"Późne" matki. Blaski i cienie dojrzałego macierzyństwa
Agata urodziła pierwsze dziecko jako 28-latka. W tym momencie jej syn ma 19 lat. - Przez pierwsze 10 lat po przyjściu na świat Michała nie chciałam słyszeć o kolejnej ciąży. Sam poród wspominałam jako bardzo ciężki, poza tym syn był wymagającym dzieckiem. Później zdiagnozowano u niego zespół Aspergera, ale jako młoda mama tego nie wiedziałam - opowiada Agata.
Rozstała się z pierwszym mężem. Poznała jednak drugiego partnera i tuż przed czterdziestką zaczęła się zastanawiać nad kolejnym dzieckiem. - Doszło do mnie, że jeśli nie będę go mieć teraz to najprawdopodobniej nie będzie go już nigdy. Rozmawialiśmy z mężem i postanowiliśmy spróbować - ale z przekonaniem, że pewnie nam się nie uda. Okazało się, że w pierwszym miesiącu po odstawieniu tabletek antykoncepcyjnych zaszłam w ciążę - wspomina. - Kiedy moja mama usłyszała o tym, zamartwiała się, jak sobie poradzę. Ale inni podeszli do tego spokojnie.
Decyzja o drugim dziecku była najlepszą w życiu
Druga ciąża była trudna. Agacie doskwierało rozejście spojenia łonowego - czuła ból, praktycznie nie mogła chodzić. Obawiała się też możliwych zaburzeń u dziecka, ale wszystkie badania wychodziły dobrze. - I, po trudnych doświadczeniach z pierwszym synem, bałam się, że go nie pokocham – dodaje. - Często kobietom wydaje się, że po porodzie bierze się dziecko w ramiona i nagle gwałtownie spływa na ciebie miłość. Nie miałam takiego uczucia, miłość narastała dopiero z czasem, dzień po dniu, rok po roku. Ale kiedy dostałam do rąk drugie dziecko... Zakochałam się od razu, nie chciałam go oddać - śmieje się.
- Oczywiście czasem bywa ciężko. Syn ma ADHD, czasem czuję się zmęczona i nie umiem sprostać jego energii, ale nie wydaje mi się, że to wynika z mojego wieku, raczej z osobowości.
Niełatwym momentem był rozwód. Agata bała się, jak poradzi sobie sama z wychowaniem dwóch synów. Na szczęście parze udało się ułożyć relację tak, żeby syn miał kontakt z obydwojgiem rodziców. - Niesamowite są też kontakty starszego syna z bratem. Jest między nimi 11 lat różnicy, a nie było między nimi zazdrości czy kłótni. Starszy czuje się potrzebny i ważny, kiedy opiekuje się młodszym, z kolei młodszy traktuje go jak autorytet – opisuje Agata z dumą. Dzisiaj decyzję o drugim dziecku ocenia jako najlepszą w życiu.
Urodziła dziecko po czterdziestce
Angelika Szelągowska-Mironiuk, psycholożka i psychoterapeutka, podkreśla, że późne macierzyństwo nie jest niczym nowym.
Ciąża w późniejszym wieku wiąże się z pewnym ryzykiem – komplikacji okołoporodowych czy wad u dziecka, z wiekiem spada również płodność kobiety. - Jednocześnie kobieta często jest dojrzalsza, bardziej świadoma siebie, ma zaplecze materialne i ugruntowaną pozycję zawodową. Zdarza się też, że ciąża w późniejszym wieku jest wyczekana, poprzedzona długim leczeniem niepłodności. Dla takich kobiet doświadczenie ciąży wiąże się często z wdzięcznością, ulgą i poczuciem "uzdrowienia" - wyjaśnia.
Terapeutka często spotyka w gabinecie kobiety, które zaszły w ciąże w dojrzałym wieku. - Jedną z pacjentek była pani, która urodziła trzecie dziecko po swoich 40. urodzinach. Była szczęśliwa, gdyż zawsze marzyła o większej rodzinie, ale po drugiej ciąży zachorowała na nowotwór, więc plan powiększenia rodziny został odłożony w czasie.
Urodzenie dziecka było też - w jej poczuciu - zamknięciem etapu choroby, nowym początkiem. Ale trudnością w jej przypadku było to, że jej rodzicielstwo spotkało się z… krytyką rodziny. Matka sugerowała jej, że jest już za stara, że przecież trzecie dziecko to już za dużo, że w tym wieku będzie miała już za mało siły. Kobieta potrzebowała więc terapii, ale skoncentrowanej na separacji z jej własną matką - relacje z dzieckiem, które "późno" urodziła, były dla niej satysfakcjonujące i nie budziły również mojego niepokoju – opowiada.
"Najlepszy czas zmarnowałam na macierzyństwo"
Zupełnie inne doświadczenie ma Zofia (imię zmienione – przyp. red.). Kobieta ma 52 lata i syna w wieku 12 lat. - Syn jest bardzo zdolnym chłopakiem. Nie mam z nim żadnych problemów ani pod względem nauki, ani życia. Ma pasje – pisze książkę, robi film animowany. Ale nie mam o czym z nim rozmawiać, bo go nie rozumiem, 40 lat różnicy jednak robi swoje. Sama widzę, że jestem zimną mamą, taką, która nie przytula i nie mówi, że kocha. Choć mężowi też tego nie mówię - wyznaje.
Kobieta żałuje tego, co straciła przez bycie matką. - Choć mam wspaniałe życie, dom, męża, syna i kota, to gdybym mogła cofnąć czas, nigdy bym nie urodziła w tak późnym wieku. Najlepszy czas zmarnowałam na macierzyństwo, a straciłam dobrą pracę, którą kochałam i była moją pasją. Podjęłam inną, która usadziła mnie w domu i popchnęła w stany depresyjne i zaburzenia. Dopiero teraz, po latach, udało mi się wrócić do pierwszej pracy i pasji, ale czuję, że to już nie to - mówi.
Myśl o "żałowaniu macierzyństwa"
Jak komentuje to specjalistka? - W takiej sytuacji sugerowałabym wypowiedzenie na głos swoich obaw, frustracji, żalu - ale nie dziecku, lecz przyjaciółce, siostrze bądź specjaliście. Skoro syn ma 12 lat, poczucie niezrozumienia nie musi wynikać z różnicy wieku, ale po prostu z tego, że chłopiec wchodzi w okres dojrzewania, a to moment, w którym relacja rodziców i dzieci zmienia się i często pojawia się w niej poczucie wzajemnego niezrozumienia. Zachęcałabym, żeby pani starała się poznać świat syna - jego znajomych, jego ulubionych influencerów i kanały na YouTube - mówi Angelika Szelągowska-Mironiuk.
Podkreśla też, że myśl o "żałowaniu macierzyństwa" może pojawić się u każdej kobiety, niezależnie od wieku. - Czasem to oznaka zmęczenia, a kiedy indziej oznaka depresji, dla której charakterystyczne jest również myślenie negatywne o swojej przeszłości i negatywne wartościowanie dokonanych wyborów. Jeśli poczucie żalu nie mija po rozmowie z kimś bliskim, warto udać się na konsultację do terapeuty - wyjaśnia.
Terapeutka dodaje też, że wiek sam w sobie raczej nie jest problemem nie do przeskoczenia w relacji – dowodem na to może być fakt, że czasami dzieci nawiązują niezwykle ciepłe i bliskie relacje z dziadkami. - Czasami poczucie, że to z racji różnicy wieku nie rozumiemy własnego dziecka, to oznaka, że w tej relacji od dawna pojawiają się trudności - stwierdzenie, że "winny" jest wiek, bywa tzw. eksternalizacją problemu, czyli uprawianiem jego przyczyn "na zewnątrz". Być może w relacji od dawna dzieje się coś trudnego, niewygodnego, istnieje jakiejś niewypowiedziane napięcie - wtedy sugerowałabym konsultacje z terapeutą rodzin - wyjaśnia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl