fot. Getty Images
Podziel się:
Skopiuj link:

Joan Crawford miała być potworem. Córka nie oszczędzała jej w książce

Nie jest tajemnicą, że wiele dzieci gwiazd showbiznesu nie ma szczęśliwego dzieciństwa. Bo choć dorastają w zbytku, są pod ciągłym ostrzałem paparazzich, a rodzice często przelewają na nie swoje frustracje. Ale jeśli wierzyć biograficznej książce "Najdroższa mamusia", palma pierwszeństwa w kategorii "najgorsza matka Hollywood" należy się bezapelacyjnie Joan Crawford.

Graniczące z wyrafinowanymi torturami znęcanie się psychiczne i fizyczne. Manipulacje, odreagowywanie własnych niepowodzeń i traum z dzieciństwa. Notoryczne ataki szału z powodu byle drobnostki. Traktowanie dzieci jako maskotek i sposobu na ocieplenie wizerunku. To właśnie z tym miała zmagać się Christina, adoptowana córka laureatki Oscara, Joan Crawford.

Swoje traumatyczne przeżycia dorosła już Christina opisała w biograficznej książce o przewrotnym tytule "Mommie dearest" — "Najdroższa mamusia". Wspomnienia stały się kanwą filmu o tym samym tytule, w którym wcielająca się w tytułową rolę Faye Dunaway przestawiła Joan jako niezrównoważonego potwora. Problem w tym, że tak książka, jak jej ekranizacja, ujrzały światło dzienne już po śmierci Joan Crawford. Ich bohaterka nie miała więc szansy się bronić i przedstawić swojej wersji. Czy więc Joan faktycznie była najgorszą matką świata showbiznesu? Zdania są podzielone.

Z biedy na szczyt

Lucille Fay LeSueur, jak naprawdę nazywała się Joan Crawford, przyszła na świat w San Antonio w Teksasie 24 marca. Rok nie jest dokładnie znany, gdyż ten stan zaczął prowadzić rejestry narodzin dopiero po 1908 roku, a właśnie tę datę podawała gwiazda. Najprawdopodobniej jednak odmłodziła się co najmniej o cztery lata. Biografowie Joan są jednak zgodni co do jednego — jej dzieciństwo zdecydowanie nie należało do szczęśliwych. Ojciec dziewczynki zostawił jej matkę wkrótce po narodzinach córki. Kobieta w poszukiwaniu pracy przeniosła się do Oklahomy. Tam znalazła pocieszenie w ramionach Henry’ego Cassin’a. Wkrótce na świat przyszedł przyrodni brat Joan — Hal.

Joan Crawford swoją matkę wspominała rzadko. A kiedy już to robiła, przedstawiała ją jako wybuchową kobietę, która faworyzowała młodszego syna. Joan dorastała w przeświadczeniu, że to Henry jest jej biologicznym ojcem i nie rozumiała, dlaczego matka traktuje ją tak źle, a brat odnosi się wobec niej z wyższością. Na swoje pytania, zamiast odpowiedzi, dostawała lanie. Jej matka do tego celu najchętniej używała metalowych wieszaków. W szkole nie było lepiej — Joan o trzy lata za późno poszła do szkoły, a nauka nie szła jej najlepiej. Ponieważ rodziców nie stać było na opłacenie szkoły z internatem, Joan musiała zarobić na czesne sprzątaniem. Kiedy rodzice się rozstali, zrobiło się jeszcze gorzej — dziewczynka wraz z bratem musiała zamieszkać na zapleczu pralni, w której pracowała ich matka. Wszystko to sprawiło, że była gnębiona i wyśmiewana przez kolegów z klasy. Traumatyczne przeżycia z dzieciństwa wyryły się głęboko w pamięci Joan i wywarły silny wpływ na to, jaką matką w przyszłości się stała.

Szkoła św. Agnieszki, do której uczęszczała Joan, przysporzyła jej wiele smutnych wspomnień. Ale to właśnie tam po raz pierwszy wystąpiła na scenie w przedstawieniu baletowym. Zrozumiała wówczas, że aktorstwo jest jej powołaniem. Wkrótce po ukończeniu szkoły zaczęła występować w rewiach i drobnych przedstawieniach. Joan zdecydowanie nie brakowało talentu, ale dziewcząt takich jak ona było mnóstwo. Jednak coś — może łut szczęścia, a może nieuchwytny urok — sprawiło, że to właśnie ją wypatrzył podczas jednego z przedstawień producent J.J. Schubert. Mężczyzna zaproponował jej udział w nowym projekcie "Innocent Eyes", który miał premierę w 1924 roku w Winter Garden Theatre. Joan była tak dobra, że zwróciła uwagę Harry’ego Rapfa, producenta z wytwórni MGM. Odtąd sprawy potoczyły się szybko. W rok po tym, jak zawitała do Los Angeles, Joan Crawford była uważana za jedną z najbardziej obiecujących debiutantek. Trzy lata później była już gwiazdą MGM.

Krwiste befsztyki i metalowe wieszaki

W 1946 roku Joan Crawford została nagrodzona Oscarem dla najlepszej aktorki za rolę w dramacie "Mildred Pierce". Ale aktorka wiele poświeciła, by dojść do miejsca, w którym się znalazła. Dlatego kiedy intratne propozycje ról sypały się na prawo i lewo, na pierwszym miejscu stawiała karierę. Cierpiało na tym jej życie osobiste — Joan czterokrotnie wychodziła za mąż i trzykrotnie się rozwodziła. Ciąże hollywoodzkich gwiazd równały się w ówczesnych czasach najczęściej jeśli nie z definitywnym końcem kariery, to z poważnym kryzysem tejże. Dlatego kiedy Joan orientowała się, że spodziewa się dziecka, poddawała się zabiegom aborcji. Kiedy na późniejszym etapie życia zdecydowała jednak, że pragnie zostać matką, kilkukrotnie poroniła. Joan zdecydowała się więc na adopcję. Ostatecznie przygarnęła pod swój dach piątkę dzieci. Jedno z nich zadbało o rozgłos.

Źródło: Getty Images

Joan Crawford chętnie zapraszała do swojej posiadłości fotoreporterów, by dokumentowali idealne życie jej i jej pociech. Maluchy oficjalnie opływały w luksusy — miały bajkowe przyjęcia urodzinowe, najwspanialsze zabawki, piękne ubranka od znanych projektantów, góry słodyczy, psy, kucyki — słowem wszystko, czego dziecięca dusza mogła zapragnąć. Ale Christina, adoptowana córka Joan, twierdzi, że kiedy zostawała z matką sam na sam, kobieta z troskliwej, skłonnej spełnić każdą zachciankę pociech matki zmieniała się w prawdziwego potwora.

W 1978 roku Christina wydała książkę zatytułowaną "Mommie dearest", w której ze szczegółami opisała to, co działo się zamkniętymi drzwiami posiadłości Joan. Delikatnie mówiąc, nie przedstawiła matki w najlepszym świetle. "Matka była alkoholiczką. I kochała tylko siebie. My byliśmy jej potrzebni do tego, by interesowały się nią media. Adoptowała nas dla rozgłosu" — pisała Christina. Ponoć przyjęcia urodzinowe były jedynie szopką stworzoną na potrzeby fotoreporterów. Kiedy gasł błysk fleszy, matka kazała Christinie wszystkie prezenty oddać potrzebującym dzieciom. Crawford miała też kupować córce i jej rodzeństwu zbytkowne kreacje. A potem, najczęściej w środku nocy, po suto zakrapianej imprezie, robiła przegląd ich szaf. Jeśli znalazła w niej choć jeden metalowy wieszak, budziła śpiące dziecko okładając go nim. Do jej przewinień należało też ponoć zmuszanie Christiny, od dziecka nie znoszącej mięsa, do jedzenia krwistych befsztyków kilka dni pod rząd. Jeśli dziewczynka nie skończyła posiłku, dostawała go na śniadanie, obiad i kolację tak długo, aż wszystko nie zniknęło z talerza.

Dwie prawdy

Wspomnienia Christiny stały się bestsellerem i wywołały prawdziwą burzę w Hollywood. Książka w 1981 roku doczekała się ekranizacji, w której w tytułową rolę wcieliła się Faye Dunaway. Film okazał się porażką — jest rekordzistą antyoscarów, "Złotych Malin". Obraz Joan stworzony przez Dunaway jest karykaturalny. A scena, w której kompletnie pijana matka, w szlafroku i z maseczką na twarzy krzyczy "Żadnych metalowych wieszaków!", zamiast współczucia i przerażenia, wywołuje śmiech. Największy problem polegał jednak na tym, że zdaniem wielu — w tym dwójki innych adoptowanych dzieci Crawford, bliźniaczek Cathy i Cynthii — Christina w swoich wspomnieniach minęła się z prawdą. A książkę napisała po to, aby zemścić się na matce za to, że ta nie uwzględniła jej w swoim testamencie.

Źródło: Getty Images

Książka Christiny Crawford spotkała się z tak ogromnym zainteresowaniem nie tylko dlatego, że traktowała o hollywoodzkiej gwieździe. Co ważniejsze, była bodajże pierwszą publikacją, mówiącą otwarcie o znęcaniu się nad dzieckiem i oddającym głos ofierze. Nikt ze znajomych i bliskich współpracowników Joan nie miał wątpliwości co do tego, że gwiazda była osobą o niezwykle wybuchowym charakterze. Wiedziała o tym najlepiej jej największa rywalka, aktorka Bette Davis. Panie przez cały czas trwania kariery nie szczędziły sobie złośliwości — podkradały sobie kochanków i role, i robiły wszystko, by wzajemnie uprzykrzyć sobie życie. Kiedy grały razem w filmie "Co się zdarzyło Baby Jane", Bette zamiast zamarkować cios w głowę Joan zraniła ją tak, że potrzebne były szwy. Crawford odwdzięczyła się podczas sceny, kiedy koleżanka miała ją ciągnąć po podłodze. Obciążyła swoje ciało ołowianymi ciężarkami i doprowadziła Davis do poważnego urazu kręgosłupa. Relacje pań najlepiej podsumowuje wypowiedź Bette Davis: "Moje najprzyjemniejsze wspomnienie związane z Joan to to, kiedy na planie "Co się zdarzyło Baby Jane", mogłam ją zepchnąć ze schodów".

Cathy i Cynthia Crawford nie podzielają złego zdania o Joan, jakie mają o niej Christina i jej brat, adoptowany syn Joan Christopher — również wydziedziczony przez aktorkę. Kobiety, które odziedziczyły niemal cały majątek gwiazdy, są zdania, że ich matka była oddaną i kochającą kobietą. A Christina zawsze była trudnym dzieckiem. Istotnie, Christinę kilkukrotnie wydalono ze szkoły, nie wiadomo jednak, czy złe zachowanie i problemy w nauce były przyczyną, czy raczej skutkiem tego, co przechodziła w domu. Jedno jest pewne — ponieważ książka oczerniająca Joan Crawford ukazała się po śmierci gwiazdy, główna zainteresowana nie miała szansy się obronić i przedstawić swojej wersji. Po publikacji niektórzy, jak aktorki Betty Hutton czy Helen Hayes przyznały, że niejednokrotnie widziały, jak Joan zachowywała się wobec dzieci agresywnie. Jednak wielu przyjaciół Crawford, m.in. jej osobista sekretarka Betty Barker, a także aktorki Marlene Dietrich i Katharine Hepburn, nie dało wiary opisanym przez Christinę rewelacjom. Co ciekawe, kompletną bzdurą nazwała książkę nawet Bette Davis. Tytułowa "najdroższa mamusia" zabrała swoją wersję zdarzeń do grobu. Nie zmienia to jednak faktu, że w pojawiających się często zestawieniach najgorszych matek Hollywood, Joan Crawford niezmiennie zajmuje niechlubne, wysokie miejsce.

Źródło: Getty Images

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij