fot. Materiały prasowe
Podziel się:
Skopiuj link:

Sałatka włosko-francuska, czyli lekkostrawne letnie kino, które nasyci lepiej niż blockbuster

Letnie kina słabo znoszą ciężkie tematy - ale nie tylko amerykańskie komedie romantyczne obronią się na ekranach powiewających na wietrze. Te południowoeuropejskie tytuły gwarantują zmęczonemu upałem mózgowi dolce far niente!

Kiedy hiszpański pióropusz omiata gorącą falą nawet najzimniejsze zakątki Suwałk (polskiego bieguna chłodu), najczęściej nie mamy ochoty na ambitne angażujące kino. A z takim właśnie kojarzy się europejska kinematografia. Jednak nie tylko Paolo Sorrentino tworzy w języku włoskim, a filmy francuskie nie zawsze mają dopisek "eksperymentalny". Poniżej zestaw niewymagających perełek ze śródziemnomorskich krain.

"O miłości i makaronach" ("Mine vaganti")

"Mine vaganti" - po polsku "Zbłąkane pociski". Komuś, kto przetłumaczył ten tytuł jako "O miłości i makaronach", należy się w nagrodę kubeł rozgotowanego penne do zjedzenia na raz. Rodzina makaroniarzy z Apulli - i pisząc makaroniarzy mam na myśli dokładnie osoby, które zajmują się robieniem makaronu - musi stawić czoła nadciągającemu huraganowi skrywanych tajemnic, które wywrócą ich dom do góry nogami. Będą spektakularne coming-outy, skrywane romanse, miłości platoniczne oraz te jak najbardziej fizyczne. Roztrzęsiony włoski ojciec z problemami sercowymi i nestorka rodu, skrywająca rodzinny sekret. Wszystko w oparach glutenu, wina i włoskiego poczucia humoru, a w scenerii imponujących willi i nadmorskich widoków. Nie trzeba niczym doprawiać, smakowite saute.

Reżyseria Ferzan Özpetek scenariusz Ferzan Özpetek, Ivan Cotroneo

"Trzy metry nad niebem" ("Tre metri sopra il cielo")

Ta pozycja jest trochę mdława – warto uzbroić się więc dla smaku w to, co wchodziło nam najlepiej, gdy byliśmy rozchwianymi emocjonalnie nastolatkami – niezależnie czy będą to draże korsarze czy solone prażynki. Film Luki Luciniego, który powstał na podstawie powieści Federico Mocci, to nastolatkowe romansidło, które jednak ma wyjątkowy urok i wciąga jak skubanie słonecznika w sierpniowe popołudnie, warto więc zaryzykować. Babi jest idealną ciemnowłosą Włoszką z bardzo dobrej i zamożnej rodziny. Step to z kolei ten typ, którego twoja mama nie chciałaby mieć za zięcia. Zawadiacki wzrok, temperament południowca, ani grosza przy duszy, ale na motor mu starczyło! Film to oczywiście historia ich zakazanego romansu, któremu sprzeciwia się cały świat. Obraz doczekał się nawet swojej kontynuacji "Ho voglia di te" – jednak tej nie polecam nawet przy największych spiekotach i całym kartonie draży korsarzy. Z ciekawostek: "Trzy metry nad niebem" i "O miłości i makaronach" łączy aktor Riccardo Scamaricio – obecnie jedna z najjaśniejszych gwiazd włoskiego firmamentu filmowego, a właśnie "Tre metri sopra il cielo" przyniosło mu sławę.

reżyseria Luca Lucini, Teresa Ciabatti, scenariusz Federico Moccia

"Nic do oclenia" ("Rien à déclarer")

Klasyk francuskiej komedii z megagwiazdą już nie tylko francuskich ekranów, lecz także tych światowych Danym Boonem, jako reżyserem i aktorem. Belgowie i Francuzi kochają się miłością tak trudną, jak Katowice i Sosnowiec. Kiedy więc w 1993 roku na mocy traktatu z Schengen likwidowane są posterunki na przejściach granicznych, frankofob Ruben – bardzo gorliwy strażnik (zwłaszcza wobec Francuzów) traci chęć do życia. Co gorsza, zostaje wcielony do specjalnej jednostki terytorialnej, mającej na celu łapanie przemytników. Jednostka specjalna to hiperbola – mowa raczej o dziwnym tworze przygranicznym składającym się z Rubena, rozklekotanego renault, psa o imieniu Grizzly i (o niebiosa!) Francuza Mathiasa! I tak zamknięci w dożywającym ostatnich dni cudzie motoryzacji francuskiej muszą zweryfikować swoje podejście do sąsiednich narodów. Tym bardziej że Mathias ma w planach zostać szwagrem Rubena (tylko Ruben o tym nie wie). Śmiesznie. Może nie do tarzania się po ziemi, ale kto chciałby się tarzać, gdy na dworze upał?

reżyseria Dany Boon, scenariusz Dany Boon

"Jeszcze dalej niż północ" ("Bienvenue chez les ch'tis")

Znów Dany Boon, znów naigrywanie się ze stereotypów – tym razem francusko -francuskich. Kierownik poczty marzy, by przeniesiono go na Lazurowe Wybrzeże. Widzi w tym szansę na poprawę życia, a przede wszystkim uratowanie małżeństwa. Żeby plan się powiódł zaczyna nawet udawać osobę z niepełnosprawnością (bardzo nieładnie!). Przekręt wychodzi na jaw, a cała rodzina rzeczywiście zostaje przeniesiona nad morze, tyle że Północne. W Pas de Calais zaczyna niemożebnie lać od razu po minięciu tabliczki z nazwą miejscowości, lokalsi porozumiewają się ze sobą językiem, który francuskim na pewno nie jest, jedzenie woła o pomstę do nieba. Paradoksalnie jednak zimne północne powietrze przynosi pozytywną odmianę w życiu bohatera. Dodatkowy smaczek dla widzów, którzy znają francuski. Warto oglądać bez lektora – żarty językowe śmieszą do łez. Wszyscy niewgłębieni w tajniki francuskiej gramatyki – bez obaw – wciąż będzie śmiesznie i miło.

reżyseria Dany Boon, scenariusz Alexandre Charlot, Franck Magnier, Dany Boon

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij