fot. East News
Podziel się:
Skopiuj link:

Patrizia Reggiani: od zbytku do więziennej celi

Czarny charakter włoskiego świata mody, Czarna Wdowa – kobieta, której największą miłością od zawsze były pieniądze. Dla nich nie zawahała się nawet zabić własnego męża. Patrizia Reggiani to kobieta, której nazwisko we Włoszech zna niemal każdy. Ale wcale nie cieszy się w swojej ojczyźnie sympatią.

"Wolę płakać w Rolls Roysie niż śmiać się na rowerze” – te słowa Patrizii Reggiani idealnie podsumowują jej filozofię. Choć Patrizia przyszła na świat jako nieślubna córka kelnerki, jej matka wkrótce wyszła za mąż za bogatego przedsiębiorcę. Ten nie tylko dał pasierbicy swoje nazwisko, ale też zaczął ją nieprzyzwoicie rozpieszczać prezentami. Kiedy Patrizia zaczęła studia na mediolańskim uniwersytecie, wyróżniała się zbytkownym strojem i niezachwianą pewnością siebie. W ślicznej, przebojowej dziewczynie kochało się wielu studentów, ale ona doskonale wiedziała, którego wybrać, by spełnić swoje marzenie – życie w luksusie i zbytku. Zakompleksiony, stłamszony przez apodyktycznego ojca Maurizio Gucci nie posiadał się ze szczęścia, gdy Patrizia zgodziła się zostać jego żoną. Ale Maurizio nie wiedział jeszcze wówczas, że właśnie przypieczętował swój los.

Złoto i prywatne odrzutowce

Senior rodu Gucci delikatnie mówiąc, nie był zachwycony nową synową. Urządził Mauriziowi karczemną awanturę i odsunął go od firmy. Ale Patrizia potrafiła zjednać sobie każdego. Podczas, gdy Maurizio kończył studia prawnicze, ona krok po kroku wkradała się w łaski teścia. To dzięki niej Maurizia z powrotem przyjęto w rodzinnej firmie, pozwolono mu nawet podejmować biznesowe decyzje. Z tym, że tą, która w rzeczywistości je podejmowała, była Patrizia.

Szybko okazało się, że Maurizio wpadł z deszczu pod rynnę – na pozór żeniąc się wbrew woli despotycznego ojca wyzwolił się spod jego wpływu. Tak naprawdę jednak uwikłał się w jeszcze gorszy układ – żona kontrolowała każdy jego krok i miała wpływ na wszystkie decyzje, tak prywatne, jak biznesowe. Pieniądze wydawała w zastraszającym tempie. Na rodzinnych spotkaniach zjawiała się tak obwieszona złotem, że wkrótce zaczęto nazywać ją Tutenchamonem. Kiedy miała taki kaprys, leciała na zakupy do Ameryki firmowym odrzutowcem. Po ulicach Mediolanu przechadzała się z papugą na ramieniu. Jakby tego było mało, swoim wystawnym życiem nader chętnie dzieliła się z dziennikarzami tabloidów. Jej zdjęcia i wypowiedzi miały zgubny wpływ na PR domu mody Gucci, podnosząc ciśnienie i tak zestresowanym konsekwencjami nieudolnych decyzji Maurizia członkom zarządu. Nic więc dziwnego, że Maurizio wreszcie nie wytrzymał. Wyjechał w podróż służbową do Szwajcarii, a po powrocie oświadczył, że odchodzi od żony i córek.

Źródło: East News

Płać albo umrzyj

Już sam fakt, że Maurizio odszedł do o 10 lat młodszej od Patrizii dekoratorki wnętrz, był dla kobiety policzkiem. Ale za znacznie większe upokorzenie uznała to, że mąż przyznał jej alimenty w wysokości pół miliona dolarów rocznie. Patrizia, dla której nie stanowiło problemu wydanie takiej kwoty w tydzień, czuła się poniżona. Swoimi uczuciami podzieliła się w telewizyjnym wywiadzie. Kiedy dziennikarka usiłowała sprowadzić ją na ziemię tłumacząc, że to ogromna kwota, Patrizia odparowała: "Może dla pani, bo pani nigdy nie miała takich pieniędzy. Ale jeśli ktoś posiada majątek wart kilkaset milionów…".

Patrizia poprosiła Maurizia, aby zwiększył kwotę alimentów do miliona dolarów. Mężczyzna nie tylko kategorycznie odmówił, ale jeszcze na odchodnym dodał, że zamierza się ze swoją kochanką ożenić. To było dla Patrizii zbyt wiele. Kobieta wiedziała, że ślub da jej rywalce prawo do pieniędzy, które uważała za należne sobie. Udała się więc po poradę do wróżki: Giuseppiny Auriemmy, zwanej Piną. Ta, jak później tłumaczyła w sądzie, czytając w myślach, znalazła rozwiązanie. Zwerbowała ekipę tak kuriozalną, że wydawać by się mogło, że ten plan nie może się powieść – rodem niczym z komedii kryminalnej. A jednak szajka składająca się z samozwańczej wiedźmy, hotelowego portiera, bezrobotnego Sycylijczyka i uzależnionego od hazardu kierowcy otarła się o zbrodnię doskonałą.

Gdy 23 września 1995 roku Maurizio Gucci został zastrzelony na schodach swojego biura w Mediolanie, śledczy pierwsze kroki skierowali do kwater domu mody Gucci. Podejrzewano, że zabójstwo było wynikiem rodzinnych niesnasek i intryg, których w rodzinie Guccich zawsze było więcej niż w brazylijskiej telenoweli. Śledczy za motyw poczytywali fakt, że Maurizio nieudolnie zarządzał swoimi udziałami, postanowiono się go więc pozbyć. I być może sprawa nigdy nie zostałaby rozwiązana, gdyby nie niedyskrecja jednego z współwinnych – portiera z hotelu nieopodal biura Guccich.

Czarna wdowa za kratkami

Podczas procesu wyszło na jaw, że Patrizia zapłaciła wróżce 400 000 dolarów za zabójstwo męża. Ale mordercy wkrótce doszli do wniosku, że to za mało. Kiedy kobieta odmówiła wypłacenia im "premii", tłumacząc, że pozbycie się Maurizia było warte każdego lira tej kwoty, ale ani lira więcej, straciła ich lojalność. Policja po otrzymaniu donosu założyła Patrizii podsłuch i wkrótce zdobyła konieczne do jej aresztowania dowody. Ale kobieta podczas procesu szła w zaparte, twierdząc, że mózgiem operacji i winną śmierci Maurizia była wróżka Pina. Proces stał się pożywką dla brukowej prasy, w której Patrizię nazwano "Czarną Wdową". Wreszcie, pomimo zeznań córek, Alessandry i Allegry, uparcie świadczących na korzyść matki, sąd uznał Reggiani za winną i skazał na 26 lat więzienia.

Zrozpaczona wyrokiem, Patrizia próbowała popełnić samobójstwo. Następnie złożyła podanie o zwolnienie warunkowe. Na drodze stanął jej, jak pisano we włoskiej prasie "duch Maurizia". Wszystkie osoby, które zajmowały się sprawą, były nękane tajemniczymi schorzeniami: ktoś dostał zapalenia spojówek, inni mieli mdłości, kolejni skarżyli się na uporczywy kaszel czy bąble na skórze. Dla przesądnych Włochów wniosek był jasny – Maurizio chce, by Patrizia została w więzieniu i zadośćuczyniła jego śmierci. Przyczyna schorzeń wkrótce wyszła na jaw i okazała się znacznie bardziej prozaiczna niż domniemana "klątwa" z zaświatów. Po prostu, w pomieszczeniu, gdzie przechowywano akta sprawy panowała potworna wilgoć, a winę za dolegliwości biegłych ponosiły toksyczne grzyby, które pod jej wpływem pojawiły się na ścianach pokoju. Mimo to, sąd odrzucił prośbę skazanej.

Wydawać by się mogło, że tak przyzwyczajona do luksusu osoba jak Reggiani nie przeżyje ani dnia w więzieniu. Tymczasem, po początkowym załamaniu, kobieta całkiem dobrze zaadaptowała się do nowej rzeczywistości. Dzięki staraniom adwokata, mogła w celi mieć swoją tchórzofretkę. Zaczęła hodować kwiaty, zaprzyjaźniła się z kilkoma więźniarkami, które w zamian za opowieści zza kulis pracy Guccich pomagały ścielić jej łóżko. Patrizia miała z tą czynnością problem, bo nigdy nie musiała jej wykonywać sama. Kiedy więc po 10 latach sąd stwierdził, że pani Reggiani kwalifikuje się do zwolnienia warunkowego za dobre sprawowanie, kobieta odmówiła. Warunkiem porozumienia było podjęcie przez Patrizię pracy poza murami więzienia, do zakładu miałaby się zgłaszać tylko na noc. Swoją decyzję Reggiani uzasadniła z rozbrajającą szczerością: "Nigdy w życiu nie pracowałam i nie widzę najmniejszego powodu, żeby teraz zaczynać".

Nowy początek

Po odrzuceniu ugody, Patrizia spędziła w więzieniu jeszcze sześć lat. W tym czasie doszła do wniosku, że jednak chętnie podejmie pracę. Ale miała swoje warunki – uznała, że czuje się częścią rodziny Gucci i to w rodzinnej firmie chce pracować. Do tego czasu marka była już w rękach Francoisa Henriego Pinaulta. Jak łatwo się domyślić, właściciel grupy Kering, którego częścią jest dom mody Gucci, nie był zachwycony kandydaturą rozrzutnej celebrytki - kryminalistki. Ale Patrizia nie ustawała w staraniach i w wywiadach mówiła, że odkryła w sobie nowe pokłady kreatywności, które pragnie rozwijać. Jej strategia wkrótce przyniosła zamierzony efekt. Produkująca biżuterię i akcesoria firma Bozart zaproponowała Reggiani pracę w charakterze projektantki. Reggiani stworzyła dla marki min. kapsułową kolekcję tęczowych torebek.

Życie Patrizii Reggiani to gotowy materiał na film czy serial. W 2013 roku historia zabójstwa Maurizia Gucciego stała się kanwą musicalu. Julie Atherton wcieliła się w Patrizię, a Bart Edwards w Maurizia Gucciego. Obecnie nad filmem o zabójstwie Maurizia pracuje Ridley Scott. W rolę Patrizii ma się wcielić Lady Gaga. Czy zagranie czarnego charakteru przyniesie Gadze kolejnego Oscara? Czas pokaże.

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij