Osobliwy świat Tima Burtona
Ekscentryk ze słonecznej Kalifornii
Wokół biografii Tima Burtona krążą już legendy. Podobno w dzieciństwie rodzice zamurowali mu okno w pokoju i zostawili jedynie małą dziurkę, przez którą obserwował wszystko, co dzieje się na zewnątrz. Skąd taki pomysł? Tego nie wie. Jak przyznawał w wywiadach, nigdy o to ich nie zapytał. W miasteczku Burbank, w słonecznym stanie Kalifornia, młody Tim znalazł dla siebie zupełnie inne rozrywki niż jego rówieśnicy. Zaczytywał się w mrocznych gotyckich opowiadaniach, nałogowo oglądał horrory klasy B z ulubionym aktorem Vincentem Price’em, a zamiast grać w piłkę z kolegami, wolał bawić się ze swoim ukochanym psem.
Jak wspominał w wywiadach, był "małym chłopcem z jeszcze mniejszego miasteczka". Introwertycznym, odstającym od rówieśników, zalęknionym. Zamiłowanie do obserwacji rzeczywistości z pewnego dystansu i przez krzywe zwierciadło zamieniło się w pasję filmową. Tak narodził się osobliwy świat Tima Burtona. Pełen snów, dziwnych i odrealnionych postaci przypominających bohaterów ze snów.
Swoje mroczne dziecięce wizje sprawnie przenosił na papier. Z wprawą zawodowego rysownika tworzył portrety intrygujących postaci ze świata baśni i koszmarów. Jego talent nie umknął uwadze wytwórni Walta Disneya, która zatrudniła go jako jednego z rysowników. Przygoda ze studiem Myszki Mickey nie trwała jednak długo, gdyż ponure Burtonowskie wizje nie do końca pasowały do pogodnej stylistyki animacji Disneya.
Lateks i czarne koronki
Tim Burton – samotnik i ekscentryk, powołał do życia wielu nietuzinkowych filmowych bohaterów, którzy mogliby być jego alter ego. W tej galerii osobliwości znaleźli się: zagubiony wrażliwiec Edward Nożycoręki, Ed Wood – twórca kampowych horrorów i filmów science fiction, król Miasteczka Halloween – Jack Skellington, czy żyjący w świecie fantazji podróżnik Edward Bloom z filmu "Duża ryba".
Postacie te idealnie wpisały się w mroczny krajobraz stworzony przez imponującą wyobraźnię amerykańskiego reżysera. W świecie tym znajdziemy mnóstwo inspiracji estetyką niemieckiego ekspresjonizmu czy meksykańskim świętem zmarłych (Día de Los Muertos) z kolorowymi calacas (szkieletami) i calaveras (czaszkami). Czasem przypomina on klasyczną mglistą scenerię angielskich gotyckich powieści, a czasem kolorowe płótna obrazów namalowanych przez pop-surrealistycznych artystów.
Indywidualizm bohaterów Tima Burtona znalazł również odzwierciedlenie w ich charakterystycznym wizerunku. Włosy obowiązkowo w artystycznym nieładzie, niezdrowo blada skóra i podkrążone oczy jak u Roberta Smitha, lidera zespołu The Cure. Wszechobecna czerń w garderobie, nierzadko przełamana deseniem w prążki, a czasem akcentami retro. Opis ten pasowałby zarówno do większości jego bohaterów, jak i do wizerunku samego reżysera.
W alternatywnej modzie dyktowanej przez amerykańskiego filmowca łączą się style różnych subkultur takich jak punk rock, new romantic czy gotyk ("Sok z żuka", "Edward Nożycoręki"). Pojawiają się też akcenty mody wiktoriańskiej (bohaterowie filmu "Jeździec bez głowy"), steam punku (Willy Wonka z filmu "Charlie i fabryka czekolady") i estetyki BDSM (Kobieta-Kot w lateksowym kostiumie z "Powrotu Batmana").
Halloween 365 dni w roku
Do budowania charakterystycznego wizerunku większości filmowych postaci Tim Burton niejednokrotnie angażował słynną kostiumografkę Colleen Atwood.
- W trakcie pracy z Timem wytwarza się pewien rodzaj swobody, ponieważ jest on facetem, który inspiruje do robienia szalonych rzeczy. Naprawdę docenia to, co robią inni ludzie. To właśnie dlatego zawsze chcesz tworzyć dla niego coś specjalnego – podsumowała swoją wieloletnią współpracę z reżyserem.
Jej efekty są naprawdę imponujące, bo w dorobku Atwood znalazły się niemal wszystkie najważniejsze filmy amerykańskiego reżysera – od "Edwarda Nożycorękiego" po "Osobliwy dom pani Peregrine".
- Zawsze zaskakuje mnie, jak bardzo uwielbiane są moje kostiumy, które co roku w Halloween pojawiają się w różnych odsłonach. W ten sposób uświadamiam sobie, że wizerunek Edwarda Nożycorękiego czy marsjańskiej dziewczyny z filmu "Marsjanie atakują!" to były naprawdę całkiem niezłe kostiumy. Podobnie jest z postaciami Alicji i Kapelusznika, które widzę przy tej okazji co roku. To zabawne i ekscytujące, kiedy widzisz, jak powracają do ciebie w ten właśnie sposób – przyznała Colleen Atwood w rozmowie z "The Talks".
Burtoneska na wybiegu
Przygoda Tima Burtona z modą na halloweenowych kostiumach jednak się nie kończy. Czerpiący garściami z pop-surrealistycznej estetyki reżyser stworzył postacie na tyle atrakcyjne i charyzmatyczne, że nie muszą one specjalnie zabiegać o uwagę świata mody. Na zdjęciach brytyjskiego fotografa modowego Tima Walkera pozujące w onirycznej scenerii modelki o twarzach porcelanowych lalek śmiało mogłyby się znaleźć na planie filmowym u amerykańskiego reżysera.
Styl amerykańskiego filmowca stał się już na tyle rozpoznawalny, że doczekał się on nawet specjalnego określenia "burtonesque", a znany projektant ubioru Thom Browne nie przez przypadek nazywany jest "Timem Burtonem świata mody".
Spodobał ci się So Magazyn? Zajrzyj na nasz Instagram po więcej!