fot. Materiały prasowe
Podziel się:
Skopiuj link:

Metka? Tylko, żeby była transparentna!

- Wiesz, to postanowione. Od teraz kupuję tylko od polskich marek, no przecież trzeba je wspierać – szyją u nas, wiesz, mają ciekawe projekty… zero sieciówek od tej pory! – kilka dni temu przekonywała mnie znajoma. Biła od niej duma i to podekscytowanie, które zwykle towarzyszy nam przy podejmowaniu ważnych życiowych decyzji – a przecież stawanie się świadomym konsumentem chyba do takich należy, prawda?

Nie tak dawno o etyce w modzie nie za wiele się mówiło. Los szwaczki? Fabryki w Indiach, Chinach lub Bangladeszu? Taniość nie idąca w parze z trwałością? W świecie, w którym to, co nosimy i co kupujemy odpowiada za 10% wszystkich emitowanych do atmosfery gazów cieplarnianych takie tematy wychodzą na pierwszy plan. Chcemy wiedzieć, na co tak naprawdę przeznaczamy pieniądze. Powoli odchodzimy też od kupowania "na ilość" w stronę jakości. Przaśność szybkiej mody odbiła się wszystkim czkawką – a oto nadchodzi czas lustracji. A najważniejsze kryterium? Respektować zasady etyki (również i odpowiedzialnego handlu) oraz nie mieć nic do ukrycia.

Transparentność to nie wybór. Jedyny wybór, jaki masz, to to, czy transparentność po prostu ci się przytrafi, czy zaczniesz wdrażać ją sam – trudno nie zgodzić się z Aleksem Boguskim. Bo jeśli tylko się mimochodem "przydarzyła", to prędzej czy później może jej zabraknąć. Ale… chyba niechlubne wyjątki nie mogą decydować o całości, prawda? No właśnie, skoro ostatnio zrobiło się głośno o tych, których podróbki – i podrabiana etyka – zapędziły w kozi róg, to może warto by o drogę poprosić tych, którzy profesjonalnie wytyczają szlaki zmian? Bo jedno jest pewne – jak metka, to tylko ta transparentna!

Prekursorzy transparentności

To było dziwne. Nowe. Może i niezrozumiałe na początku. Ale i teraz, i wtedy – bardzo ważne. Zarówno Balagan, jak i Elementy Wear, stworzywszy wspólnie Transparent Shopping Collective, stali się prekursorami transparentności w Polsce.

Nasza historia zaczyna się od marzenia o firmie, która zmieniałaby podejście do tworzenia i sprzedawania mody. W czasach kiedy marketing znaczy więcej niż realna wartość produktu, wierzymy, że cena ubrania powinna być wyznaczona jakością wykorzystanych materiałów oraz pracą włożoną w jego stworzenie, a klienci mają prawo wiedzieć ile to kosztowało. (ELEMENTY WEAR)

Źródło: Materiały prasowe

A przecież nikt w 2015 r. jeszcze takiej uczciwości, przyznajmy to otwarcie, nie oczekiwał. Inicjatywa wyszła od założycieli – bo, jak tłumaczą Hanna Ferenc Hilsden i Agata Matlak-Lutyk z Balaganu: Wierzymy w to, że odpowiedzialna moda to taka której wzornictwo przetrwa próbę czasu a jakość produktów będzie odpowiadała cenie.

Twórcy obu marek mówią o sobie nawzajem "nasi przyjaciele". To zaskakujące, jak moda może łączyć! Wspólnym jest dla nich również cel – aktywne zmienianie świata na lepsze. Co oznacza to w praktyce? Oparcie swojej działalności na 3 solidnych filarach: przejrzystości ceny (Pokazujemy koszta związane z utrzymaniem i prowadzeniem firmy np. wynajem sklepu, pracowni, pensje pracowników, zysk firmy oraz środki na rozwój.), przejrzystości produkcji (nasze produkty są tworzone z poszanowaniem pracy rzemieślników.) i podejmowania inicjatyw społecznych (minimum 2% marży z każdego produktu przeznaczamy na rzecz działań prospołecznych. Chcemy dzielić się tym co mamy.). Balagan np. proponuje swoim klientom możliwość wsparcia dwóch organizacji – Fundacji Start from Ghana i Stowarzyszenia Kulturotwórczego Miastodwa.

Pewnie każdy z nas zna to uczucie radości i dumy, które towarzyszy nam, gdy kupujemy coś od rodzimych rzemieślników, gdy napędzamy dzięki temu naszą gospodarkę oraz wspieramy lokalnych twórców. (ELEMENTY WEAR)

Źródło: Materiały prasowe

… I pewnie dlatego warto wspierać takie starania. Zwłaszcza, że czasy wymierania rzemieślnictwa wcale nie minęły. Obie marki stawiają właśnie na lokalne manufaktury – i jasno wyjaśniają, jak wygląda cały proces produkcji.

Proces produkcji butów czy toreb to przede wszystkim praca z naszymi manufakturami. Każda z nim ma swojego pana konstruktora lub panią konstruktor. To z nimi od projektu, modelu w papierze przechodzimy do konkretu- czyli szukania właściwej formy i optymalnej funkcjonalności. Najważniejsze jest kopyto - forma wyrzeźbiona z litego drewna, która determinuje kształt buta. Dobrze wyprofilowane kopyto to piękny obiekt - kształt czubka, podbicia, pięty- te wszystkie elementy decydują o ergonomii i estetyce buta. Jego uformowanie to prawdziwa sztuka- umiejętność rzemieślnika, który rzeźbi kopyta to znajomość geometrii, praw fizyki i niezbędne oko rzeźbiarza. Wprawiony kopyciarz jest w stanie wziąć do ręki but i z pamięci wyrzeźbić jego kopyto.(BALAGAN)

5 lat obecności na rynku daje dobrą perspektywę na ocenę tego, jak zmieniało się – i zmienia – podejście konsumentów do mody. Zmienia się też mentalność kupujących i w sumie wydaje się, że dopiero teraz dochodzimy do prawdziwego punktu kulminacyjnego.

Ostatnie skandale na lokalnym nawet rynku pokazały że klienci są wyczuleni na oszustwo czy wprowadzanie ich w błąd. Chcą wiedzieć dużo więcej niż jeszcze kilka lat temu. Sama estetyka produktu to już jest dla nich za mało. (BALAGAN)

Czy prawdziwa rewolucja dopiero przed nami? Może. Na razie cieszy każda inicjatywa, ta mała i ta większa. Cieszy też to, że coraz częściej to młodzi ludzie uświadamiają o tym, jak podstawowym standardem powinna być transparentność.
W naszych sklepach kupuje coraz więcej młodych osób, które doceniają polskie marki i są dumne z tego, że nie kupiły czegoś w sieciówce. (ELEMENTY WEAR)

Wszystko przecież ma znaczenie.

Dobre, bo polskie

Pamiętacie ten potransformacyjny boom z lat 90, kiedy w Polsce nagle pojawiło się mnóstwo, mnóstwo zagranicznych matek? Fenomen nie do powtórzenia, można by powiedzieć – a jednak, kilkadziesiąt lat później rynek lokalny przechodzi podobną rewolucję. Podobną, a przy tym diametralnie inną. Teraz to nie sieciówki, lecz liczne, ba, coraz liczniejsze niezależne marki, zakładane przez młodych, zdolnych twórców . To już nie nienasycony konsumpcjonizm, tylko świadome decyzje. Już nie taniość, tylko… etyka. To drugie słowo echem odbija się od transparentności.

Etyka to dla nas odpowiedzialność. Odpowiedzialność za produkt, jaki przekazujemy klientowi. Odpowiedzialność za każdy etap produkcji - uczciwy wobec nas (budujemy biznes i chcemy na nim zarabiać) i klienta. To także odpowiedzialność za podwykonawców.(LINE)

Uczciwość, odpowiedzialność, a przy tym i holistyczne podejście – takie czasy, że i moda powinna (a właściwie, musi) interesować się zmianami klimatu.

Przede wszystkim bycie autentycznym i podążanie do celu w zgodzie ze sobą, przy nienaruszaniu czyichś dóbr intelektualnych. Na co dzień obie nie jemy mięsa, z wielką starannością zwracamy uwagę na skład kosmetyków, ubrań, jedzenia, dbamy o środowisko, jak możemy wybieramy rower, segregujemy śmieci itd. Dlatego staramy się, żeby nasza firma działała zgodnie z naszymi przekonaniami i wartościami, które pielęgnujemy. Staramy się generować jak najmniej odpadów, wysyłamy nasze paczki w papierowych opakowaniach z certyfikatami ekologicznymi, przetapiamy srebro, dając mu drugie życie. Dbamy też o ludzi, z którymi pracujemy. Jest to dla nas szalenie ważne, żeby w życiu, jak i w pracy, być dobrym i serdecznym dla innych. (UMIAR)

Źródło: Materiały prasowe

Ten ludzki czynnik zrozumienia wprowadza powiew świeżości do świata mody. Ale z drugiej strony… Czy to właśnie nie tak powinno być od zawsze? Ciekawe, że dopiero małe marki pokazują całej branży, że liczy się to, co właściwie dotąd pozornie było dla wszystkich mocno naciąganą oczywistością.

Moda etyczna oznacza dla mnie – mówiąc prostym językiem – bycie jak najbardziej w porządku i fair wobec świata. Oznacza to, w jaki sposób robię to, co robię. Kiedy wybieram tkaniny, zwracam uwagę na to, jakie zanieczyszczenie powoduje dany materiał, skąd on pochodzi. Jedno z naszych podstawowych postanowień brzmi: korzystamy z naturalnych tkanin, które kupujemy w Europie. *(NALU Bodywear) *

To dbałość o takie detale decyduje o charakterze marki – dobór materiału, kreatywny projekt, uwzględnienie kwestii ekologicznych… Może i kiedyś wydawało się, że są to pozornie ważkie sprawy. Dziś to one mają największe znaczenie. Jesteśmy małą marką, dlatego każdy proces przechodzi przez nasze ręce. Co nie znaczy, że potrafimy szyć. Nie, ale wiemy, kto szyje nasze ubrania i dbamy o te relacje. To jest już etyka zawodowa. (LINE)

Wszystkie te starania mogłyby jednak spełznąć na niczym, gdyby nie jeden ważny element spajający całą układankę… klient. Już uświadomiony, uwrażliwiony – to on patrzy uważnie projektantom i producentom na ręce.

Sama mam doświadczenie z produkcją ubrań w Azji, gdzie byłam w statusie projektanta, i po tym naprawdę nie mogę sobie wewnętrznie pozwolić na to, żeby robić produkcje tam, gdzie nie będę mogła tego skontrolować i w warunkach, które będą niszczyć planetę i prawa człowieka. Dlatego, że jest to osobiście dla mnie ważne, to przez komunikację i działania Son Trava staram się zwiększać świadomość klientów, nawet przez samą koncepcję marki: miłość do natury i naturalność, poszanowanie natury i powiązanie z nią. Od momentu założenia marki działania "etyczne" to dla nas działania naturalne i normalne. Często kupujemy końcówki partii tkanin, które były wyprodukowane we Włoszech dla najlepszych domów mody. Zapewniamy przez to, że materiał nie marnuje się, a otrzymuje drugie życie. (SON TRAVA)

Źródło: Materiały prasowe

Tylko jak sprawić, by i on, klient i decydent w jednym, poczuł się zauważony i zrozumiany? Albo inaczej – by sam zrozumiał, że ubrania produkowane w małych szwalniach są o wielokroć lepsze od tych z dużych koncernów? Wszyscy projektanci, z którymi rozmawiam podkreślają – i jest to przykazanie pierwsze i najważniejsze – niczego nie ukrywać. Czyste sumienie to nie po prostu czysta formalność, tylko branżowe być albo nie być.

W notkach prasowych, skierowanych do mediów, staramy się przemycać nasze wartości, podkreślać idee mody kapsułowej. Zauważyłyśmy już ogromny postęp, jeśli chodzi o świadomość mody, produktu, czytanie metek itd. Uważamy, że z każdym rokiem będzie się to rozwijać i marki jeszcze bardziej będą musiały "odkrywać" się przed klientem. Świadomy Klient chce wiedzieć i ma do tego prawo. (LINE)

Coraz częściej konsument chce też być zaangażowany w proces tworzenia marki – stać się jej w pełni zintegrowaną częścią, a nie tylko ostatnim ogniwem. Dużo w tej kwestii zmieniły też media społecznościowe – relacje klient-marka chyba nigdy zresztą nie były tak bliskie.

Wydaje mi się, że właściwa komunikacja z klientem, a właściwie, z klientką jest poniekąd naszą specjalnością – dbamy o to, by rzeczywiście budować z nim dobre relacje. Pomagają nam w tym zwłaszcza Insta Stories, na których zadajemy naszym obserwującym dużo pytań – jakie wzorce, jakie nazwy… Dzięki temu każda klientka może się poczuć częścią całego procesu. Buduje to poczucie wspólnoty. (NALU BODYWEAR)

Pojawia się tylko jedno ale – cena

Polskiemu rynkowi daleko do zamożności, a lata regularnych zakupów w sieciówkach skutecznie przyzwyczaiły do niskich cen (i może przy okazji do równie niskich wymagań w stosunku do jakości). A tymczasem jak przekonać klienta, że bluzka za 20 zł jest gorszą inwestycją niż ta za 200?

Jeśli uszycie jednej sukienki średnio kosztuje 100 czy 150 zł, a doliczyć trzeba do niej koszt materiału, podatek oraz marżę na rozwój marki, to jak mała polska marka ma być konkurencją cenową dla sieciówki? Jest to wręcz niemożliwe, chyba, że szyje się ogromne ilości, wówczas koszty szycia są po prostu tańsze. Ale z założenia małe polskie marki nie szyją dużych ilości - z obawy, że po prostu tego nie sprzedadzą i też z powodu braku materiałów. Większość marek korzysta z tzw. stoków. (LINE)

W przypadku marek biżuteryjnych sytuacja wygląda podobnie – lepiej wybrać plastik z sieciówki czy złoto od projektanta? Odpowiedź na to, który wyrób przetrwa próbę czasu powinna być raczej oczywista.

W naszym przypadku cena wynika z czasu i pracy naszych wykonawców. Z faktu, że nie kupujemy półproduktów w hurtowych ilościach i z Chin, tylko w mniejszych, niezawyżonych od lokalnych dostawców. To powoduje automatycznie, że te półfabrykaty są droższe. Gdy modele są robione ręcznie czas produkcji znacznie się wydłuża. Prowadzenie małej marki modowej to naprawdę spore koszty, które wliczają się w cenę końcową produktu. Mamy jednak nadzieję, że nasi #UMIARfriends doceniają trud i miłość, które są wkładane w nasze produkty od początku istnienia marki. (UMIAR)

Źródło: Materiały prasowe

Znowu – jak bumerang – wraca tutaj kwestia całego procesu produkcji

Różnica w cenie jest spora. Ale jest to uzasadnione – sprowadzamy wszystkie materiały z Włoch, znamy ludzi pracujących we włoskich fabrykach, mamy z nimi długoletnie doświadczenie współpracy i jesteśmy pewni jakości produkcji materiałów pod każdym względem. Dbamy o to, by materiały były tylko o naturalnym składzie i wysokiej jakości. W Son Trava, w porównaniu do sieciówek, nie kopiujemy, a tworzymy autentyczną markę, która jest inspirowana kulturą Rosji czyli kraju, z którego pochodzę. Wszystkie projekty są oryginalne, mojego autorstwa. Kolekcje odszywamy w małych szwalniach w Warszawie, współpracujemy głównie ze "Szwalnia Bracką" i "Systemem Mody" (prowadzonej przez p. Serafina Andrzejaka). Wiemy, że w tych pracowniach nie tylko dbają o jakość szycia i każdy szczegół w ubraniu, ale też o godziny pracy pracowników. Ceny szycia wynikają też z tego, ile dostają za swoją pracę wykonawcy. (SON TRAVA)

Źródło: Materiały prasowe

Pozostaje jeszcze pytanie – co z przyszłością?

Teraz to przecież mniejsze, niezależne marki dyktują warunki, ale i same muszą ich przestrzegać. Złamanie zasad gry, jak to przydarzyło się ostatnio niektórym znanym projektantom (korzystanie z półproduktów, kupowanie ich na AliExpress, odpruwanie metek zagranicznych producentów…) może odbić się na innych – z drugiej strony, ilość wkładanego przez małe marki wysiłku nie powinna pozostać niezauważona. Każda z nich, choć mała, przyczynia się przecież do dużej zmiany. Jednak to, jak będzie wyglądać przyszłość nie leży tylko w ich gestii – wiele zostało już osiągnięte i jeszcze wiele może zostać, jeśli my wszyscy, projektanci, producenci i konsumenci, postawimy na jedną kartę. Transparentną.

Największą osobą decyzyjną jest klient. To pieniądze są głosem. Można nie wierzyć w swój głos w urnie wyborczej, ale to, czy dajesz na coś pieniądz oznacza, że to zasilasz, że dajesz życie – to jest jak woda dla rośliny. To, że powstaje teraz tyle niezależnych marek polskich produkujących w Polsce jest odpowiedzią na potrzeby klientów, którzy chcą wydać na to pieniądze. Obserwują to też wielkie koncerny, podpatrują, co robią mniejsze marki i widzą, że klient się zmienia. A jeżeli klient się zmieni, to zmieni się też branża. (NALU Bodywear)

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij