fot. Archiwum prywatne
Podziel się:
Skopiuj link:

Kobieta przyszłości będzie jak Greta Thunberg? Trendwatcherka Agnieszka Polkowska twierdzi, że niekoniecznie

Nie ma wyjścia – jeśli chcemy zobaczyć przyszłość, musimy zwrócić oczy w kierunku najmłodszego pokolenia. I wyciągnąć wnioski. A te wcale nie są tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. O kobietę przyszłości pytamy Agnieszkę Polkowską, trendwatcherkę, założycielkę pierwszego w Polsce studia obserwacji i wdrażania trendów TRENDSPOT.

Katarzyna Gargol: Jak daleko jesteś w stanie wybiec w przyszłość w naszej rozmowie?

Agnieszka Polkowska: Zajmuję się prognozowaniem, moja perspektywa sięga do pięciu, maksymalnie dziesięciu lat w przód. Pracujemy z zespołem na danych. Żeby coś przewidzieć musimy wiedzieć m.in. jaka jest dynamika zachodzących zmian. Dalsze perspektywy to już robota futurologów. Współpracuję zresztą na co dzień z jednym – pisze scenariusze, które pomagają określić azymuty tego, co się może wydarzyć, ale to nadal pewna spekulacja. Futurolodzy starają się określić cztery możliwe scenariusze: utopijny, dystopijny i dwa pomiędzy – bardziej umiarkowane. Z kolei ja mogę prognozować przyszłość, ale trudno jest mi określić dokładny przedział czasowy, jeśli nie znam grupy konsumenckiej, której ona dotyczy oraz kiedy mówimy o perspektywie ponad dwuletniej. Na co dzień razem z zespołem przygotowujemy dla firm sylwetki konsumenta przyszłości – zarówno mężczyzny, jak i kobiety.

KG: I co najbardziej interesuje firmy?

AP: Szczerze mówiąc, klienci częściej pytają o mężczyznę niż o kobietę. Firmy zastanawiają się, kim jest dzisiaj mężczyzna i jak reaguje na zmieniającą się sytuację. Kobieta wydaje się dość wyraźnie określona – wzięła stery w swoje ręce i zaczęła o sobie decydować. Natomiast to, co miało zasypać nierówności między nią a mężczyzną, zbudowało głęboki wąwóz. Przepaść powiększa się, sytuacja coraz częściej zmusza mężczyzn do odejścia od modelu, w którym to oni zarabiają pieniądze i wyżywiają rodzinę. Zyskują zatem nowe kompetencje, ale kim są? Co ciekawe, starsi mężczyźni lepiej sobie z tym radzą niż młodsi. Może dlatego, że wypracowali już pozycję i nic nie muszą sobie udowadniać? Młodzi są bardziej „płynni”, częściej szukają swojej tożsamości. Chętnie eksperymentują i próbują się odnaleźć. Od mężczyzn oczekuje się dzisiaj miękkich umiejętności, których nie wypracowali na etapie ewolucji. Zamiast niej nastąpiła rewolucja, nie mieli czasu, żeby się przestawić. My zresztą też przypłaciłyśmy tę szybką zmianę tempa życia zdrowiem. Wystarczy spojrzeć na gospodarkę hormonalną, która nie jest przyzwyczajona do takiej adrenaliny, jaką funduje nam praca zawodowa.

KG: W Polsce z roku na rok przybywa mężczyzn korzystających z urlopu ojcowskiego. Chociażby to potwierdza, że faktycznie otwierają się na nowe możliwości.

AP: To prawda. Pojawiło się też badanie, które pokazało, że coraz więcej mężczyzn przyznaje się do płaczu. Wiem, że to ma być rozmowa o kobietach, ale trudno o nich mówić w oderwaniu od mężczyzn. Sylwetkę kobiety buduje również dynamika, jaka jest pomiędzy nią a mężczyzną.

KG: Co w takim razie wiemy o kobiecie przyszłości?

AP: Sylwetka kobiety się zmienia. Kobieta jest coraz młodsza duchem – nie definiuje się już tak mocno wiekiem. Trochę odwracają się role – młodsze pokolenie uczy starsze nowego podejścia do życia, wyrażania siebie. Dojrzałe kobiety chętnie inspirują się młodszymi. Zaczęliśmy zwracać uwagę na starsze kobiety i – co ważne – przestajemy traktować ich wyłącznie jako przedstawicielki pokolenia Silver Tsunami z zasobnym portfelem, natomiast zaczynamy również mówić o tym, jakie one po prostu są, nie określając ich metryką i statusem materialnym.

KG: To zbliżanie się do siebie pokoleń widać również w badaniach na temat pokolenia Z. W pytaniu o autorytety młodzi ludzie na pierwszym miejscu wymieniają rodziców, a ich wzajemne relacje potwierdzają bliskość. Młodzi chodzą na przykład z rodzicami na koncerty. U nas tego nie było.

AP: Skoro już jesteśmy przy generacji Z, warto wspomnieć o bardzo ciekawym fakcie. Spora część tego pokolenia jest... konserwatywna. Mamy progresywną część z Gretą Thunberg na czele i sporą część, która podważa osiągnięcia feministek. Miałam okazję rozmawiać z dziewczynami reprezentującymi tę grupę – jestem dla nich frajerką z tą swoją niezależnością. Można by pomyśleć, że to pokolenie będzie kontynuować pracę, która została wykonana przez Milenialsów, a jest dokładnie na odwrót. W dużej części kwestionują emancypację.

KG: To zaskakujące.

AP: Bunt jest naturalny. Zaskakujące jest natomiast to, że generacja Z nie zakwestionowała jedynie tego, co wypracowali rodzice, czyli pokolenie X, ale również kontestuje rzeczy wypracowane przez Milenialsów. Mamy zatem nurt progresywny i konserwatywny, który może też być reakcją na zagrożenie. To ludzie, którzy non stop słyszą, że świat się kończy. Dodatkowo to pierwsze pokolenie, które nie do końca korzysta z kapitalizmu, ale zbiera jego konsekwencje. Progresywni chcą z tym walczyć, coś z tym zrobić, buntują się w pozytywny sposób, natomiast spora część tej generacji najzwyczajniej w świecie jest przerażona. Uciekają w to, co znane i bezpieczne, czyli w religię i rodzinę. Tam mogą się ugruntować w czasach, kiedy wszystko jest płynne.

KG: Czy to oznacza, że rozmowa o kobiecie przyszłości to takie „na dwoje babka wróżyła”? Będą to kobiety postępowe albo takie, dla których najważniejszy okaże się dom i wartości rodzinne?

AP: Wszystko zależy od tego, która tendencja wybije się na prowadzenie. Każdy trend rodzi swój antytrend. Nigdy nic nie rozwija się samodzielnie. Jeżeli idziemy mocno w świat cyfrowy i technologię, to równolegle mocno rozwija się nurt analogowy i powrót to kwestii cielesno-duchowych. I tak się faktycznie dzieje. W kwestii kobiet przyszłości powstaje pytanie, która tendencja okaże się silniejsza. Biorąc pod uwagę badania, które mamy na ten moment, widać, że większość nie jest progresywna. Zresztą nigdy tak nie było, żeby większość wykazywała się takimi cechami. Kropla drąży skałę i ten donośny głos może przeważyć, ale może się okazać, że ta bardziej bojaźliwa część skupiona na tu i teraz, na lokalności, a nie np. mieszaniu się w sprawy międzynarodowe jednak przeważy. I będzie stanowiła liczbowo większą reprezentację. Pytanie, jaki będzie miała wpływ. Tego nie wiemy.

KG: A co jeszcze wiemy?

AP: Ciekawe jest to, co dotyczy głównie kobiet z pokolenia Milenium, które już wypracowały sobie pewną pozycję. Widać u nich powrót do kobiecości rozumianej w bardzo określony sposób, czerpiący z przeszłości – od podkreślania sylwetki zgodnie z atutami po korzystanie z naturalnych umiejętności wynikających ze specyfiki płci. Kobiety nie przebierają się już za mężczyznę, starają się natomiast zarządzać światem w nowy sposób. Kiedyś w biznesie na przykład nie rozmawiało się o emocjach.

KG: Wręcz był to temat do żartów.

AP: Kobiety to wprowadziły. Pojawił się nowy sposób narracji i załatwiania spraw. Coraz bardziej liczą się miękkie kompetencje. To ogromna zmiana, która będzie miała wpływ na kulturę robienia biznesu.

Źródło: Archiwum prywatne

KG: Myślisz, że jest szansa na to, żeby kobiet szefów było w przyszłości więcej lub tyle samo co mężczyzn?

AP: Wiele zależy od tego, jak to pociągnie najmłodsze pokolenie. Pytanie też, kim w ogóle będzie szef i jak będzie wyglądała praca. Jesteśmy w przededniu zmian, coraz częściej mówi się o bezwarunkowym dochodzie podstawowym. Jeśli faktycznie wejdzie w życie w postulowanej czy innej formie, to powstaje pytanie, jaką rolę będzie pełniła praca, jaki będzie nasz stosunek do niej. Być może atrakcyjna okaże się rola gospodyni domowej. To, że będziesz mogła pozwolić sobie na zajmowanie się domem, może wówczas oznaczać pewien luksus. Do pewnego momentu praca nas określała, ale to się zmienia. Przestajemy mówić o pracy. Teraz to wręcz niegrzeczne w towarzystwie, a kiedyś był to podstawowy temat do rozmów. Dzisiaj raczej rozmawiamy o pasjach, o rozwoju osobistym i duchowym.

KG: A co dla nas oznacza fakt, że żyjemy coraz dłużej?

AP: Być może wkrótce będziemy żyć około stu lat. Życie przestanie być linearne, a zacznie się dzielić na iteracje [mat.- metoda polegająca na wielokrotnym stosowaniu tego samego przekształcenia lub procedury – przyp. red]. Nie będzie takiego ciągu linearnego jak teraz: szkoła, praca, dziecko, znowu praca, emerytura. Będziemy np. pracować, a potem decydować się na roczny urlop. Różne pokolenia zaczną się spotykać na różnych etapach życia, pojawią się przyjaźnie międzypokoleniowe. Będziemy też bardziej łączyć się w społeczności. To się zaczyna dziać już teraz – kobiety coraz częściej organizują fundacje, stowarzyszenia, kluby zainteresowań. Zorientowaliśmy się, że rozerwanie więzów i ogólne rozproszenie źle na nas wpływa.

KG: Odwrócimy się od internetowych relacji na korzyść tych realnych?

AP: Absolutnie tak. Jesteśmy biologicznie zaprogramowani do funkcjonowania w ten sposób. Pisze o tym w swojej najnowszej książce „Team Human” Douglas Rushkoff. Życie człowieka to sport grupowy.

KG: Skoro miało być o przyszłości, to na koniec zapytam nieco przewrotnie. Obie jesteśmy z pokolenia późnych Milenialsów: jak myślisz, jakimi babciami będziemy?

AP: Najistotniejsze jest to, dla kogo tymi babciami będziemy. Kim będzie pokolenie, które pojawi się po generacji Z? Kim oni będą? Chcę wierzyć w te społeczności, że będziemy żyć bliżej siebie. Już się mówi o tym, że przemieszczanie się jest mało ekologiczne. Być może niedługo zostaną nałożone podatki lub kary dla osób, które zbyt często podróżują. Czy będziemy zmuszeni mieszkać w jednym miejscu i budować lokalną społeczność? Kierunków jest wiele. A to przede wszystkim byt kształtuje świadomość.

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij