fot. Instagram @neverendinghoneymoon
Podziel się:
Skopiuj link:

Miłość i podróż. Ruszyli razem w drogę – zbliżyło ich to czy oddaliło?

Wiatr we włosach, słońce na twarzy, spektakularna panorama przed oczami i uścisk dłoni ukochanej osoby, która dzieli twój zachwyt nad pięknym widokiem. Czy można sobie wyobrazić coś bardziej romantycznego niż wspólna podróż w nieznane? Podróżowanie we dwoje to doskonała okazja, by poznać się bliżej, pogłębić relację i zbudować wspomnienia na starość. Niestety nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Czasem problemy pojawiają się już w czasie przemierzania pierwszych kilometrów. Niektóre pary to umacnia, inne – doprowadza na skraj rozstania.

- Poznaliśmy się na Tinderze. Już w pierwszej wymianie wiadomości okazało się, że dzielimy wspólne marzenie. Ja od dawna snułam wizję o podróży kamperem, a on akurat szukał takiego auta, ale nie miał z kim ruszyć w drogę. Nasze plany idealnie się zgrały. To było jak przysłowiowa strzała amora. Byłam pewna, że to przeznaczenie – wyznaje 33-letnia Weronika, na co dzień pracuje jako social media manager w jednej z wrocławskich agencji. - On w kilka dni kupił auto, a po upływie kolejnych kilku – wyruszyliśmy, znając się zaledwie od miesiąca – dodaje. - Celem była Italia. Planowaliśmy objazdówkę. Nie mieliśmy szczegółowo wytyczonej trasy, to miał być typowy „spontan” - podkreśla Weronika.

Wyprawa zapowiadała się sielankowo. Zarówno dla niej, jak i dla 35-letniego Tomka, architekta, to miała być pierwsza wizyta we Włoszech. Ich oględny plan podróży zakładał, że zaczną od odwiedzenia jednego z najbardziej romantycznych miast świata, Wenecji. Chcieli również zobaczyć starożytne monumenty w Rzymie, delektować się słynną neapolitańską pizzą, by – jako finał podróży – zajrzeć do sycylijskiego Palermo. Marzyli, by budzić się przy dźwięku śródziemnomorskich fal, raczyć się wyśmienitym włoskim winem, przeżywać romantyczne uniesienia przy blasku księżyca, a przede wszystkim – zakochać się w sobie bez pamięci.

Ogromnego entuzjazmu pary nie podzielała rodzina i znajomi. - Wszyscy odradzali nam ten wyjazd. Mówili, że za krótko się znamy, że możemy nie przetrwać – przyznaje Weronika. - Ale ja lubię szalone pomysły, więc szaleństwo wzięło górę nad rozumem – podkreśla.

(Nie)kończące się uczucie

Karolina i Bartek Wudniak zupełnie inaczej podeszli do wspólnego podróżowania. Kiedy ruszyli w „Niekończącą się podróż poślubną”, bo tak nazwali swój gap year, byli świeżo upieczonymi małżonkami z sześcioletnim stażem znajomości. Za cel obrali sobie Amerykę Południową. Odwiedzili m.in. Panamę, Kolumbię, Ekwador, Peru, Boliwię, Chile. Lecz zanim ruszyli w podróż – która właściwie trwa do dziś – obecnie od dwóch lat mieszkają Kanadzie, wcześniej rok mieszkali również w Nowej Zelandii, wielokrotnie wyjeżdżali na wspólne wypady na mniejsze odległości i krótszy czas. - Decyzja, by ruszyć razem na koniec świata zapadła spontanicznie. Od dłuższego czasu oboje czuliśmy, że nasze życie po studiach „osiadło”. Kręciło się wokół pracy i domu, czegoś nam brakowało. Chcieliśmy coś radykalnie zmienić – mówi Bartek.

Początkowo planowali wyjechać na pół roku, ale plany weryfikowali w trakcie eskapady. W samej Ameryce Południowej spędzili rok. Później była jeszcze Australia i Nowa Zelandia. W czasie podróży prowadzili blog tropimyprzygody.pl. Udało im się nawet trafić do pierwszej dziesiątki najlepszych blogów podróżniczych. Zapytani, czy w czasie wojaży dochodziło między nimi do kłótni, zgodnie zaprzeczają. - Podróż na pewno pozwoliła nam się dotrzeć jako parze. Pogłębiła naszą relację – wyznaje Bartek.

Karolina mu przytakuje. - Odkąd wyjechaliśmy razem w 2015 roku, spędzamy ze sobą praktycznie 24 godziny na dobę. Nawet jak zahaczaliśmy się gdzieś do pracy, to w tych samych miejscach. Teraz też pracujemy zdalnie biurko w biurko. Pradoksalnie w podróży nie mieliśmy triggerów kłótni, z którymi zmagaliśmy się przed wyjazdem. Wtedy sprzeczaliśmy się o błahostki, np. nieumyte naczynia – mówi. - Będąc daleko od domu, w obcych krajach i obcych kulturach, wiedzieliśmy, że możemy polegać tylko na sobie. To nas zbliżyło – puentuje.

U Weroniki i Tomka sprawy potoczyły się inaczej. Kamper zaczął się psuć jeszcze w Polsce, lecz mimo tego, para postanowiła nie zmieniać z planów. Organizacja wyjazdu pochłonęła sporo energii i kosztów, więc szkoda było rezygnować. Jednak wizja szalonej podróży zaczęła blednąć z każdym kilometrem.

- Jak tylko auto zaczęło szwankować, wiedziałam już, że to nie będzie podróż życia. Czar prysł. Co więcej, jazda kamperem ma niewiele wspólnego z obrazkami, które oglądamy na Instagramie. Z taką wyprawą wiąże się wiele obowiązków. Trzeba zająć się autem, rozłożyć sprzęt, przygotować jedzenie, a także zająć się psem, bo Tomek uparł się, że jego pupil musi z nami jechać. Radosny kundelek, wyrwany z kanapy, na której spędził większość swojego życia, źle znosił podróż, co powodowało dodatkowe napięcia między nami – wyznaje Weronika. - To był ekspresowy przeskok z pary, która była zaledwie na kilku randkach na „level małżeński”. Nie byliśmy na to gotowi – nie ukrywa. - W trasie szybko się okazało, jak mało o sobie wiemy. Nie znaliśmy swoich nawyków, zachowań, sposobów wyrażania emocji. Dogadanie się graniczyło z cudem.

Oddalanie, przybliżanie

- Paradoksalnie podczas jazdy, miałam wrażenie, że mamy mniej czasu dla siebie niż wcześniej we Wrocławiu. Obsługa kampera wiązała się z ogromem pacy, który nas przytłoczył. Nie było poznawania się, zainteresowania sobą. Nie było miejsca na romantyzm. Pewnego razu zajechaliśmy w nocy nad jezioro. Mieliśmy tam spędzić wieczór we dwoje. W pewnym momencie przeraziły nad odgłosy z lasu. Zestresowani, w dużym pośpiechu naciągnęliśmy na siebie ubrania i odjechaliśmy z tego miejsca z piskiem opon.

- A przede wszystkim podróż pokazała w zbyt szybkim tempie, jacy jesteśmy naprawdę. Ominęliśmy wiele etapów poznawania się, randkowania – żali się Weronika. Jej słowa znajdują potwierdzenie w psychologii relacji. - Wspólna podróż uczy nas siebie. Pokazuje, kim naprawdę jesteśmy. Obnaża wszystko to, co próbowaliśmy ukryć autoprezentując się partnerowi. Jest chwilą prawdy – wyjaśnia psycholożka Katarzyna Kucewicz, znana na Instagramie jako @psycholog na insta.

Weronika i Tomek nie są odosobnionym przypadkiem. Podobne doświadczenia ma wiele par, które ruszyły we wspólną podróż. Również tych, które wcześniej dobrze się znały. Wiele z nich wraz z kolejnymi przebytymi kilometrami odkrywa, że partner ma wady, o których istnieniu wcześnie nie mieli pojęcia - W moim gabinecie często pojawiają się pary, które wybrały się w podróż życia. Są szczęśliwi przed wyjazdem, ale wracają z poczuciem niezadowolenia. W podróży okazuje się, że partner lub partnerką są nieustępliwi, bywają agresywni, mało odporni na zmęczenie. Czasami jest tak, że ludzie przecierają oczy ze zdumienia, jakby podróżowali z zupełnie inną osobą – opowiada Kucewicz.

- Były ciche godziny. Wszystko wisiało w powietrzu. Oboje mieliśmy świadomość, że nic z tego nie będzie. To było ciężkie. Niestety podróżując z kimś kamperem nie możesz trzasnąć drzwiami i wyjść - W kamperze jesteśmy razem non stop, a to jest bardzo trudne. To sytuacja ekstremalna dla pary, bo nie ma w nim miejsca na przestrzeń osobistą, więc ciężko uciec od siebie. Nawet w mieszkaniu mamy różne pokoje, do których możemy się na chwilę schować przed drugą osobą – wyjaśnia psycholożka.

Szybko okazało się, że Weronikę i Tomka dzieli znacznie więcej. Każde z nich miało zupełnie inne oczekiwania wobec podróży. - Ja lubię aktywny i intensywny wypoczynek – mówi Weronika. - A w jeździe kamperem najwięcej czasu zajmuje sama jazda. Jak się już dokądś dojedzie, to trzeba coś zrobić przy aucie, ogarnąć psa, jedzenie i na samo zwiedzanie zostaje niewiele czasu – Pewnego dnia uznaliśmy, że rozdzielimy się. On pojechał na windsurfing, a ja wzięłam plecak i poszłam złapać stopa, by poznać okolicę. Wtedy dopiero poczułam, że jestem w podróży. Szczerze? Ten samotny dzień był zdecydowanie najlepszym dniem wyjazdu – przyznaje Weronika. - Podróż powrotna była szczególnie trudna. Oboje uznaliśmy, że nie jest nam pisane być razem. Atmosfera była grobowa. Wspólny wyjazd zabił tlące się w nas uczucie. Wszystkie obawy znajomych się sprawdziły.

Przez jakiś czas po powrocie Weronika i Tomek utrzymywali ze sobą kontakt koleżeński, lecz wiadomości na komunikatorze z każdym tygodniem stawały się coraz rzadsze. W końcu ustały. - Czy gdybyśmy nie ruszyli w tę podróż znając się zaledwie miesiąc, dziś bylibyśmy parą? Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Drugi raz nie pojechałabym w taką podróż z facetem, którego tak krótko znam. Dużo mnie to kosztowało. Nie skreślam podróży kamperem z ukochanym mojej listy marzeń. Następnym razem wybiorę się w nią z kimś, kogo lepiej znam - Wyjazd z osobą, którą się słabo zna to spore ryzyko – przyznaje psycholog. Czasem lepiej zadać sobie pytanie, czy potrafiłabym taką podróż przeżyć samotnie. Jeśli odpowiedź brzmi tak, to lepiej jechać samemu. Ale jeśli potrzebujemy tej drugiej osoby w podróży i chce ruszyć w nią z kimś kogo mało znamy, to musimy wiedzieć, że nie mamy pewności, jaki będzie finał – mówi psycholog.

Test dla związku

- Dla naszej relacji ta podróż była czymś odżywczym. Gdybyśmy się na nią nie zdecydowali, to dziś pewnie gnuśnielibyśmy we Wrocławiu – żartuje Bartek. - Zupełnie inaczej by wyglądało nasze życie i nasza relacja. Dosłownie i przenośni, bylibyśmy w innym miejscu – dodaje. W międzyczasie przyszło na świat pierwsze dziecko małżeństwa, Bruno. Choć para planowała, żeby chłopiec urodził się w Kanadzie, poród odbył się w Polsce. Będąc jeszcze brzuchu mamy, Bruno był Kanadzie i w Meksyku. - Można powiedzieć, że byłam w ciąży w wielu krajach – żartuje Karolina. Zapytana, czy ciąża w czasie podróży nie powodowała napięć między nią i Bartkiem, zaprzecza. - Między nami żadnych większych spięć nie było – wtóruje jej Bartek. - My się przede wszystkim przyjaźnimy. Szczególnie w tej podróży dobrze się dotarliśmy. Taka podróż to jest bardzo dobry test dla związku. - My wyjechaliśmy, dobrze znając się wcześniej. Może gdybyśmy znali się słabiej, to dziś nie bylibyśmy razem – zastanawia się Bartek. - A może wiedlibyśmy spokojnie życie. Mielibyśmy kredyt na mieszkanie w jakiejś plombie we Wrocławiu. - Pewnie nasza relacja byłaby płytsza – dodaje Karolina. - I mielibyśmy nudniejsze życie – śmieje się Bartek.

Karolina przyznaje, że największym powodem sprzeczek wokół tematu podróży była sama decyzja o wyjeździe. - Ja chciałam wyjechać o wiele wcześniej. To Bartek był głosem rozsądku. Pracował wtedy w korporacji. Marzyła mu się kariera. Podróż chodziła mu po głowie, ale odkładał ją na bliżej nieokreślone „kiedyś”. Ja miałam do niego o to żal, ale dobrze wyszło, że poczekaliśmy, bo zdążyliśmy się dobrze poznać, zanim ruszyliśmy razem w drogę – zapewnia.

Karolina i Bartek już planują kolejne etapy "niekończącej się podróży poślubnej". Wspólne wojaże po świecie ich zbliżyły. Przyznają, że mają poczucie, że znają się „jak łyse konie”. Sprawdzili się z wielu sytuacjach, więc ich związek jest silny. Jednak nie wszystkie pary mają tyle szczęścia. - Nierzadko jest tak, że okazuje się, że mimo różnych konfliktów, sprzeczek, odmiennych oczekiwań para w podróży widzi, że jest teamem i wychodzi jej to na plus. Jednak bywają różne sytuacje. Nawet jeśli ktoś się dobrze sprawdził w podróży, to jeszcze nie znaczy, że sprawdzi się też w życiu. Ale ktoś, kto się nie sprawdził w podróży, to z dużym prawdopodobieństwem nie sprawdzi się też w życiu. Jeśli ktoś się nie sprawdza w podróży, to często są to konflikty kluczowe. Jeśli wspólny wyjazd nas poróżnił, to może być to wyrocznia dla tej relacji – mówi Katarzyna Kucewicz. - Jedyne o czym warto pamiętać to to, że w podróży zachowujemy się inaczej niż w tygodniu pracy. Trzeba brać pod uwagę, że to jest wyłącznie wycinek rzeczywistości. Bo czasem jest tak, że ludzie dobrze się dogadują w sytuacjach ekstremalnych, ale w kwestii tego, kto dziś zmywa naczynia już niekoniecznie. Podróżowanie może być formą sprawdzenia, jak radzimy sobie w sytuacjach niecodziennych, co może nas dużo o sobie nauczyć. Ale podróż nie jest wystarczająca, żeby ocenić, czy dobrze nam będzie razem w życiu – puentuje psycholożka.

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij