fot. Materiały WP
Podziel się:
Skopiuj link:

Nie zaczęło się od Pameli. One już dawno postawiły na naturalność

Od Millie Bobby Brown, która publikuje nagrania z "niedoskonałościami" po Pamelę Anderson i Andie MacDowell, które powiedziały stop stereotypowej perfekcji. Największe gwiazdy coraz częściej rezygnują z makijażu, farbowania włosów czy poprawiania urody za pomocą medycyny estetycznej czy chirurgii plastycznej. Dziś liczy się naturalność i akceptacja siebie.

Pamela Anderson bez makijażu, z siwymi pasmami włosów? Patrząc na wizerunek aktorki sprzed prawie 30 lat, kiedy świat uznawał ją za "blond seksbombę", trudno byłoby w to uwierzyć. A jednak. Kojarzona w latach 90. z mocnym makijażem i eksponowaniem ciała w obcisłych oraz wyciętych strojach, w 2023 roku Anderson odmieniła swój wizerunek o 180 stopni. Podczas tygodnia mody w Paryżu pojawiła się nie tylko bez grama makijażu, ale także w stylizacji nawiązującej do trendu "dyskretnego luksusu". Główną rolę odgrywał natomiast jej uśmiech, który w końcu wydawał się być szczery.

Prawdziwa Pamela Anderson

Skąd ta nagła zmiana w wizerunku aktorki? Po powrocie z Paryża Anderson udzieliła kilku wywiadów, w których pytano ją właśnie o tę kwestię. Jej odpowiedź nie pozostawiła wątpliwości.

- Przez wiele lat grałam Playmate albo żonę gwiazdy rocka. Cieszę się, że to wszystko przeżyłam, ale cieszę się też, że doszłam do momentu, w którym mogę się z tego śmiać -powiedziała w rozmowie z magazynem "Vogue".

- Wiem, że rezygnacja z makijażu nie uratuje świata, ale pomyślałam, że zrobię to dla wszystkich dziewczyn, które mi się przyglądają. Mam pasierbice z poprzednich związków, a moi synowie mają dziewczyny - zrobiłam to właśnie dla nich - wyjaśniła.

Zdaniem Pauliny Grajek, kreatorki wizerunku osobistego, Pamela Anderson mogła mieć już po prostu dosyć - zarówno wspomnianej "gry", jak i patrzenia przez innych na swoją osobę wyłącznie przez pryzmat seksownego wyglądu.

- Opieranie wizerunku na perfekcyjnym i seksownym wyglądzie nie może trwać w nieskończoność. Oczywiście Pamela mogłaby, idąc śladem np. Madonny, oddać się w ręce specjalistów medycyny estetycznej i pomimo upływu lat utrzymywać wizerunek seksbomby. Wybrała jednak inny kierunek - na dodatek zgodny z aktualnym trendem na body positive i akceptację upływu czasu wpływającego na nasz wygląd - tłumaczy.

W rozmowie z SO:magazynem zaznacza, że kobiety, w tym także Anderson, są już zmęczone tym, że "atrakcyjna może być tylko młodość i twarz bez zmarszczek".

- Najpierw zbuntowały się przeciwko kultowi wszechobecnej szczupłości - w reklamach i na wybiegach. Teraz przyszedł czas na bunt przeciwko kultowi wiecznej młodości. Społeczeństwo się starzeje, coraz więcej ludzi jest w drugiej połowie życia. To oni będą wyznaczać trendy rynkowe jako duża grupa konsumencka. Cieszy mnie rosnąca grupa influencerek po 50. roku życia, które pokazują, że okres ten nie jest wcale gorszy. Bywa nawet lepszy, jeżeli odpowiednio zadbamy o formę i zdrowie - dodaje ekspertka.

Nie zaczęło się od Pameli

Choć to metamorfoza Pameli Anderson wywołała największe zdziwienie i zaskoczenie wśród mediów i internautów, inne znane osobistości już dawno postawiły na zmiany w wizerunku. Orędowniczką naturalnego piękna stała się w 2016 roku Alicia Keys, która zrezygnowała z pełnego makijażu na dobre. Od tego czasu konsekwentnie trzyma się postanowienia, pojawiając się bez make-upu zarówno na co dzień, jak i na galach.

W 2016 roku Keys, która pracowała nad albumem "Here", spisała listę rzeczy, których miała dość.

- Jedną z nich było pranie mózgów, jakiemu poddawane są kobiety. Wmawia się nam, że mamy być chude, seksowne, pożądane. Tak powstała piosenka "When a Girl Can't Be Herself", w której śpiewam: A jeśli nie chcę nakładać tego całego makijażu? Kto powiedział, że mam zasłonić moje prawdziwe ja - pisała dla portalu Lenny Letter.

- Make-up był dla mnie na porządku dziennym, od kiedy w wieku 15 lat weszłam do show-biznesu. Od tego czasu, gdy tylko wychodziłam z domu nieumalowana, bałam się, że ktoś zrobi mi zdjęcie. Dziś nie chcę się już ukrywać. Nadal uwielbiam swój błyszczyk, róż do policzków. Po prostu nie chcę się czuć zobowiązana - oznajmiła wokalistka.

Nadzieja w młodym pokoleniu

Śladem Alicii Keys poszły kolejne gwiazdy, w tym także te reprezentujące młode pokolenie. W końcu to one są obserwowane przez miliony młodych osób (a w szczególności dziewcząt) na świecie i to dzięki nim zmiany związane z większą akceptacją siebie wśród młodszych mogą nadejść szybciej.

63 miliony - tyle osób obserwuje w mediach społecznościowych 20-letnią Millie Bobby Brown, znaną z hitowego serialu Netfliksa "Stranger Things". Jeszcze więcej, bo aż 430 miliony osób - 31-letnią Selenę Gomez. Obie gwiazdy już niejednokrotnie dzieliły się na swoich profilach na Instagramie zdjęciami i nagraniami nie tylko bez makijażu, ale także z widocznymi "niedoskonałościami". Obie - z mniejszym bądź większym trądzikiem.

"Dziękuję, że nie zakryłaś tej krostki. Zmagam się z trądzikiem od lat. Lepiej celebrować naturalne piękno niż ciągle je zakrywać", "Inspirujesz mnie do pokochania siebie taką, jaka jestem", "Właśnie takich zdjęć potrzebujemy w social mediach" - komentowali fani.

- Pokazywanie przez znane kobiety "niedoskonałości" albo raczej autentyczności w social mediach ma działanie terapeutyczne dla młodych dziewczyn, które przez filtry i nadmierną wiarę w to, co widzą w idealnym instagramowym świecie, wpadały i wciąż wpadają w kompleksy - mówi Paulina Grajek.

Według niej, dziś kluczem do sukcesu jest budowanie wizerunku na autentyczności.

- Marka osobista znaczy dziś o wiele więcej niż kiedyś. Jest z nami na zawsze. Zbudowana na pozorach, daleko nas nie zaprowadzi. Samoakceptacja jest w trendach, dużo mówi się o niej w mediach społecznościowych. Żeby jednak pokochać siebie, trzeba najpierw zaakceptować się ze wszystkim, co mamy. Gwiazdy ocieplają w ten sposób swój wizerunek i są bliżej fanów, którzy mogą się z nimi utożsamiać. Kiedyś były nieosiągalne, oddzielone ochroniarzami. Dziś są na wyciągnięcie ręki, w smartfonie -tłumaczy.

Celebracja naturalnego piękna

Gdy siwiejące włosy i pojawiające się pojedyncze, siwe pasma przez lata były uznawane za oznakę "braku dbania o siebie" u kobiet, gwiazdy postanowiły się temu sprzeciwić. A zebrało się już ich całkiem sporo, bo na czerwonym dywanie mogliśmy jak do tej pory podziwiać Andie MacDowell z burzą siwych loków, Helen Mirren, która już od lat dumnie nosi śnieżnobiałe włosy czy Judi Dench, która także z tego zrezygnowała. Część z nich śmiało podjęła tę decyzję. Inne natomiast myślały o tym, jak wpłynie na ich postrzeganie.

Andie MacDowell z burzą siwych loków

Andie MacDowell z burzą siwych loków

Autor: Kristy Sparow

Źródło: Getty Images

- Byłam ostrożna, bo zastanawiałam się, jak moją decyzją nie wpłynąć źle na samopoczucie innych i w jaki sposób nosić moje loki, żeby się podobać - mówiła Andie MacDowell w wywiadzie dla "Vogue" w 2021 roku.

Kiedy podjęła już jednak decyzję, że nie będzie farbować włosów, poczuła się znacznie pewniej niż kiedykolwiek wcześniej.

- Czuję się bardziej szczera. Czuję, że nie udaję. Czuję, że doceniam to, kim jestem właśnie w tym momencie - przyznała aktorka.

Jak podkreśla Paulina Grajek, takich znanych osób, jak przytoczone aktorki i wokalistki, jej zdaniem będzie coraz więcej.

- Wyjście na wielką galę bez makijażu, z siwymi włosami, przestanie być już za chwilę - i w końcu, określane mianem "odważnego" - podsumowuje ekspertka ds. wizerunku.

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij