fot. Instagram
Podziel się:
Skopiuj link:

Karolina i Agnieszka są parą. "Naszym marzeniem jest dziecko"

Agnieszka Skrzeczkowska już jako nastolatka wiedziała, że woli dziewczyny. Karolina Brzuszczyńska wcześniej była w związku z mężczyzną. - Powiedziałam rodzicom, że zakochałam się w kobiecie. Nie mogli w to uwierzyć. Trochę to trwało zanim zaczęli brać nasz związek na poważnie -wyznała w rozmowie z So Magazynem.

Patrycja Ceglińska-Włodarczyk: Niedługo Walentynki. Lubicie to święto?

Karolina Brzuszczyńska: Chyba tak. Zawsze lubiłam świętować. Myślę, że to dodaje uroku i klimatu. To są fajne tradycje, taki życiowy smaczek.

Agnieszka Skrzeczkowska: Ja jestem typowym Wodnikiem. Lubię różnego rodzaju święta i okoliczności, ale jeszcze bardziej lubię robić prezenty i niespodzianki bez okazji. To jest dla mnie o wiele bardziej intrygujące. W Walentynki jednak wszyscy się czegoś spodziewają, więc mniej mnie to kręci. Zawsze to jednak dodatkowy pretekst, żeby się dłużej poprzytulać i sprawić sobie przyjemność.

Obchodzicie je jakoś szczególnie?

Agnieszka: Akurat Walentynki wypadają dzień po moich urodzinach, a dwa dni wcześniej mamy półrocznicę…

Karolina: Tak. Więc mamy trzy dni do świętowania. Dlatego najczęściej wyjeżdżamy gdzieś za granicę, żeby przez tych kilka wyjątkowych dni dobrze się bawić i stworzyć masę wspólnych wyjątkowych wspomnień.

Jak na siebie trafiłyście?

Agnieszka: To długa historia! W skrócie mogę tylko rzec, że Karolina kiedyś zaspamowała moje konto na Instagramie toną serduszek pod zdjęciami i dodatkowo skomentowała InstaStories, na którym byłam ja z kotem.

Napisała coś w stylu: "Słodziak", a ja zapytałam, kto jest tym słodziakiem. Odpowiedziała, że oboje co bardzo mnie zadowoliło. Tak w ogromnym skrócie zaczęła się ta nasza znajomość.

Karolina: Wszystko było bardziej zawiłe. Toczyły się jeszcze inne perypetie.

Czyli dosyć współczesna metoda nawiązywania relacji. Od razu zaiskrzyło?

Agnieszka: Historia jest bardzo długa i można ją opowiadać godzinami. W sumie wszystko spisałyśmy w naszej książce "Lesby". Opisałyśmy dużo naprawdę śmiesznych sytuacji. Chociażby taką, że Karolina miała przeświadczenie, że na pierwszym spotkaniu jej oczom ukaże się ostra babka, niczym Lara Croft. No bo podobno na taką wyglądałam na instagramowych zdjęciach. O losie… Tego dnia totalnie mi coś odbiło i nie wiedzieć czemu ubrałam się na różowo, niczym landryna, zakręciłam loka i włożyłam obcas. To było totalnie nie w moim stylu! Tak to już jest jak zaczynasz się za bardzo starać… Cóż, nie tylko ja nie wypadłam najlepiej. Karolina z kolei była tuż po pracy i w przeciwieństwie do mnie totalnie pominęła etap nadmiernego "starania się". Przyszła w bokserce, krótkiej jeansowej spódnicy i z wielką wypchaną po brzegi torbą. Generalnie wyglądała, jakby nagle musiała uciekać z domu, bo zalało jej mieszkanie.

Karolina: To nie była miłość od pierwszego wejrzenia.

Agnieszka: Mało tego, Karolina jak mnie zobaczyła, bardzo się zawstydziła. To było jej pierwsze spotkanie z dziewczyną i na pół godziny zamilkła. Jak już wspomniałam, poszłyśmy na schodki nad Wisłę. Rozmowa się nie kleiła, a ja próbując ratować sytuację, gadałam jak najęta. Na szczęście w zanadrzu miałam małe prosseco i pistacje. To był strzał w dziesiątkę. Okazało się, że Karolina uwielbia te małe, zielone orzeszki, wzięła kilka kęsów i z uśmiechem przemówiła.

Czyli znowu klasyka: przez żołądek do serca.

Karolina: Pod tym kątem jestem przekupna.

Książka, o której już wspomniałyście ma dość kontrowersyjny tytuł, bo słowo "lesby" kojarzy się pejoratywnie. Celowo to zrobiłyście?

Agnieszka: I tak, i nie. Najczęstszą "obelgą", którą hejterzy kierują w naszą stronę jest właśnie określenie "lesby". To taka podstawa... W pewnym momencie zaczęłyśmy się już z tego śmiać. Dziś nie robi to na nas wrażenia. Nie wiedziałyśmy jak zostanie to odebrane, ale dziś już wiemy, że to był dobry pomysł. My sami nadajemy znaczenie słowom. Dostałyśmy wiadomości od ludzi, że gdy zaczęłyśmy o tym mówić wprost, znaczenie tego słowa przestaje być pejoratywne. Niektórym kojarzy się wręcz pozytywnie, bo w gruncie rzeczy ta książka finalnie taka jest, chociaż niestety dużo w niej smutnych historii, samotności, toksycznych związków, manipulacji, płaczliwego podążania do odnalezienia siebie…

Karolina: Masz rację. Z naszej strony to była mała prowokacja i zabieg, żeby pokazać, że złe rzeczy można obrócić w pozytywne. Wiele razy byłyśmy na rozstaju dróg i musiałyśmy dokonywać niełatwych wyborów. Bywało, że złe sytuacje przekuwałyśmy w dobre. Tak samo chciałyśmy trochę odczarować to słowo.

W opisie książki możemy przeczytać, że jest to autobiograficzna opowieść dwóch kobiet, które od zawsze starały się wyrwać z ram, które narzuca społeczeństwo. To oznacza, że coming out przyszedł Wam z łatwością?

Karolina: U nas było kompletnie różnie. U Agi to się wydarzyło znacznie wcześniej.

Agnieszka: Miałam 16 lat, gdy o tym powiedziałam mamie. Kiedy byłam nastolatką, mama nakryła jak przytulałam się z moją pierwszą dziewczyną. Po jej wyjściu zapytała mnie, czy coś nas łączy, więc bez zastanowienia powiedziałam prawdę. Nie chciałam okłamywać mamy, która i tak wiedziałaby, że kłamię. Jest ostatecznie moją mamą, a zarazem najlepszym Sherlockiem Holmesem w spódnicy, jakiego znam. Od tego zaczęła się cała rozmowa.

Co prawda zrobiłam ten pierwszy krok, ale nie do końca chyba miałam świadomość, jakie mogą być tego konsekwencje. To były takie czasy, że u seksuologa leżało kropidło pod stołem na wypadek, gdyby terapia nie przynosiła skutków. Lubelskie, z którego pochodzę słynie z katolickiego podejścia do życia.

Powiedziałam mamie, że jeśli chodzi o seksuologa, mogę pójść, ale wiedziałam, że żaden ksiądz czy seksuolog nie zmieni mojej orientacji, jeżeli sama tego nie chcę. Na szczęście mama przeczytała kilka książek związanych z tą tematyką, porozmawiała z bliskimi i stwierdziła, że skoro będę szczęśliwa, to ona też. Ale był też czas docinek, dziwnych odzywek i napięcia w domu. Nie jest to proste i nie czułam się wtedy komfortowo, ale nie była to najgorsza sytuacja z możliwych. Teraz uważam, że to była dobra decyzja. Czasem warto zrobić w życiu ten pierwszy krok, choćby z zamkniętymi oczami!

Karolina: U mnie sytuacja wydarzyła się dopiero, kiedy poznałam Agę. Powiedziałam rodzicom, że zakochałam się w kobiecie. Byłam wtedy po długim związku z mężczyzną. Nie mogli w to uwierzyć. Twierdzili, że "odbiła mi sodówka" i z czasem mi przejdzie. Trochę to trwało zanim zaczęli brać nasz związek na poważnie.

Któraś z Was mówiła w jednym z wywiadów, że pracowała w korporacji jako dyrektorka i bała się powiedzieć o swojej orientacji. Finalnie okazało się, że wszyscy byli bardzo życzliwi.

Agnieszka: Tak, to ja tak miałam. Ludzie nie są głupi. Nigdy nie kłamałam, że mam chłopaka, nie udawałam kogoś, kim nie jestem. Nie mówiłam o swoim prywatnym życiu, ale łatwo było się domyślić, że wolę kobiety. Kiedy zwalniałam się z jednej pracy, koleżanka zaczepiła mnie i powiedziała: "Aga, powiedz mi już na koniec... Jesteś lesbijką?". Powiedziałam, jak jest i usłyszałam, że mogłam powiedzieć wcześniej, bo przecież nie wszyscy mają z tym problem, ona jest tolerancyjna, jak chyba większość w tej firmie, a nasze relacje mogły być jeszcze głębsze i bardziej ludzkie. Choć wiem, że miała rację, w praktyce nie było to takie proste.

Karolina: Wyoutowanie może sprawić, że rozwieje się wiele problemów, np. nie ma już o czym plotkować, sytuacja staje się jasna. Czasami warto zaryzykować, bo gdy ludzie znają kogoś osobiście, orientacja schodzi na drugi plan.

Agnieszka: Uważam, że życie staje się o wiele prostsze, jeżeli nie mamy nic do ukrycia. Mówiąc o czymś wprost nie ma miejsca na plotki i niedomówienia, które często potrafią boleć. Kierując się zasadą, że nikt nas nie może obrazić, jeżeli my sami sobie na to nie pozwolimy, życie staje się o wiele łatwiejsze.

W książce zwracacie uwagę na to, że same nie raz przejawiałyście zachowania homofobiczne. W jaki sposób?

Karolina: Miałam taki moment w swoim życiu, że dopiero odkrywałam swoją orientację. Zostałam bardzo zraniona przez kobietę, moją przyjaciółkę z lat licealnych. Związałam się z bardzo toksycznym facetem, który był homofobem. W mojej głowie pojawiło się klasyczne wyparcie orientacji, typowy przypadek, że wypierając orientację staję się homofobem o skrajnych poglądach. Uświadomiłam sobie po jakimś czasie, że to była reakcja obronna.

Planujecie powiększyć rodzinę? Ostatnio pojawiają się takie informacje na Wasz temat.

Karolina: To wszystko zaczęło się od tego, że w mediach społecznościowych powiedziałyśmy, że niebawem narodzi się nasze wspólne dziecko, czyli książka. Zostało to odebrane zbyt dosłownie i dalej popłynęło samo.

Agnieszka: Niezależnie od plotek. Moim marzeniem, a zarazem naszymi planami jest to, żeby Karolina urodziła dziecko z moimi genami.

Wychowywanie nowego pokolenia w Polsce jest obecnie trudne. Co czujecie, gdy słuchacie prezydenta Andrzeja Dudy, który mówi, że LGBT to ideologia? Albo ministra edukacji Przemysława Czarnka, który ogranicza możliwość edukacji seksualnej i lekceważy depresję wśród nastolatków?

Agnieszka: Denerwuje nas to okropnie. U nas występuje mega korelacja między tym, co dzieje się politycznie, a tym, co czytamy potem na naszych profilach. Obserwujemy, jak ludzie są podbuntowani i wyżywają się na nas, próbują nam za wszelką cenę dopiec. Kiedyś tak nie było…

Karolina: Teraz staram się nie przejmować rzeczami, na które nie mam wpływu. Ale kiedy była nagonka na LGBT przez prezydenta, spotykał nas ogromny hejt. Sytuacje polityczne nas dobijają. Zwłaszcza, że widzimy na jak słabym poziomie jest edukacja seksualna. Czasem dostajemy takie pytania…

Jakie?

Karolina: Ostatnio dziewczynka zapytała nas, czy jeśli uprawiała seks dwa razy w zeszłym tygodniu i raz w tym, to czy może być w ciąży…

Agnieszka: Bywają naprawdę przerażające pytania... Nie tylko, jeśli chodzi o LGBT, ale też o seks.

Karolina: Często o tym rozmawiamy w mediach społecznościowych. Może to jest pierwiastek, który dokładamy do edukacji w sieci.

Wasz związek stał się publiczny, obserwują Was tysiące. Co jest dla Was fundamentem do stworzenia dobrej relacji?

Karolina: U nas podstawą jest rozmowa. Kiedy coś nam się nie układa, coś nam nie wychodzi albo nawet jak wszystko idzie pomyślnie - rozmawiamy o tym, co u nas się dzieje. Staramy się mieć relację przyjacielską, wspieramy się w różnych aspektach. To jest chyba według mnie najważniejsze.

Agnieszka: Tak! Też tak myślę… Ważne, żeby się rozumieć nawzajem i czuć oparcie w drugiej osobie.

Karolina: No i nie zapominajmy o szczypcie miłości!

Macie swoje światy, swoją przestrzeń?

Agnieszka: Karolina zaraziła mnie swoją zajawką, więc już jest skazana na mnie całą dobę. Do niedawna sama trenowała MMA i przygotowywała się do walk. Ale od roku trenujemy razem. Rano jesteśmy na treningach, razem nagrywamy Tik Toki. Bardzo dużo czasu spędzamy wspólnie.

Karolina: W większości mamy wspólnych znajomych. Aga ma też swoją przyjaciółkę, a ja przyjaciela. Czasami spotykamy się na kawę osobno, ale tak się życie ułożyło, że mamy więcej wspólnych znajomych, więc nawet wolny czas spędzamy zazwyczaj razem.

I jeszcze się sobie nie znudziłyście.

Karolina: Czasami tak. Ale kiedy Aga jedzie np. do swojej rodziny sama, to po jednym dniu pojawia się taka myśl, że mogłaby wrócić. Najpierw się cieszymy, bo odpoczniemy od siebie, a potem chcemy już być razem w domu.

Czyli potraficie za sobą zatęsknić?

Karolina: O dziwo tak!

Agnieszka: Ja Ci dam " o dziwo".

Małe rozłąki czasami dobrze robią dla relacji.

Agnieszka: Tak, to prawda.

Karolina: Staramy się dawać sobie przestrzeń rodzinną. We dwie spędzamy bardzo dużo czasu razem, ale ostatni okres świąteczny był fajny. Przyjechali rodzice Agi, dzięki czemu miała okazję spędzić z nimi więcej czasu sama. W dorosłym życiu nie zawsze jest to możliwe, bo ludzie spędzają zazwyczaj czas z rodzicami i ze swoimi rodzinami. A mi się wydaje, że ważne jest pielęgnowanie takich relacji mama-córka. Cenimy je bardzo, dlatego przed świętami obie skupiłyśmy się bardziej na swoich rodzinach.

Czyli takie relacje z bliskimi są dla Was fundamentem do dobrego życia?

Karolina: W naszym przypadku, jak najbardziej.

Agnieszka: Tak, oczywiście.

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij