fot. Natasza Perzak
Podziel się:
Skopiuj link:

Karolina Domaradzka: Ubiór ma wpływ na to, jak się zachowujemy

- Od małego jesteśmy uczeni, że można komentować czyjś wygląd - w domu, w szkole. Mówimy: "Co ty masz na sobie?", "Chyba tak nie wyjdziesz?" albo "Odwaliłaś się, jak stróż w Boże Ciało". Po takich komentarzach zaczynamy uciekać od własnej kreatywności. Wolimy przynależeć do grupy, ubierać się jak inni, by uniknąć słów krytyki - mówi w rozmowie z Martą Kosakowską Karolina Domaradzka. Stylistka tłumaczy socjologiczno-psychologiczny wypływ mody na świat. Jest przekonana, że co nosimy, kształtuje to, co mamy w głowie. I odwrotnie.

Marta Kosakowska SO:magazyn: Zacznę zaczepnie: moda ma na nas wpływ?

Karolina Domaradzka, stylistka: Oczywiście, że ma, zarówno na nas samych, jak na ludzi, którymi się otaczamy. Wszyscy nosimy ubrania, to jest coś nieodłączonego. Za ich pośrednictwem przekazujemy informację światu - świadomie lub nie. Często jest tak, że ludzie, którzy pracujący razem, zaczynają ubierać się podobnie. To działa podświadomie, wynika z potrzeby przynależenia do grupy, aby czuć się bezpiecznie. Ja to nazywam psychozą miejsca. Myślę, że to jest charakterystyczne dla Polaków, którzy boją się wychodzić ze strefy komfortu. Jest to zakorzenione w naszej mentalności, ale nie oznacza to, że mamy się tego wstydzić.

Z czego to wynika?

Z naszych doświadczeń historyczno-społecznych. Od małego jesteśmy uczeni, że można komentować czyjś wygląd - w domu, w szkole. Mówimy: "Co ty masz na sobie?", "Chyba tak nie wyjdziesz?" albo "Odwaliłaś się, jak stróż w Boże Ciało". Po takich komentarzach zaczynamy uciekać od własnej kreatywności. Wolimy przynależeć do grupy, ubierać się jak inni, by uniknąć słów krytyki. Przez to tracimy indywidualność, a nawet własną tożsamość.

Korzeni tej mentalności należy upatrywać w PRL-u?

Raczej w latach 90. W PRL-u ludzie byli kreatywni, bo musieli takimi być. Nie było takiego dostępu do ubrań, więc ubrania często były szyte w domu lub zdobywane z zza granicy. Ludzie kombinowali, by się ubrać. Była w nich też potrzeba wolności, pragnęli utożsamiać się ze stylem ubierania Zachodu. Styl z czasów w PRL-u był przepełniony różnorodnością i kreatywnością.

Karolina Domaradzka jest jedną z najbardziej wpływowych polskich stylistek

Karolina Domaradzka jest jedną z najbardziej wpływowych polskich stylistek

Źródło: Natasza Perzak

Zatraciliśmy tę kreatywność wraz ze zmianą systemu?

Trochę tak, co też ma głębokie podłoże społeczne. Społeczeństwo podzieliło się biednych i bogatych. Ci bogaci zaczęli mieć dostęp do droższych, markowych ubrań. Ci mniej majętni - przeciwnie. Wtedy zaczęło się deprecjonowanie mody, która zaczęła kojarzyć się z dysproporcjami społecznymi, a ulice zalała szara masa.

A kiedy z tej szarej masy wyłonił się kolorowy ptak, to mógł być pewien, że zostanie skrytykowany. Moda zaczęła być kojarzona z próżnością, miałkością. Jednym słowem, miała zły PR, co można tłumaczyć próbą rekompensowania braku dostępności do niej dla wszystkich warstw społecznych.

Tak, pojawiło się "dowalanie" wszystkim, którzy wyglądali inaczej. Ci, którzy mogli sobie pozwolić na markowe spodnie, np. Levis, byli deprecjonowani. To wynikało z potrzeby wyrównywania szans, które - po zmianie systemu - przestały być równe. Zaczęło się mówić, że moda to zajęcie dla idiotek, które spędzają całe dnie przed lustrem. To był też moment, w którym media dopasowywały się do panujących wówczas nastrojów społecznych. Moda była kojarzona z luksusem, wyidealizowanym światem, do którego dostęp mają jedynie nieliczni.

Znów zapytam z przekory – a moda to coś więcej?

Moda to przede wszystkim sposób na wyrażanie siebie.

Obecnie dostęp do mody jest znacznie szerszy. Możemy kupować zarówno odzież marek luksusowych, jak i popularnych sieciówek, czy też wyszukiwać perełki vintage w lumpeksach. Mamy większy wybór, a jednak wystarczy wyjść na ulicę, by nadal mieć wrażenie, że zalewa nas szara masa.

Powiedzmy sobie szczerze, Polacy nie są najbardziej stylowym narodem na świecie. W Polsce wciąż moda traktowana jest po macoszemu. Oczywiście to wynika z naszej historii i mentalności. Nadal mamy głęboko zakorzenione przekonanie, że jednostka, która się wyróżnia, może zostać skrytykowana. A nie powinna, bo osoba, która wyróżnia się tłumu, jest pewna siebie, ma odwagę.

Dlaczego nie wszyscy ją mają?

Ilość bodźców, które do nas docierają, ze sklepów, z internetu, magazynów modowych, YouTube etc. Te informacje często są sprzeczne, porady się wykluczają. Dla wielu osób jest zbyt duża. Czują się przebodźcowani, nie wiedzą, co z tego wszystkiego wybrać. Wolą stosować środki zachowawcze.

A może chcą się schować, dlatego wolą się zlać z tłumem.

Może, w tłumie czują się bezpiecznie. To ma tło w subkulturach, ludzie o podobnym światopoglądzie, odnajdywali się po ubraniach. Ubiór definiuje to, jak się pokazujemy światu. Wpływa też na to, jak się czujemy, a co za tym idzie, jak się zachowujemy.

To, że mam na sobie dżinsy i T-shirt wpływa na moje zachowanie dzisiejszego dnia? Gdybym była w sukni wieczorowej, zachowywałabym się inaczej?

Oczywiście! Mam przykład z autopsji.

Jedna z moich obserwatorek na Instagramie napisała kiedyś do mnie wiadomość, w której zdradziła, że po kilku latach obserwowania mojego profilu, zaczęła zmieniać swój styl ubierania. W końcu zaczęła ubierać się tak, jak chciała. Gdy przeszła tę przemianę, zaczęła być bardziej pewna siebie. W efekcie tego, poszła do swojego szefa, by poprosić o podwyżkę. Była zszokowana tym, że tę podwyżkę dostała. Napisała mi, że gdyby nie to, że zmieniła styl ubierania, nigdy by do tego nie doszło.

Nam Polkom brakuje pewności siebie?

Jeszcze jak! Mamy mnóstwo kompleksów, bo ciągle słyszy, że jesteśmy za wysokie, za niskie, za grube za chude. Nie zgadniesz, co jest najczęstszym kompleksem kobiet, które do mnie trafią.

W ciemno obstawiałabym, że brzuch, ale skoro tak intrygująco zaczynasz, to pewnie chodzi o coś bardziej zaskakującego.

Najwięcej Polek ma kompleksy na punkcie swoich stóp! Uważają, że mają za duże stopy, które będą źle wyglądać w niektórych modelach butów. Boją się, że ich stopy będą wyglądać na większe niż w rzeczywistości są.

Nie zgadłabym. Skąd im się to bierze?

I tu mamy czystą psychologię, bo one mówią, że to się zaczyna w domu, od mamy. Opowiadają, że mama był krytyczna, komentowała figurę, ubiór, fryzurę. To tak mocno na nie wpłynęło, że idą przez życie z absurdalnymi kompleksami, jak choćby ten o stopach, więc np. całe życie unikają szpilek.

Będąc przy temacie szpilek. Kilka miesięcy temu szerokim echem odbił się twój apel, by ofiarowywać uchodźczyniom z Ukrainy eleganckie sukienki i buty na nadchodzącą wiosnę. Wiele osób było oburzonych. Wylało się na ciebie wiadro krytyki.

Rzeczywiście tak było, lecz dziś powiedziałabym dokładnie to samo. Uważam, że moja wypowiedź została źle zrozumiana. To wynika z tego, że w Polsce wciąż ubrania traktowane są głównie w sposób wyłącznie użytkowy. Ignorujemy ich wpływ na nasze samopoczucie, pewność siebie, czyli na naszą psychikę. Ludzie myśleli, że moją intencją jest ubranie uchodźczyń na granicy w szpilki i sukienki. Natomiast mi chodziło o to, by te kobiety miały ubrania na start nowego, godnego życia tu w Polsce. Chodziło mi o to, by miały szansę się zaaklimatyzować, a przede wszystkim – by nie czuły się gorsze. To są aspekty psychologiczne, które zapewnia moda.

W jakim kierunku zmierzamy jako społeczeństwo, patrząc na obecne trendy w modzie? Co z nich można wyczytać?

Po pandemii zweryfikowaliśmy swoje podejście do mody. Okazało się, że wcale nie potrzebujemy obszernej garderoby, a wyścig za trendami okazał się nieuzasadniony. Trochę udowodniliśmy sobie, że moda jest nieważna, bo przecież wystarczała nam para dresów. Później doszła do tego ekologia, która - jakkolwiek potrzebna i ważna, to trochę przeszkadza nam w budowaniu stylu. Mam wrażenie, że w Polsce trend na ekologię został źle zinterpretowany. Potraktowaliśmy go jako kolejną wymówkę do tego, by nie dbać o wygląd.

Kim dziś warto się inspirować?

Ciekawą osobą jest Bella Hadid, która wyłamuje się stereotypom. Ona zrezygnowała z usług stylisty, bo chciała zacząć ubierać się po swojemu. W ten sposób zainicjowała nurt w modzie na lata 2000. Dlatego stała się "it girl", jest wpływowa na tyle, że jej stylem inspirują się nie tylko kobiety na całym świecie, ale nawet projektanci mody. To kompletne odwrócenie tendencji. Podobną taktykę stosowała kiedyś Britney Spears, która kiedyś również zrezygnowała z usług stylisty i szła swoją drogą.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij