fot. Instagram.com
Podziel się:
Skopiuj link:

Kashira zachwyca na karnawale w Rio. "Nie podejrzewali, że jestem Polką"

Ponętne ruchy, magnetyczne spojrzenie i charyzma - obok Katarzyny "Kashiry" Stockiej nie da się przejść obojętnie. Tancerka rozkochała w sobie Brazylijczyków i już po raz piąty wyjechała na karnawał do Rio, aby zatańczyć sambę brazylijską na najbardziej roztańczonej imprezie świata.

Patrycja Ceglińska: Po raz pierwszy na lekcję tańca poszłaś, kiedy miałaś 6 lat. Już wtedy byłaś ukierunkowana na taniec latino, czy to była zwykła rytmika?

W tamtych czasach nie było mowy o sambie brazylijskiej. Wtedy była moda na disco i rap, więc pierwsze kroki stawiałam w tych formach tańca.

Kiedy samba pojawiła się w twoim życiu?

Znacznie później. Sambę tańczę dopiero od 6-7 lat. Wszystko zaczęło się od otwarcia mojej grupy tanecznej "Flame". Razem zaczęliśmy robić różne formy komercyjne. Pojawiły się występy na eventach i różnego rodzaju imprezach. Kiedyś pojawiło się pytanie, czy tańczymy sambę brazylijską.

I to był ten punkt zapalny?

Tak, wtedy postanowiłam, że czas najwyższy pomyśleć o tym tańcu i sprawdzić, na czym on polega. Na tyle się wkręciłam w sambę, że od 4 lat jeżdżę na karnawał do Rio. Zaczęło się powoli, ale potem bardzo mi się ten taniec spodobał i stwierdziłam, że chcę spróbować swoich sił na największym karnawale na świecie. Pojechałam i udało mi się zdobyć wysoką pozycję, która nazywa się madrinha de bateria. Od tamtego czasu mocno skupiłam się na tej formie tańca.

A taka prawdziwa miłość do samby, kiedy się pojawiła?

Kiedy uczyłam się samodzielnie, to często tupałam nogą i mówiłam, że chyba nigdy się tego nie nauczę. To uczucie narastało stopniowo. Początkowo nie wiedziałam, czy mi to będzie wychodziło, w jakim stopniu. Jedyne, co wiedziałam to to, że jest to piękny taniec. Ale przyznam, że ta miłość trochę się rodziła. Dopiero jak pojechałam do Brazylii, to oszalałam. Zobaczyłam na żywo, jak to wszystko wygląda i cały mój świat totalnie się zmienił. Zwiększyłam wiedzę na temat samby brazylijskiej. Wcześniej to był dla mnie tylko styl tańca, jeden z wielu. Teraz wiem, że to nie jest tylko styl, ale cała kultura z tym związana. Szkoły tańca znacznie różnią się od tych, które znamy w Polsce. To są ogromne hale, w których zbierają się np. cała dzielnica, całe rodziny, wszyscy przychodzą, tańczą, gotują.

Źródło: Instagram.com

To, co kojarzy mi się też z sambą to przepiękne stroje.

Te charakterystyczne stroje noszą tylko solistki. W jednej szkole tanecznej jest ok. 3 tys. osób, więc są to potężne instytucje. Nie wszyscy w czasie parady mają bikini do samby brazylijskiej. To byłby kosmos, żeby finansowo pokryć kostiumy dla takiej grupy. Zresztą nie znalazłoby się tyle osób, które mogłyby pozwolić sobie na taki wydatek.

Źródło: East News

Jaki to jest koszt?

Od kilku tysięcy złotych. Stroje są ręcznie wyszywane, każdy kamyczek jest osobno aplikowany. Poza tym same materiały są kosztowne. Pióra i kamienie są bardzo drogie. Do tego dochodzi robocizna. Jedn strój wykonuje się bardzo długo, a nie można kupić gotowych w sklepie. Wszystko osobno montuje się na stelaże, owija materiałem, potem dorabia się kamienie, pióra. To jest czasochłonne zajęcie. Stąd ich cena: od kilku do kilkuset tysięcy złotych.

A ile waży strój, w którym występujesz?

Czasami nawet kilkanaście kilogramów. Zależy ile jest piór, kamieni itd. Może nie jest najwygodniejszy, ale wygląda pięknie. Często, a w zasadzie w 99 proc. przypadków, uwiera on tancerki. To nie jest tak komfortowy kostium jak legginsy i koszulka. Kostiumy do samby podkreślają ten taniec, ale często w różnych miejscach jest coś co się wbija, coś uwiera, ugniata. Pióropusze też są ciężkie. Tancerki zawsze mają szeroki uśmiech na ustach, ale czasami wymaga to od nas sporo determinacji. Szczególnie na sambodromie, kiedy tańczy się ponad godzinę, a coś tam ciągle uciska.

Po raz pierwszy na karnawale w Rio zatańczyłaś w 2016 r. Jak udało ci się to zrobić?

Dość długa historia. To było moje ogromne marzenie. W listopadzie 2015 r. pojechałam do Brazylii, żeby dostać się do jakiejś szkoły samby. Miałam zerową wiedzę, gdzie mam jechać, jak to wygląda i kogo mam pytać. Wynajęłam przewodnika turystycznego, któremu na lotnisku powiedziałam, że nie chcę zwiedzać pomników, tylko chcę się dostać na sambodrom. Spytałam, czy może mi jakoś pomóc, czy jest jakiś casting. Bardzo zaprzyjaźniłam się z tym człowiekiem, bo jest ciepłą osobą, która do dziś jest mi bliska. Razem z Gustavo wkręciliśmy się w nasz tajny projekt. On stał się takim moim agentem, zawarliśmy słowną współpracę. Ja miałam prezentować się w szkołach jak najlepiej, a on za mnie mówił i był moim agentem. W jednej ze szkół spodobałam się i zatańczyłam na najwyższej pozycji.

Z jakimi wyobrażeniami tam jechałaś, a co zastałaś na miejscu?

Brazylijczycy są bardzo otwartym i przyjaznym krajem, więc ten klimat samby i karnawału czuje się wszędzie. W każdym miejscu gra muzyka, ludzie tańczą. Całe dzielnice angażują się w to wydarzenie. Tańczą młodzi i starsi. Oni są tak mocno w tej kulturze zakorzenieni, że sambę można odczuć na każdym kroku. To jest bardzo fajne. Nie spodziewałam się, że to osiąga taką skalę. Praktycznie każdy w Rio potrafi zatańczyć sambę. Pan sprzątający, pani w sklepie, to jest niesamowite.

A coś negatywnie cię zaskoczyło?

To, co jest trudne, to kwestie organizacyjne. Umówienie się tam na jakąś konkretną godzinę jest bardzo trudne. Brazylijczycy mają bardzo luźne podejście do tej kwestii. Albo się spóźnią, czasem nawet w ogóle nie przyjdą. Jak byłam po raz pierwszy, to myślałam, że karnawał się wtedy nie odbędzie. Tak było dużo niewiadomych. Myślałam sobie: "Przyjechałam pierwszy raz na karnawał i on chyba nie wypali". Strojów nie było na dzień przed, nikt nie był w stanie odpowiedzieć mi na różne pytania. Pierwszy rok byłam bardzo zestresowana. Byłam przekonana, że to nie może być tak organizacyjnie przygotowane. Panował straszny bałagan.

Źródło: East News

Ale wszystko się udało?

Tak! Okazuje się, że oni dopiero na trzy dni przed malują ulice. Dla Polaków to jest nie do pomyślenia, a dla nich to jest codzienność. Karnawał ruszył i wszyscy wiedzieli, co mają robić. Ja w to nie mogłam uwierzyć.

Jak Brazylijczycy reagowali na Polkę, która była jedną z największych gwiazd karnawału?

Wielu Brazylijczyków w ogóle nie podejrzewało, że ja jestem Polką. Nikt nie myślał, że jestem dziewczyną z kraju, w którym w czasie karnawału jest śnieg. Jak się dowiadywali, to byli bardzo ciekawi. Pytali, jak wygląda u nas karnawał skoro jest zimno. Bardziej ich ciekawość szła w tę stronę. Ogólnie bardzo miło mnie przyjmują i co roku występuję, więc czuję się trochę jak u siebie w domu.

Nie myślałaś, żeby się tam przeprowadzić?

Na razie nie planuję tego. Bardzo fajnie mi się tam jeździ raz na jakiś czas i odwiedza znajome miejsca. Bardzo mi brakuje takich szkół samby w Polsce, jakie oni mają. Nie mamy takiej tradycji w żadnym tańcu, aby to się mogło aż tak rozbudować. Mimo wszystko lubię Polskę i to nasze poukładanie. Ciężko by mi było opuścić rodzinę i znajomych, więc nie myślę o wyprowadzce na stałe. Jest to jednak dość odległy kraj.

Czy jest coś co cię pociąga w tym kraju oprócz samby?

Samo Rio mnie pociąga chociażby ze względu na krajobraz. To jest przepiękne miasto. Nie znam piękniejszego, które ma cudowne plaże, góry. Tam jest wszystko. Na pewno fajny jest ten luz u Brazylijczyków. Jeżeli już wtopisz się w to i zaakceptujesz, że mają duży dystans do pewnych kwestii, będziesz się czuć jak w raju. Nie są tak zestresowani, ale to są plusy i minusy. Bo jak jedziesz jako turysta, to pociąga cię ich mentalność. Pewnie trochę inaczej jest jak się tam pracuje, ma rodzinę. Niemniej Brazylijczycy są bardzo przyjaźni. Tak po prostu na co dzień.

Myślisz o alternatywnej drodze zawodowej, czy całe życie wiążesz z sambą?

Tańczę też inne formy, ale nie ukrywam, że w sambie jestem zakochana. Samba ma to do siebie, czego my nie wiemy w Polsce, a może i nawet w Europie, że może ją tańczyć każdy bez względu na wiek. To nie musi być zawsze tańczone w szpilkach, w bikini i w bardzo szybkim tempie. To jest taniec, który jest też dla mężczyzn, którzy przecież nie tańczą na szpilkach. W Polsce znamy tylko solistki, które występują półnagie. Mało kto się orientuje, że jest tam jakaś technika tańca. Ważne, żeby strój się zgadzał. W Brazylii tańczą sambę też kobiety w zaawansowanej ciąży, a u nas jest to nie do pomyślenia. Poza tym nam kobietom w Polsce nic nie wypada, a warto to przełamywać. Samba jest tak pięknym tańcem. I cała ta kultura. Mam nadzieję, że będę mogła robić to całe życie.

W Polsce prowadzisz zajęcia z samby.

Na zajęciach, które prowadzę wszystko odbywa się stopniowo. Nie trzeba od razu przychodzić w bikini. Coraz więcej jest miejsc, gdzie można uczyć się salsy, ale samba nie jest jeszcze tak popularna. A to dlatego, że kobiety się wstydzą. Ja słyszę to bardzo często. Polki mówią, że są za stare, że mają dzieci i im nie wypada. Zawsze podkreślam, że każdy może tańczyć i nie można ulegać stereotypom.

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij