fot. Archiwum prywatne
Podziel się:
Skopiuj link:

"Kobiety częściej niż mężczyźni czują się samotne". Rozmowa z guru terapii dr Sophie Mort

W końcu ktoś powiedział to głośno! Opresyjny system nagradza miłością wyłącznie tych, którzy zdołali sobie poradzić z demonami. Ale koniec z tym. Dr Sophie Mort, guru terapii, przerywa utarte schematy. I właśnie o tym dziś rozmawiamy.

Dr Sophie Mort jest brytyjską terapeutką z tytułem magistra neurobiologii i doktoratem z psychologii klinicznej. Pewnego dnia postanowiła opuścić szpital i klinikę, aby poprzez Instagram zbliżyć się do ludzi potrzebujących wsparcia. Udało się. W sieci stała się przyjaciółką i powierniczką. Ale przede wszystkim specjalistką, która tłumaczy na co zwracać szczególną uwagę w kwestiach zdrowia psychicznego.

Obserwatorzy zwracają się do niej: dr Soph. W Polsce niedawno ukazała się jej bestsellerowa książka "Czułość. Poradnik pozytywnego egoizmu" (wyd. Wielka Litera).

Jak bardzo jako ludzie jesteśmy samotni? Media społecznościowe, połączenia wideo – w teorii mamy wszystko, by nie czuć się samotnie.

Ze statystyk wynika, że dziś w wielu krajach ludzie czują się samotni jak nigdy dotąd, co ma oczywiście sens, bo ostatnie dwa lata właściwie zdominowały lockdowny, a aktualnie widzimy co się dzieje w Europie. Zostaliśmy odcięci od tych, z którymi widywaliśmy się wcześniej każdego dnia. Jednak problem ten zaczął się pojawiać na długo, zanim naszą codzienność zdominowała pandemia.

Technika bardzo nam sprzyja, przez co powszechnie zakłada się, że powinna zapobiec epidemii samotności. Jesteśmy ze wszystkim na bieżąco dzięki smatfonom, internetowi. W sieci istnieją grupy wsparcia i ludzie, z którymi dzielimy poglądy, choć mieszkają w innym mieście, albo kraju. Wielu Internet otworzył na świat, którego w żaden inny sposób nie mieliby szansy poznać.

Ale nowe technologie mogą pogłębić samotność. Telefon nie wystarczy, gdy czujemy fizyczną potrzebę kontaktu z innymi ludźmi. Poza tym, rozproszeni przez urywki konwersacji na czatach, porównujący swoje życie do stylu życia znajomych lub obcych, których zdjęcia widzimy w sieci, coraz trudniej prowadzić nam normalne rozmowy i być obecnym offline.

Ważne, żeby pamiętać, że samotność nie jest wyłącznie kwestią izolacji, to stan, w którym czujemy się emocjonalnie odłączeni, głęboko samotni nawet w pokoju pełnym ludzi, albo online – rozmawiając z tysiącami z nich.

Dlaczego ludzie szukają więc pomocy w internecie?

Istnieje wiele powodów, dla których to robią. Po pierwsze – znów – globalne statystyki sugerują, że jeszcze nigdy dotąd tylu ludzi nie wyszukiwało informacji na temat zdrowia psychicznego w sieci i poza nią – bo to wcale nie jest wyłącznie fenomen online’u. Po drugie pojawiają się spore bariery w uzyskaniu pomocy. W Wielkiej Brytanii na przykład poradnie zdrowia psychicznego nie są dostępne w każdym potrzebnym miejscu, a jeśli już, lista pacjentów jest tak długa, że ludzie potrzebujący pomocy muszą szukać jej gdzieś indziej. A internet, szczególnie media społecznościowe, sprawiły, że dostęp do wsparcia i porad mocno się skrócił.

A jednak to poszukiwanie pomocy online zrodziło wiele patologii, na Instagramie tysiącami pojawili się domorośli psychologowie i terapeuci. Nagle dostaliśmy supermarket z poradami psychologicznymi, nierzadko szkodliwymi. Jak z tym walczyć?

Ludzie mogą czuć się przytłoczeni ilością terapeutów, których mogliby słuchać i ilością rad, jakie otrzymują. Na dodatek często sprzecznych. Moja rada? Należy sobie uświadomić, że porady online nie są terapią, nie są spersonalizowane i mogą, ale wcale nie muszą, dotyczyć twojego przypadku. Jeśli rzeczywiście borykasz się z problemami, szukaj pomocy u wykwalifikowanego specjalisty.

Obserwuj maksymalnie jednego lub dwóch terapeutów, sprawdź ich referencje. Uświadom sobie, że mimo tego, że są profesjonalistami w swoim fachu, ty znasz siebie najlepiej. I jeśli rzeczy, które publikują przestają ci pasować, wzmagają twój niepokój i poczucie smutku, przestań ich śledzić.

Dr Soph, masz doktorat z psychologii klinicznej. Dlaczego zdecydowałaś się na pracę online?

Wcześniej pracowałam w klinikach i szpitalach. Widziałam ludzi szukających pomocy, którzy nie mogli się dostać do lekarzy. Widziałam też ludzi, którzy trafiali do kliniki w stanie ekstremalnego niepokoju nie rozumiejąc co się z nimi dzieje w tym momencie – a można byłoby tych stanów uniknąć, gdyby psychoedukacja była szeroko dostępna. Wtedy pomyślałam, że chciałabym im pomóc, znieść bariery, o co łatwiej online i mówić o zdrowiu psychicznym, dostarczać wysokiej jakości informacji dostępnych dla wielu ludzi, bez kolejek. Aby nikt nie musiał zmagać się ze swoimi problemami sam.

Czytałam raporty brytyjskiego Urzędu Statystyki Krajowej, że to kobiety czują się częściej i bardziej osamotnione niż mężczyźni. Dlaczego?

Istnieje na ten temat kilka teorii. Jedną z nich jest sposób, w jaki płcie pielęgnują uspołecznianie. Na przykład, kobiety tworzą głębokie relacje jeden na jeden, w cztery oczy, które budują się w komunikacji face-to-face, a więc mowa choćby o długich, głębokich rozmowach. Tymczasem mężczyźni najczęściej wybierają relacje "obok siebie", ramię w ramię – angażują się w aktywności z przyjaciółmi, uprawiają sporty, oglądają razem telewizję. Relacje kobiece wymagają więcej czasu i energii. Gdy kobieta straci jedną z takich przyjaźni, odczuwa to o wiele bardziej.

Kolejną sprawą jest fakt, że to kobiety częściej od mężczyzn podejmują temat swojej samotności. Mężczyźni, choć towarzyszy im poczucie samotności, często nie są w stanie się do tego przyznać.

Z czym nie radzą sobie kobiety?

Obecnie jest to najczęściej temat cielesności, zaburzonego postrzegania własnego ciała. Niska samoocena i zmartwienia związane z potrzebą znalezienia odpowiedniej drogi do zmiany. Oczywiście, mężczyźni też się z tym borykają, jednak kobiety są z powodu wyglądu zewnętrznego częściej i surowiej oceniane, co staje się problemem o wiele bardziej złożonym.

Kobiety zgłaszają się też do mnie ze wszystkim, co związane z nierównościami płciowymi. Ta różnica między płciami w Wielkiej Brytanii jest dość sprawnie niwelowana, jednak wciąż istnieje mnóstwo czynników wpływających na to, jak czują się ze sobą kobiety. Mowa m.in. o wzroście liczby przestępstw, w tym morderstw kobiet w Wielkiej Brytanii, co sprawiło, że zaczęłyśmy obawiać się o swoje życie, bezpieczeństwo. No i, niestety, kobietom nadal zdarza się płacić mniej za wykonywanie tej samej pracy, co mężczyźni. Padają ofiarą dyskusji, czy z pewnością sobie poradzą z jakimiś obowiązkami na stanowisku równoległym z tym mężczyzny. Podważa się ich kompetencje, gdy zdarzy się skucha, podczas gdy w przypadku mężczyzn mówi się wtedy o jednorazowym pechu. Wpływa to na pewność siebie i poczucie wartości kobiet.

Co chciałaś powiedzieć, wydając książkę "Czułość. Poradnik pozytywnego egoizmu"?

Chciałam, żeby ludzie zrozumieli, co się z nimi dzieje. Dać narzędzia, których potrzebują, żeby poradzili sobie ze swoimi stanami emocjonalnymi, niezależnie od wieku.

W księgarniach znajdziemy książki na każdy temat – jak naprawić samochód, zacerować ubranie, uprawiać rośliny, ale nie było książki, która tłumaczyłaby jak dbać o siebie jako istotę ludzką. Owszem, na rynku jest wiele poradników, ale żaden inny przed "Czułością" nie skupiał się na tak różnych obszarach życia. Wciąż spotykałam ludzi, którzy nie tylko mieli niewielkie pojęcie na temat stanów, jakich doświadczają i reagowali na nie paniką. Ale i takich, którzy przeczytali zbyt dużo poradników, a wciąż nie mogli zrozumieć, jak dopasować je do swoich przeżyć – bo po prostu się nie dało. "Czułość. Poradnik pozytywnego egoizmu" skierowany jest do ciekawych siebie, człowieka, ale i terapii, którzy chcą zrozumieć co kieruje ludźmi. Albo po prostu walczą z zaburzeniami psychologicznymi.

Ważnym dla mnie osobiście rozdziałem twojej książki jest ten poświęcony perfekcjonizmowi – społecznie jest więcej niż akceptowany, a sami perfekcjoniści zdają się nim chwalić. Podobnie jest z pracoholizmem. Jakie jeszcze inne stany psychiczne są hołubione społecznie?

Perfekcjonizm i pracoholizm są powszechnie uważane za coś, z czego możemy być dumni. Jest na to przyzwolenie społeczne, mimo że perfekcjoniści i pracoholicy najczęściej bardzo szybko się spalają i wypalają. Innym stanem psychicznym, który w dłuższej perspektywie będzie bardziej szkodliwy niż pomocny, a społecznie traktuje się go z pietyzmem, jest bycie osobą posiadającą silną potrzebę kontrolowania wszystkich i wszystkiego.

Powszechnie przyjęło się nazywać taką osobę control freakiem, a więc maniakiem kontroli. Tak często mówią o sobie z dumą ci, którzy borykają się z tym stanem.

Zgadza się. Wiemy, że ludzie, którzy są przekonani, że mają władzę nad swoim życiem, ich los zależy tylko od nich, od nikogo innego, są w lepszej kondycji mentalnej niż ci, którzy uważają odwrotnie. A jednak wiemy też, że kontrola jest jedynym mechanizmem tych ludzi, który strzeże ich przed rzeczywistością. Problemy pojawiają się dość szybko, bo przecież nie jesteśmy w stanie panować nad życiem swoim i wszystkich wokół. Zobacz, co się wydarzyło, gdy nagle uderzyły pandemia. Pojawiła się znikąd, nie byliśmy w stanie przewidzieć takiego obrotu spraw. Człowiek, który przez cały czas kontroluje całe swoje życie, zostaje pozbawiony jedynego narzędzia do radzenia sobie z codziennością, co prowadzi do nagłego emocjonalnego przygnębienia i poczucia straty. Nagle nad niczym nie panujesz. Dlatego powinniśmy się powstrzymać przed pozytywnym społecznie oglądem tych stanów.

Nie jest to łatwe biorąc pod uwagę fakt, że pokolenia naszych rodziców i nasze, wychowane zostały w kulcie sukcesu. Kobiety powinny być pomysłowymi matkami, perfekcyjnymi businesswomen, kochającymi żonami i idealnymi paniami domu. A jednak nie możemy być najlepszą wersją siebie przez cały czas. Nie musimy. Jak na ten temat rozmawiać?

Dorastając w społeczeństwie, w której wzorem był perfekcjonizm, niemożliwym jest niekontynuowanie tej idei. Perfekcjoniści mają wyjątkowy system wykrywania błędów, co oznacza, że znajdują wady w swojej pracy, nawet jeśli wszyscy wokół odbierają ją jako wykonaną doskonale. To oznacza, że perfekcjoniści będą pracować jeszcze ciężej i jeszcze więcej. Pozostaną z poczuciem porażki nawet, gdy inni będą uważali, że odnieśli sukces. Wtedy pojawia się lęk, niepokój.

W rzeczywistości nic nie jest idealne. I dobrze. Jedną z najlepszych rzeczy, jakie możemy sobie darować jest otaczanie się ludźmi, którzy nie boją się przyznać, że popełniają błędy. To sprawia, że zaczynamy sobie pozwalać na to, żeby czasami i nasze życie nie było takie porządne. Uwalniające może być też "praktykowanie niedoskonałości".

Na czym polega ta praktyka?

Każdego dnia wybieramy coś, co możemy zrobić niedoskonale i nie wpłynie to negatywnie na nasze życie. Na przykład – literówka w e-mailu, przypalenie resztek obiadu, które zostały na patelni. Wiem, że brzmi to dziwnie, ale im więcej praktyki niedoskonałości, tym szybciej da się zrozumieć, że rzeczy, których się tak bardzo boimy jako perfekcjoniści, mogą się czasami zdarzyć. Co najlepsze, przetrwamy to, bo życie jest nieperfekcyjne. Tylko takie istnieje.

Dlaczego nie uczy się nas od małego, jak radzić sobie z emocjami? Nie chcemy narażać dzieci na smutek, ale mówimy też, że chłopaki nie płaczą, a dziewczynki wręcz przeciwnie, są zbyt emocjonalne.

Z punktu widzenia historycznego zdrowie psychiczne było stygmatyzowane, a role płciowe emocjonalnie określane w sposób, jaki przytoczyłaś. Przez cały czas emocjonalny wellbeing nie był priorytetem w systemie edukacji. A rodziny nie były przygotowane do tego, jak razić sobie z emocjami, więc jak miały nas uczyć tego, jak zrozumieć i rozróżniać swoje emocje, gdy byliśmy dziećmi? Na szczęście, powoli się to zmienia.

Niedawno na swoim koncie na Instagramie udostępniłam pracę Alessandro Malossiego, na którym widać dłoń zapisaną hasłem: "We are a sad generation with happy pictures", czyli "Jesteśmy smutnym pokoleniem z wesołymi zdjęciami". Wyjątkowo sporo zebrało się pod nim lajków, a jeszcze więcej komentarzy – "święta racja". Tylko jedna osoba zapytała: "no to co możemy z tym zrobić?". Zadam więc tobie to pytanie, dr Soph, co powinniśmy z tym zrobić?

Odpowiedzi na to pytanie jest wiele. Zacznijmy od Instagrama i jego specyfiki. Mnóstwo ludzi pokazuje tam starannie selekcjonowane treści, najlepszą wersję siebie, licząc na to, że zostaną zaakceptowani przez obserwatorów. Koniecznie pokazuje się wtedy piękne, pełne sukcesów i zabawy życie. Gdy wyrobimy już sobie taką markę, musimy mieć świadomość, że jest to bilet w jedną stronę – ku nieszczęściu. Dlaczego?

Bo zaczynamy się obawiać, co jeśli ktoś pozna prawdę? Co jeśli ktoś rozpozna prawdziwą mnie, bez filtrów, bez wystawnego życia, które publikuję na social mediach? Zaczynamy więc nie tylko porównywać się do innych, ale – co jeszcze gorsze – do nieprawdziwej wersji siebie, którą sami stworzyliśmy. Jeśli ma to na ciebie coraz większy wpływ, czas zacząć myśleć nad tym, jak przełamać ten nieprawdziwy obraz. Na początku warto publikować zdjęcia bez filtrów, namówić do tego znajomych, albo obserwować tych, którzy właśnie tak postępują. Takie "prawdziwe" fotografie można zamieszczać raz w tygodniu. W końcu się okaże, że ludzie akceptują cię za to, kim naprawdę jesteś. A to wpłynie na innych wokół ciebie. Tak tworzy się szczęśliwsza społeczność.

Inna sugestia – pomyśl o wartościach, jakie cenisz w życiu. To pomoże zbudować ci obraz osoby, jaką chcesz być, zamiast sugerować się tym, co myślą o tobie inni. Zastanów się też, co stoi na przeszkodzie w osiągnięciu celu. "Czułość" ci w tym pomoże.

Jak być dla siebie dziś czułym? Od czego zacząć?

Zamiast wiary w to, że musimy kochać siebie przez cały czas, co jest dla większości z nas po prostu niemożliwe, warto spojrzeć na słowo "miłość" jako na czasownik. I podjąć akcję, by zrealizować swoje pragnienia. Po prostu zwracaj uwagę na to, czego potrzebujesz każdego dnia. Jeśli jest ci źle, zamiast pytać siebie "co jest ze mną nie tak?", zapytaj: "czego potrzebuję w tej chwili, aby poczuć się spokojniej?". Zobaczysz, pomoże.

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij