fot. Instagram
Podziel się:
Skopiuj link:

Joanna Moro: "Teraz mam szansę zajrzeć głęboko w siebie"

Kobieta przepełniona emocjami i tęsknotą do prawdziwych relacji, spełniona aktorka, entuzjastka nowych wyzwań (zawodowych i życiowych), zmierzająca ku naturze, harmonii ze sobą – JOANNA MORO, jako potrójna mama dzieli się refleksami m.in. n.t. macierzyństwa, pragnień, tego, co teraz jest najistotniejsze.

"Ten czas został nam dany z nieba"

Zacznę od banalnego pytania – Co słychać w czasie #zostańwdomu?

Joanna Moro: Czas, którego doświadczamy, został nam zesłany z nieba.

Dlaczego?

Świat zmierzał w zawrotnym tempie a my razem z nim. Dostawaliśmy sygnały, że to niedobry kierunek, że trzeba zwolnić, ale brnęliśmy coraz szybciej. Aż nagle wszystko wyhamowało… I nasze plany uległy weryfikacji – coś, co było jeszcze niedawno istotne, przestało mieć znaczenie, zmieniły się priorytety.

Nastąpiło przewartościowanie?

Sama tego doświadczam. Otrząsam się z szoku, dziękując za to zatrzymanie. O tym dziś rozmawiałam ze swoją ciocią z Wilna, której mówiłam, że pomimo wszystko jestem szczęśliwa – mam czas dla rodziny, jestem pełna harmonii. A ciocia na to: "Ale, jak nie pracujesz to nie zarabiasz.” To prawda jednak teraz żyję według własnego rytmu dnia, a nie według oczekiwań i wymagań innych. Pomimo że czas jest trudny (zbliża się kryzys), ufam, że większości z nas wyjdzie na dobre – teraz mam szansę zajrzeć głęboko w siebie, poczuć czego naprawdę potrzebuję, co mi sprawia przyjemność…

Wiem, że lubisz dalekie podróże – tęsknisz, że nie możesz wyjechać?

Podróże mnie fascynują, odwiedziłam już wiele niezwykłych miejsc, ale niedawno uzmysłowiłam sobie, że nie jest ważne za ile i gdzie się jedzie, ale z kim się jest – o tym dziś rozmawiałam z mężem, z dziećmi.

Do tej pory brakowało czasu na bycie ze sobą?

Joanna Moro z malutką córeczką na swoim Instagramie

Joanna Moro z malutką córeczką na swoim Instagramie

Źródło: Instagram

"Najważniejsze są relacje"

Bo pędziliśmy, nie zauważając najważniejszego.

Czyli?

Najważniejsze są relacje. To jest pora, żeby je wzmacniać, pielęgnować. W tym roku mieliśmy dziwną Wielkanoc, którą spędziliśmy w różnych zakątkach (mamy dużą rodzinę porozrzucaną po świecie).

Gdzie "byliście"?

Dzięki łączeniom przez ZOOM byliśmy w Wilnie, Londynie, Szwajcarii, Holandii, Bostonie. Każdy opowiadał o pogodzie, smakołykach, obowiązujących obostrzeniach. To było ciekawe doświadczenie także dla dzieci.

Jesteś potrójną mamą – dwóch synów i córeczki, która przyszła na świat 30 stycznia 2020 r. Teraz nie pracujesz zawodowo, ale zajmujesz się domem, dziećmi?

To nieustająca praca.

Wiem, dlatego pytam o macierzyństwo, słysząc w tle gruchanie Ewy i okrzyki chłopców.

Ewa jest spokojnym, radosnym niemowlęciem i oczywiście jest blisko mnie a chłopcy właśnie mają przerwę w e-lekcjach.

Dom tętni życiem i stukotem dziecięcych stópek, opowiadaj…

Pamiętasz te pierwsze memy z internetu (z marca), mówiące o tym, że w końcu można poznać swoją rodzinę?

Joanna Moro z mężem i córeczką na Instagramie Photo: Eliana Photography

Joanna Moro z mężem i córeczką na Instagramie Photo: Eliana Photography

Źródło: Instagram

Bo wszyscy razem spędzają czas w domu? Pamiętam. Też chichraliśmy się z nich rodzinnie, ale sporo jest w tym prawdy.

No właśnie. Uczymy się siebie od nowa, bo w nowych sytuacjach, spędzając ze sobą całe dnie. Obserwujemy swoje reakcje – każdy ma inne granice wytrzymałości. Staram się być wyrozumiała, ale i uczę wyrozumiałości członków swojej rodziny. Zawsze starałam się wsłuchiwać w swoje dzieci i gdy otrzymywałam sygnały, że coś im nie pasuje, to brałam to pod uwagę. Gdy chłopcy chodzili do szkoły, mieli dodatkowe zajęcia (np. treningi – uwielbiają grać w piłkę) dużą część dnia spędzali poza domem. To nauczyciele, trenerzy w dużym procencie byli odpowiedzialni za ich edukację i wychowanie. Dziś jest inaczej – te obowiązki dzielimy z mężem. Dlatego kluczowa jest organizacja – to moja domena, ponieważ Mirek większą część dnia pracuje. Moja uwaga skupiona jest głównie na dzieciach i domu – zdrowe posiłki, ruch na świeżym powietrzu (o ile jest możliwość). Ćwiczymy też sporo w domu.

Wiem, oglądam was na Instagramie. Ewa leży na macie, chłopcy podskakują, czasem dołącza też Mirek – a ty pełna energii tym wszystkim dowodzisz. Myślę, że motywujesz tym wiele rodzin?

Mam taką nadzieję (śmiech). A wiesz, co jest dla mnie największym wyzwaniem?

Przy trójce dzieci każdy dzień jest wyzwaniem.

(śmiech) To fakt, ale prawdziwym wyzwaniem jest szkoła! Jestem nauczycielem swoich dzieci – czego zupełnie nie wyobrażałam sobie! Oczywiście są nauczyciele, ale to ja wyjaśniam, koordynuję, uczę odpowiedzialności.

W jakim wieku są chłopcy?

Mikołaj (10 lat) jest w trzeciej klasie, a Jeremi (7 lat) w pierwszej. Najwięcej naszego czasu zajmuje e-edukacja.

Wyobrażam sobie – chłopcy są nieduzi plus niemowlę…

Ważne jest, że jestem w domu, że mogę być z dziećmi podczas e-lekcji. Jednak myślę, że w wielu rodzinach obydwoje rodziców musi pracować, wtedy dzieci nie mogą liczyć na taką pomoc (a to jest niezbędne!) – moje dzieci proszą mnie na każdym kroku o wsparcie, pomoc w czytaniu… Myślę, że sporo dzieci jest teraz odciętych od edukacji z wielu powodów. Nie każda rodzina ma warunki, żeby kilkoro dzieci mogło jednocześnie korzystać ze sprzętu. To smutne.

To prawda, napisałam o tym artykuł pt. E-fikcja ministra Piontkowskiego (publikacja w tygodniku "Przegląd").

W naszej szkole e-lekcje uruchomiono od razu, ale początki nie były łatwe, to wymagało czasu – musiałam nauczyć się systemów, w których pracują synowie. Ale to nas zbliżyło – dzięki temu poznaję mocne i słabe strony swoich dzieci – to cenna wiedza! W szkole, do której chodzą chłopcy, dobrze to wszystko funkcjonuje – dzieci nie tkwią długo przed komputerami, choć słyszałam, że w szkołach jest z tym różnie, że jest chaos.

Chłopcy są w szkole państwowej?

W prywatnej. W tej szkole uczniowie nie są zmuszani do nauki, ale motywowani – wiedza to frajda. Dzieciaki od początku mają zajęcia multimedialne i dlatego pewnie jest teraz łatwiej. Ale wyobrażam sobie, jakim szokiem mogły być e-lekcje w szkołach publicznych – zarówno dla uczniów, jak i nauczycieli (zupełnie nieprzygotowanych). E-edukacja może być uruchomiona tylko w sytuacjach awaryjnych i na pewno nie może pozostać na stałe, bo generuje zbyt dużo problemów. Najwyższy czas, aby zreformować edukację w Polsce.

Zgadzam się. Poza tym dzieci powinny mieć kontakt ze sobą – wchodząc w relacje, uczą się realnego życia.

To prawda. Moi synowie tęsknią do szkoły, do kolegów, koleżanek tak samo, jak ja tęsknię, żeby móc pojechać do Wilna do rodziny. Chłopcy tęsknią za babcią Jolą (moją mamą), która im dogadza: piecze, gotuje różne smakołyki, wspólnie robią ciasto… Tęsknimy bardzo za domem w Wilnie, za ogrodem…

Co najcenniejszego wyniosłaś z rodzinnego domu?

Szacunek do drugiego człowieka. Bycie ze sobą, zaufanie, wolność. Chcę to samo przekazać moim dzieciom, że na rodzinie zawsze można polegać, że rodzina jest azylem. Relacje są najważniejsze.

Twoi rodzice poznali już osobiście Ewę?

Mama była przy każdych narodzinach naszych dzieci. Ewa urodziła się w czwartek rano, a mama przyjechała w piątek. Pomimo że mama przyjechała na krótko, to jestem jej za to wdzięczna – poczułam się pewniej.

Dobrze mieć blisko mamę?

Bardzo! Niestety moja mama mieszka daleko, na co dzień pracuje, pomaga też mojej siostrze, która ma dzieci, więc te wizyty nie są częste. Mama jest księgową, więc wyjazdy musi planować – tym bardziej jestem jej wdzięczna i doceniam, że przyjechała.

"Wstajemy w środku nocy i wysypiamy się nad ranem"

Joasiu, jesteś zawodową aktorką i głównie znamy cię z twoich ról (filmowych, serialowych, teatralnych) – co czuje Joanna Moro, jako aktorka podczas #zostańwdomu?

Życie płynie teraz spokojniej, bo mamy znacznie mniej stresu. Żyję więc w zgodzie ze sobą: wysypiam się, jem to, co lubię i kiedy chcę. Jestem z rodziną…

To normalne dla wielu osób.

Normalne, ale nie dla aktorów; jako aktorka nie zawsze mam taki luksus. Często wychodzę z teatru po godzinie 23 (wciąż nabuzowana emocjami), mam ochotę coś zjeść, wypić kieliszek wina, żeby wyciszyć się, bo inaczej nie usnę, a to przecież nie pora na jedzenie.

Aktorstwo wyklucza higieniczny trybu życia?

Zdecydowanie. Zdarza się, że nie wysypiamy się, bo wstajemy w środku nocy albo zasypiamy nad ranem. Z posiłkami też bywa różnie – jedni jedzą, gdy mogą, a inni odzwyczajają się prawie od jedzenia. I w większości nie są to zdrowe posiłki…

Więc teraz rozkwitasz, odpoczywasz?

Zdecydowanie (uśmiech). Teraz nie muszę też tak dużo podróżować – ostatnio żyłam z licznych intensywnych wyjazdów z teatrem, co zresztą pozwala mi właśnie teraz zachować spokój.

Masz na myśli finanse?

Tak. Teraz mam rezerwę i możliwość nacieszenia się tym, co udało mi się osiągnąć. Odpoczywam.

Jeśli możesz, korzystaj, tym bardziej że jesteś mamą niemowlaka.

Niedawno Ewa skończyła 3 miesiące – świętowaliśmy, był tort. Żyję chwilą i nie zamartwiam się na zapas – życie to pasmo sukcesów i porażek. Pamiętam, jak grałam główne role w serialach – dużo intensywnej pracy, dobre zarobki, popularność… Jednak nie do końca dobrze się z tym czułam. Nie narzekam ale…

Aktor nie zawsze gra to, co chce, jak wyznał mi Wojciech Duryasz. Grając amantów, marzył o rolach w filmach "płaszcza i szpady".

W tym zawodzie często robisz coś, żeby być, żeby utrzymać się i nie zawsze ma to związek z radością, satysfakcją.

A jak było z serialem o Annie German?

To była wspaniała przygoda i przyjemna praca. Inne późniejsze projekty były pokłosiem tej pracy. Ale wyznam, że nie miały już tak dobrego scenariusza i nie dawały tak dużo dobrej energii.

A "Taniec z gwiazdami"?

To była fantastyczna przygoda i wielka przyjemność. Lubię podejmować wyzwania, robić coś nowego.

Za czym teraz tęsknisz najbardziej, jako aktorka?

Za teatrem, za sceną, za widzami, adrenaliną, emocjami… Ten zawód to praca na emocjach a teraz siedzę w swojej strefie komfortu – dobrze mi, ale też tęsknię za sceną, publicznością.

Dlaczego nie uruchamiasz działalności on line?

Aktorstwo to relacje i emocje a tego nie stworzysz on line.

Aktor żyje, gdy włada emocjami, tj. wchodzi w relacje z widownią?

(śmiech) Jest w tym sporo prawdy. Gdy gram, to współodczuwam publiczność, dlatego uwielbiam moje recitale, teatr – to daje adrenalinę i prawdziwe emocje. A emocje to energia!

Czy ten brak rekompensujesz komunikacją w mediach społecznościowych (Instagram, Facebook)?

To zupełnie oddzielny temat – mam wielką radość, że udało mi się stworzyć wspaniałą społeczność na Instagramie.

Źródło: Instagram

"Jestem naturalna. A jest coś w tym złego?"

Hejt cię omija?

Na szczęście nie jestem tak popularna… (śmiech)

I nikt nie chce ci dowalić?

Zdarza się, że ktoś czasem coś napisze, z czym nie od razu zgadzam się, ale gdy przeanalizuję, to po chwili zastanowienia okazuje się, że czegoś nie brałam pod uwagę a ten głos mi pomógł – rzucił jaśniejsze światło na coś ważnego. Często radzę się w różnych sprawach moich followersów, To grupa fajnych, pozytywnych ludzi – dobro rodzi dobro. Instagram jest moim pamiętnikiem.

Udostępniasz tam swoje refleksje, ekscytacje, pokazujesz dzieci, siebie w domowych zaciszu… Jesteś bardzo naturalna i nie zawsze pokazujesz się w makijażu.

To prawda. Czuję się swobodnie, jestem naturalna. A jest coś w tym złego?

Uważam, że to czyni cię osobą wiarygodną, a nie odległą gwiazdą. Zacytuję choćby taki komentarz: „Pozytywna babka, nie pokazujesz wypicowanych fotek, tylko rzeczywistość. Pozdrawiam serdecznie”.

Dostaję wiele takich informacji. Moje relacje są potrzebne, wzmacniają innych, udowadniają, że nie ma idealnych osób, dostaję wiele podziękowań. Dobrze, że jest ta grupa. A, że jestem czasem bez makijażu – no cóż, stawiam na naturalne piękno. (śmiech)

Źródło: Instagram

Skoro rozmawiamy o wyglądzie – czy planujesz wkrótce spektakularną odmianę? Pytam, bo ostatniej Twojej przemiany (przed narodzinami Ewy) dokonała Jaga Hupało. A teraz, po dwóch miesiącach #zostańwdomu sporo osób deklaruje tęsknotę za fryzjerem, nożycami, kolorem, trwają dyskusje "z grzywką czy bez"…

Nawiązujesz do mojej futurystycznej grzywki autorstwa Jagi. Ta grzywka pasowała do mnie, jako aktorki. Zdecydowanie tęsknię już za odmianą. Wiem, że chcę iść w kierunku natury… Jaga jest niezwykłą osobą i na pewno zaproponuje coś ciekawego.

Czekam na kolejną odsłonę Joanny Moro.

Ja też czekam już z olbrzymią niecierpliwością i mam nadzieję, że tej jesieni wezmę udział w projekcie, w którym wykażę się artystycznie i dam radość swoim fanom.

Czego ci gorąco życzę, dziękując za rozmowę.

Spodobał Ci się So Magazyn? Obserwuj nas na Instagramie!

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij