinezon Pepe Jeans, chusta Allora

Stylizacja: kombinezon Pepe Jeans, chusta Allora

Źródło: Milka Świtalska / So Magazyn

Żyjemy w czasach, gdy Instagram to nasza wizytówka. Dla wielu modelek, gwiazd, znanych osób to również portfolio. Nie miałaś obaw, że wyznanie o chorobie wpłynie na twój medialny wizerunek? Jakie podejście do Instagrama mają klienci?
Pamiętam czasy bez Instagrama. W tamtej epoce klienci zwracali uwagę na takie rzeczy, jak: uroda, ale też profesjonalizm, pracę z aparatem, umiejętność dostosowywania się do sytuacji itp. To się diametralnie zmieniło, odkąd są social media. Każda firma, która zastanawia się nad podpisaniem kontraktu z gwiazdą, tworzy różnego rodzaju scenariusze – plan A, B i C. Na zasadzie: "co Sandra zrobi, gdy…" albo: "co Sandra powie, kiedy…". Zwracają uwagę nie tylko na to, jak modelka wygląda i jak pracuje, ale na to, jaki ma profil na Instagramie, czy ma na koncie jakieś skandale, jakie ma poglądy, czy wywołuje awantury medialne, nawet na to, co je na śniadanie i czy miała mandat.

Ja patrzę na twój Instagram i widzę piękną dziewczynę z opaloną skórą, hipnotyzującymi oczami, boskim ciałem. Widzę też klasyczną #miamigirl. Kim czujesz się naprawdę? Tą amerykańską dziewczyną z Instagrama czy Sandrą z łódzkich Bałut?
Jestem totalną chłopczycą, która wychowała się na Bałutach, ale dorastała w Ameryce, gdzie spełniła swój amerykański sen. Jestem dziewczyną z Łodzi, ale z amerykańskim podejściem do życia.

Co to znaczy?
Uśmiecham się, nawet jak jest ciężko. Cieszę się z małych rzeczy. Doceniam życie.

Co byś powiedziała sobie samej, gdybyś mogła dzisiaj spotkać się z nastoletnią Sandrą Kubicką?
Powiedziałabym, by nie próbowała na siłę zmieniać siebie samej.

O to łatwo w świecie modelingu…
Bardzo łatwo. Nie jest trudno za pieniądze sprzedać swoją duszę i stać się kimś, kim naprawdę nie jesteś.

Stylizacja: Sukienka Reserved linia Eco

Stylizacja: Sukienka Reserved linia Eco

Źródło: Milka Świtalska / So Magazyn

Gdy jesteś nastolatką, szukasz własnego ja. Dopiero odkrywasz swoją tożsamość. Ty wskoczyłaś w świat modelingu. Miałaś moment, gdy czułaś się zagubiona?
Wiesz co, moja mama mówi na mnie "mała stara". Jestem młoda, ale jednocześnie myślę, jak stara. Często powtarzała mi, że nie potrafiłam być taką prawdziwą dziewczynką. Cieszyć się z mojego wieku, mojej niedorosłości. Mając 20 lat, chciałam zachowywać się jak 30-latka. Chciałam, by moje życie było poukładane. To mocno odbijało się na mnie i na moich związkach. Często czułam się rozczarowana. Być może stało się tak, dlatego właśnie, że szybko zaczęłam karierę modelki. Nie miałam czasu na bycie dziewczynką. Dzisiaj już wiem, że trzeba żyć tu i teraz. Kiedyś malowałam się, by wyglądać dojrzalej, bardziej kobieco. Dzisiaj na co dzień bardzo często rezygnuję z makijażu.

Jutro wylatujesz do Stanów Zjednoczonych, ostatnim lotem z Polski przed zamknięciem ruchu powietrznego z powodu koronawirusa. Widzę, jak się denerwujesz. Tam jest twój dom, w Miami?
Jeszcze do niedawna mówiłam, że mój dom to samolot (śmiech), czasami czułam, że mój dom to Polska. Dzisiaj – gdy tak naprawdę po raz pierwszy w życiu czuję się spełniona – wiem, że dom to przede wszystkim osoba, którą kochasz. Dom to druga dusza, która nas uszczęśliwia i czujemy się przy niej kompletni. Ja mam taką osobę. Wszędzie podróżujemy razem. Wspieramy się.

Szkoda, że nie możecie zostać w Polsce na dłużej.
Bardzo mi przykro, bo nie było mnie tu kilka miesięcy. Planowałam pokazać Kaio trochę Polski. Niestety musimy lecieć już jutro…

Stylizacja: Sukienka Zara, kapelusz HM

Stylizacja: Sukienka Zara, kapelusz HM

Źródło: Milka Świtalska

To trudny czas dla wszystkich.
Szybko wrócę. Jedzenie w USA jest okropne. Nie wytrzymam tam długo! (śmiech).

Lubisz polską kuchnię? To chyba nie jest w standardowym menu modelki… (śmiech)
UWIELBIAM! Kocham schabowego z ziemniakami, kotlety mielone, żurek, tatar, rosół i śledzie…

Po prostu dziewczyna z Łodzi jednak z ciebie wychodzi. Człowiek nawet nie czuje, gdy rymuje (śmiech).
Dokładnie.

Sandra to do zobaczenia znowu w Polsce. Mam nadzieję, że zjemy jeszcze kiedyś tego polskiego śledzia z cebulką…
Na samą myśl cieknie mi slinka. Jesteśmy w kontakcie. Dużo zdrowia!

Sesja z Sandrą Kubicką do So Magazynu:
Miejsce: Ogród Botaniczny PAN w Powsinie
Fotografie: Milka Świtalska
Makijaż i włosy: Karolina Kurowicka
Stylizacje i produkcja: Aleksandra Nagel

Spodobał Ci się SO Magazyn? Zacznij obserwować nas na Instagramie!

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij