fot. Archiwum prywatne
Podziel się:
Skopiuj link:

Mentor witalny - zawód przyszłości?

Ciało ludzkie jest jak pojazd. Gdy "zawiedzie" jeden z elementów, nie ma szans, żeby ruszył. Tak samo z naszym organizmem, który trzeba traktować holistycznie, jako całość - zapewniać mu właściwe "paliwo" i regularny przegląd oraz dbać o "przebiegi". Dlatego polscy specjaliści od różnych metod promowania zrównoważonego stylu życia postanowili połączyć siły. Efekt - wyjątkowy na skalę światową program mentoringu witalnego, o którym opowiada jego inicjator, Maciej Kozakiewicz.

Marta Krupińska: Proszę opowiedzieć, skąd wzięła się idea mentora witalnego.

Maciej Kozakiewicz: Pomysł narodził się już kilka lat temu, jeszcze kiedy byłem wykładowcą etyki biznesu i szefem centrum karier na Uniwersytecie Łódzkim. Zauważyłem, że absolwentów wyposaża się w skomplikowaną wiedzę, ale nie przekazuje im się, jak te teorie wdrożyć w praktykę. Programy szkolne omijały też, jak dbać o organizm. Pracując na uniwersytecie zorientowałem się, że wyzwaniem cywilizacyjnym będzie profilaktyka zdrowotna, zapobieganie zmianom cywilizacyjnym i zarządzanie własną energią witalną. Wyższe uczelnie, zwłaszcza te medyczne, koncentrują się w swoim programie nauczania na leczeniu chorych, mało jest tej profilaktyki. Na szczęście, powoli to się zmienia. Np. Uniwersytet Łódzki i Uniwersytet Medyczny wspólnie powołały z inicjatywy mojego zespołu Centrum Promowania Zrównoważonego Stylu Życia. Ale chciałem iść dalej, zrobić coś bardziej spektakularnego, niż tylko program studiów podyplomowych.

W 2014 odszedłem z uczelni i zacząłem pracę nad stworzeniem bardziej masowego programu "Uniwersytetu Witalnego". Jednak dopiero pandemia sprawiła, że znaleźliśmy czas, żeby te działania połączyć w jeden koncept. Pomogli mi w tym doświadczeni koledzy i koleżanki, którzy reprezentują różne ścieżki, m.in. pionierka coachingu dietetycznego w Polsce Urszula Mijakoska, Ania Ryczek, która reprezentuje metodę oddechową Butejki i nasz sztab trenerski Stowarzyszenia Slow Jogging Polska. Te trzy ścieżki dają szansę na holistyczne zadbanie o siebie. Do tego dochodzi mindfulness, czyli trening uważności oraz praca z nawykami.

Czyli mentor witalny to taki nasz przewodnik na ścieżce do zdrowia, który łączy w sobie kilka ról, m.in. trenera, dietetyka i w pewnym stopniu też coacha czy terapeuty. Dlaczego to holistyczne podejście i multidyscyplinarne podejście jest tak ważne?

Jeśli pójdziemy do trenera personalnego, zaproponuje nam dietę i ćwiczenia. Nauczyciel jogi pokaże nam ćwiczenia oddechowe, formy relaksu i ćwiczenia fizyczne, ale raczej nie nauczy nas, jak się zdrowo odżywiać, bo na zajęciach z grupą nie ma na to miejsca. W każdym obecnie oferowanym podejściu zawsze więc brakuje przynajmniej 2 z 4 filarów dobrostanu, które zostały potwierdzone naukowo, nawet w formie nagród noblowskich (w 2017 r. trzech Amerykanów: Jeffrey C. Hall, Michael Rosbash i Michael W. Young uhonorowani zostali Nagrodą Nobla za badania nad molekularnymi mechanizmami odpowiedzialnymi za rytm okołodobowy). By zapewnić sobie pełnię energii i zdrowia należy zadbać o: umiarkowany ruch, racjonalną dietę, regularny relaks - i najbardziej zaniedbaną sferę - sen, który regeneruje cały organizm. W naszym podejściu pracujemy nad nimi wszystkimi, bo to system naczyń połączonych. Każdy element jest równie ważny i bez pozostałych po prostu niekompletny i niewystarczający. Dopiero zebrane razem mogą pomóc nam żyć dłużej i po prostu lepiej.

Pochylmy się zatem nad poszczególnymi filarami. Na czym polega nauka relaksu? Bo że wielu z nas jest ona potrzebna, nie wątpię. Sama mam problem z tym, by odpoczywać bez poczucia winy, że w tym czasie nie zajmuję się tysiącem czekających na mnie ważnych spraw…

Reset w ciągu dnia powinien być nauczany od przedszkola i trochę tak jest poprzez leżakowanie. Dlatego i my przede wszystkim zaczynamy od pracy z oddechem, bo wielu z nas po prostu zapomina o tym, aby oddychać prawidłowo, czyli przez nos. Usta są rezerwowym zaworem, ale nie wiadomo dlaczego część populacji bardzo na tych ustach polega. Oprócz tego, że oddychamy ustami, to często oddychamy też bardzo płytko i nadmiernie, co osłabia liczne funkcje w organizmie. Poza tym krew dotleniona jest już w 98 procentach tlenem, a tlen jest uwalniany do komórek i tkanek w obecności dwutlenku węgla. Gdy oddychamy ciężko, pozbywamy się dwutlenku węgla. A gdy go tracimy, tlen nie jest dostarczany do komórek a organizm pozostaje niedotleniony (to tzw. efekt Bohra). Dlatego oddech powinien być delikatny, przez nos, kierowany przeponą, regularny i powolny. Taki oddech uspokaja umysł, rozszerza naczynia krwionośne, utrzymuje organizm w stanie homeostazy (równowagi). Pozwala też lepiej wykonywać ćwiczenia fizyczne.

Źródło: Archiwum prywatne

Skoro jesteśmy przy ćwiczeniach, proszę opowiedzieć o slow joggingu. Jest pan prezesem Stowarzyszenia Slow Jogging Polska, to pana "konik". O co w tym chodzi?

W kulturze zachodniej większość sportowców, również tych amatorskich, jest nastawiona na rywalizację. Wierzą, że jeżeli non stop nie poprawiają swoich parametrów, to nie robią postępów. Natomiast badania nad grupami osób, które dożywają stu albo więcej lat wskazują, że te osoby aktywność fizyczną traktują naturalnie, jako część codziennych obowiązków, takich jak zakupy, prace domowe, chodzenie i przemieszczanie się. Nie ma tam systemu ćwiczeń. Ponadto, uważa się, że nasi przodkowie na przemian z marszami biegali. Choćby przy okazji polowania, aby otoczyć stado zwierząt. Tworzyli wokół niego krąg i truchtali dziesiątki kilometrów, by podwyższona temperatura ciała najsłabszych jednostek w stadzie wywołała ich przegrzanie, co ułatwiało polowanie.

Prowadzi pan liczne warsztaty i obozy, na które przyjeżdżają ludzie w każdym wieku i o różnym stopniu aktywności fizycznej, od emerytów po triathlonistów. Po co triathloniście slow jogging?

Bo regularny trucht to podbudowa dla każdej innej aktywności ruchowej. Wiedzą o tym doskonale w Siłach Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych, gdzie slow jogging jest wdrożoną jednostką treningową. Jak już wspomniałem, nasze ciało jest skonstruowane do takiej formy poruszania się. Musimy tylko nauczyć się używać jej tak, aby organizmowi nie zaszkodzić. Dziś wciąż dominuje bieganie "z pięty", co przeciąża stawy i rodzi kontuzje. Natomiast slow jogging jest na tyle naturalny i bezpieczny, że stymuluje pożądane procesy naszego ciała bez zbędnych przeciążeń. Dla mnie slow jogging to bardziej gimnastyka niż bieganie. Jego celem, jak w gimnastyce, jest budowanie kondycji, nie wyniki.

Ale dlaczego slow? Chodzi o tempo? Czym różni się on od "zwykłego" joggingu?

Kiedy w latach 70. powstawała idea joggingu, był on dość bliski dzisiejszemu slow joggingowi. Natomiast współczesny slow jogging jest intensywniejszy poprzez kadencję 180 kroków na minutę, ale za to wolniejszy. Ktoś, kto będzie szedł obok nas szybkim krokiem, może nas wyprzedzać. Ten trucht musi być taki, aby nie wywoływał zadyszki ani przyspieszonego tempa. Przebieranie nogami jest na tyle intensywne, iż warto nauczyć się je mądrze dozować.

Ile trwa taki trening?

Jeżeli chodzi o częstotliwość, to wystarczy 30-40 minut co drugi dzień. Z badań twórcy idei slow joggingu, japońskiego doktora nauk medycznych i profesora Uniwersytetu Fukuoka Hiroakiego Tanaki wynika, że jest to dokładnie taka dawka jakiej potrzebuje organizm. Mimo, że slow jogging to lżejsza forma treningu, nie należy z nim również przesadzać. Trzeba dać organizmowi czas na regenerację. Dlatego ostatnio raczej rekomendujemy dłuższe sesje, ale przeplatane dniem na ćwiczenia siłowe lub rozciąganie i gimnastykę.

A jaka jest przewaga slow joggingu nad zwykłymi spacerami czy marszem szybkim krokiem?

Spalamy efektywnie kalorie, o ile pilnujemy tętna do ok. 135 uderzeń na minutę. Naturalne potrząsanie poprawia metabolizm i dotlenia komórki w ciele. Stąd popularność platform wibracyjnych w branży fitness. Trucht dla osób bardziej wysportowanych jest mądrym kompromisem.

Źródło: Archiwum prywatne

No dobrze, a co z odżywianiem? W tej kwestii trudno o jednoznaczne wytyczne, ponadto co chwila pojawia się jakaś kolejna "modna" dieta. Zamawiamy pudełka, robimy detoksy sokowe, fundujemy sobie posty i głodówki, a koniec końców waga często i tak stoi w miejscu.

Nonsensem jest to, żeby wciąż spierać się o to ile, czego i w jakich proporcjach powinniśmy spożywać. Wiadomo, że każdy człowiek ma inne potrzeby. Nasze podejście jest takie, że polegamy głównie na kontakcie z ciałem i jego sygnałami. Jeśli po posiłku czujemy się ociężale, to znaczy, że nam nie służył. Żartuję często, że zdecydowanie lepiej nie dojadać niż się przejadać. Ale to fakt naukowy (autofagia) i Nagroda Nobla (prof. Youshuri Ohsumi w 2016 r. otrzymał Nagrodę Nobla z medycyny za opisanie mechanizmu autofagii, czyli dosłownie "samozjadania się"). Dla organizmu dobre jest tzw. "okno żywieniowe", które powinno trwać 12-16 godzin. Przez ten czas, kiedy nie jemy, dajemy odpocząć układowi trawiennemu. Poprawia to też jakość snu i wspomaga procesy regeneracyjne zachodzące w organizmie. Często słyszymy: "nie jedz po 18", ale nie rozumiemy dlaczego. A chodzi o to, że cały nasz organizm potrzebuje odpoczynku, regeneracji, również żołądek i pozostałe organy układu pokarmowego.

Jakie są jeszcze główne zasady coachingu dietetycznego?

Uważność i samokontrola. Uczymy zdrowych nawyków. Wielu z nas myli uczucie głodu z pragnieniem. Chodzi o to, aby nauczyć się odczytywać sygnały z ciała, kiedy naprawdę jesteśmy głodni, a kiedy po prostu chce nam się pić. Zwłaszcza, że wielu z nas pije za mało, zwłaszcza wartościowej wody. Ponadto, połowę naszych posiłków powinny stanowić warzywa. Dietę powinny uzupełniać kasze, zboża, trochę orzechów, tłuszcze roślinne i odrobina białka np. w postaci serów czy białego mięsa. Owoców nie należy jeść za dużo ze względu na poziom cukru i skoki insuliny. To wszystko są dobrze znane rekomendacje wynikające z diety śródziemnomorskiej.

Czy coach dietetyczny bazuje na wynikach badań?

Do badań i pomiarów zachęcamy na początku programu. Można je wykonać u dietetyka lub w każdym laboratorium, profilaktycznie. Diet coach bazuje na tych głównych zasadach, o których powiedziałem i indywidualnym wywiadzie. To połączenie wiedzy z obserwacją. Bazą jest samopoczucie osoby, z którą pracujemy i wymierne postępy.

A co z formą posiłków? Czy diet coach namawia do gotowania w domu?

Większość posiłków zalecamy przyrządzać samodzielnie. Niestety jakość kupnych potraw wciąż jest niepewna. Dominują w nich: cukier, sól, tłuszcze trans. Zdrowy posiłek można dziś przygotować w zaledwie kilkanaście minut, również do pracy i szkoły. I to jest kwestia pewnej świadomości, którą chcemy ludziom przekazywać.

Od kiedy i jak będzie działać usługa mentora witalnego?

Mentor witalny to idealna rola dla osób, które już mają doświadczenie w pracy z ludźmi. Taka osoba ma pod swoją opieką grupę, z którą przechodzi program treningowy trwający 9 miesięcy. Zaczyna się on we wrześniu i kończy w czerwcu. Po pierwsze dlatego, by ominąć okres wakacji, gdy zmienia się rytm życia wielu z nas. Po drugie, taki reset też jest niezbędny, zarówno dla mentora, jak i dla grupy, bo dzielenie się energią z jej członkami może być wyczerpujące, nawet gdy program jest zróżnicowany. Ponadto, bierzemy na warsztat dziewięć kluczowych nawyków, z których każdy jest szczegółowo omawiany na kolejnych spotkaniach. Nasze treningi wyróżnia też to, że są organizowane na świeżym powietrzu, bez względu na warunki pogodowe. Przebywanie w naturze wśród zieleni to ostatnio na szczęście trend rosnący. Również dzięki zyskującej popularność japońskiej koncepcji "shinrin yoku", czyli leśnych kąpieli.

Komu może pomóc mentor witalny?

Tak naprawdę każdemu, kto chce zadbać o ciało i umysł, żyć dłużej i lepiej. Praca z mentorem ma na celu uporządkowanie wiedzy i nawyków, ale istotna jest też grupa, która funkcjonuje jako miejsce, gdzie można się pośmiać, pożalić, podzielić wątpliwościami. To buduje poczucie wspólnoty, wsparcia, zaufania.

Dr Maciej Kozakiewicz - instruktor i prezes Stowarzyszenia Slow Jogging Polska, organizator Letnich i Zimowych Festiwali Witalnych. Jego firma Polska Witalna uznana została za Startup Pozytywnego Wpływu w programie Koźmiński Business Hub, gdzie inkubuje projekt Uniwersytetu Witalnego. Od 25 lat zgłębia tematykę holistycznego zdrowia i skutecznych metod jego zachowania. Pracował różnorodnymi technikami terapeutycznej pracy z ciałem (qigong, tai chi, joga, taniec intuicyjny, medytacja vipassana, misy i gongi). W ramach współpracy ze Slow Jogging International oraz Slow Jogging Japan szkoli animatorów slow joggingu (I stopień wtajemniczenia). Wiosną 2019 r. ukazała się jego bestsellerowa książka "Slow jogging. Japońska droga do witalności", w której opisuje szczegółowo jak dzięki wolnemu bieganiu pozbył się 15 zbędnych kilogramów i odkrył na nowo radość ruchu.

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij