fot. materiały partnera
Podziel się:
Skopiuj link:

Elegancja to nie tylko styl, ale także osobowość. Rozmowa z Marią Dębską

Talent, wrażliwość, elektryzująca energia i głód nowych, aktorskich wyzwań – trudno zaprzeczyć, że taki zestaw cech zasługuje na wyjątkową oprawę. Aktorka Maria Dębska tej jesieni rozbłyśnie blaskiem diamentów w nowej kampanii marki Apart. Zapytałam ją, skąd czerpie siłę do działania, czym jest dla niej pojęcie elegancji i w jaki sposób nagradza się za mniejsze i większe sukcesy.

Agnieszka Adamska, Wirtualna Polska: Styl, biżuteria, a może maniery i osobowość – co według pani dodaje kobiecie klasy i elegancji?

Maria Dębska: Myślę, że elegancja jest bardzo powiązana z osobowością. Nasze wnętrze ma ogromny wpływ na nasz wygląd i samopoczucie. Możemy się ubrać w niesamowitą biżuterię i przepiękną sukienkę, ale jeżeli wewnątrz czujemy się ze sobą źle – nie tak wartościowe albo nie tak silne, jak byśmy chciały – to żadna elegancka kreacja tego nie zasłoni. Osobowość jest moim zdaniem na pierwszym miejscu – osobowość, która inspiruje inne kobiety, która dodaje innym kobietom siły, która sprawia, że stoimy mocno na własnych nogach, nie uzależniamy swojego szczęścia tylko i wyłącznie od tego, co o nas powiedzą inni.

Dzięki pracy na planie filmowym i na deskach teatru ma pani możliwość wcielać się w kobiety z różnych epok i środowisk. W której z licznych aktorskich kreacji czuła się pani najlepiej i z czego to wynikało?

Tak naprawdę przy każdej postaci, którą grałam, miałam lepsze i gorsze momenty. Czasem czułam się z moją bohaterką wspaniale, a czasem moja postać stawała się momentami niewygodna. Na pewno rola Kaliny Jędrusik była dla mnie wewnętrznie przełomowa. Po raz pierwszy miałam okazję zmierzyć się z postacią tak silną, niezależną i wolną wewnętrznie i sprawiło mi to ogromną frajdę. "Bo wie mnie jest seks" to też film, z którego było mi najtrudniej wyjść. Wchodząc na plan, znalazłam się w świecie, w którym moja bohaterka jest w pełni wolna, niezależna, pewna siebie. Poczułam, że chciałabym sobie trochę tego wziąć i dać innym kobietom, że wszystkim nam by się to przydało.

Maria Dębska w diamentowej kampanii Apart.

Maria Dębska w diamentowej kampanii Apart.

Źródło: materiały partnera

Tą kreacją ożywiła pani na ekranie postać wielkiej filmowej legendy oraz ikony stylu. Jak wyglądały pani przygotowania do roli naczelnej skandalistki i seksbomby Rzeczpospolitej Ludowej?

Miałam na tę metamorfozę dużo czasu, w tym czasie trwało zbieranie pieniędzy na film. Cieszyłam się, że mogę się tak dobrze przygotować do tej roli. Bardzo lubię poświęcać dużo czasu na proces, dobrze, kiedy jest czas, żeby się z postacią powoli zrosnąć. Lubię rozkładać swoją postać na czynniki pierwsze, a następnie móc powolutku budować ją na sobie, w środku i na zewnątrz. W przypadku Kaliny faktycznie miałam ten komfort. Długi czas przygotowań wynikał też z faktu, że musiałam przybrać na wadze, żeby wizualnie przypominać moją bohaterkę, a także nagrać wszystkie piosenki do filmu, które musiały być gotowe przed wejściem na plan. Przez ten czas udało mi się też zgromadzić niezbędną wiedzę biograficzną o mojej postaci, a także nazbierać jak najwięcej emocjonalnych relacji osób, które ją znały. Z tych wszystkich materiałów mogłam ulepić Kalinę jak najbliższą oryginału, ale też taką, którą ja sama czuję i rozumiem.

Inna gwiazda kinowego ekranu, Marylin Monroe, śpiewała, że diamenty są najlepszym przyjacielem kobiety. Jako nowa ambasadorka marki Apart sygnuje pani swoim wizerunkiem właśnie biżuterię z diamentami. Czuje pani magię ich blasku?

Bardzo się cieszę, że zostałam ambasadorką diamentowej linii biżuterii marki Apart. Nie ma wyższej półki, jeśli chodzi o biżuterię, więc zaproszenie do tej współpracy było dla mnie wyjątkowym wyróżnieniem. Biżuteria z naszej kolekcji jest naprawdę spektakularnie piękna. Myślę, że stwierdzenie, że diamenty są najlepszym przyjacielem kobiety, jest pewnym przejaskrawieniem, ale ma w sobie wiele prawdy. Sądzę, że każda z nas po prostu lubi czuć się wyjątkowo i pięknie, a diamenty mogą w tym bardzo pomóc. Taka biżuteria może sprawić, że nawet najprostsza sukienka będzie wyglądała olśniewająco.

Maria Dębska w diamentowej kampanii Apart.

Maria Dębska w diamentowej kampanii Apart.

Źródło: materiały partnera

Często gra pani silne kobiety, które wiedzą, czego chcą i nie boją się po to sięgać. Poza zjawiskową Kaliną mogliśmy panią podziwiać także w roli wyzwolonej Malwiny w serialu "Powrót", nieustraszonej Aleksandry Piłsudskiej w filmie "Piłsudski" czy też w teatralnej adaptacji "Króla" Szczepana Twardocha, gdzie wcieliła się pani w postać pewnej siebie, uwodzicielskiej Anny. Przypadek czy świadome wybory?

W moim zawodzie nie przypadków. Wiele czynników decyduje o tym, jakie dostajemy role. Wpływają na to zarówno warunki fizyczne, jak i energia czy osobowość, którą czują reżyserzy oraz producenci i na tej podstawie składają nam konkretne propozycje. Jesteśmy więc w pewnym sensie więźniami propozycji, które dostajemy, bo nie wyczarujemy sobie nowych ról – chyba że staniemy się producentami i będziemy tworzyć filmy, w których sami chcielibyśmy zagrać, to się coraz częściej zdarza. Jednak w przeważającej większości przypadków jesteśmy zależni od tego, jakie propozycje dostajemy.

Uważam się za absolutną szczęściarę, jeżeli chodzi o role, które przyszło mi grać. W kinie wciąż zbyt rzadko można oglądać kobiece sylwetki, które przedstawione są podmiotowo – nie tylko jako córki, matki, żony, kochanki czy asystentki, kobiety jako ozdoby mężczyzn, ale także jako silne i skomplikowane bohaterki. Faktycznie czuję, że mam do takich propozycji szczęście. Bardzo lubię się zmieniać i świadomie chcę mylić tropy, żeby się nie dać zamknąć w jednej szufladzie, i jak na razie świat mi w tym pomaga.

Biżuteria to nie tylko elegancki dodatek. Piękne kamienie mogą poprawić samopoczucie, dodać energii i pewności siebie. Mam jednak wrażenie, że w pani przypadku diamenty są jedynie pięknym akcentem, bo pani aż tryska niespożytą siłą i energią. Gdzie się kryje jej źródło?

Może wydaję się silna i bardzo często się tak czuję, ale mam też momenty słabości. Myślę, że oznaką siły jest też przyznawać się do tych słabości i staram się to robić, bo uważam, że to ważny temat. Najwięcej siły czerpię z relacji i spotkań z ludźmi, którzy mnie inspirują, którzy mi dobrze życzą, z którymi mogę wymieniać się doświadczeniami. Nie umiem żyć bez ludzi. Próbowałam kiedyś iść samotną drogą, kiedy zajmowałam się muzyką i szybko zrozumiałam, że to nie dla mnie.

Myślę, że ludzie, a zwłaszcza kobiety, które mnie otaczają, dają mi najwięcej siły i dobrej energii. Absolutnie nie wyobrażam sobie swojego życia bez kobiet w mojej rodzinie czy bez moich przyjaciółek. Mam do nich naprawdę wielkie szczęście i staram się te relacje pielęgnować. Wiem, że one zawsze przy mnie są i mogą mnie wesprzeć w każdej sytuacji. To jest fundament, który mi daje siłę.

Jeszcze do niedawna diamenty były kojarzone jedynie z eleganckimi, wieczorowymi sukniami. Najnowsze trendy w modzie pokazują, że diamentową biżuterię śmiało można nosić także do codziennych stylizacji, co potwierdza także najnowsza kampania marki Apart z pani udziałem. Lubi pani diamentowy akcent w casualowych strojach?

Nasza kampania faktycznie pokazuje, że z jednej strony diamenty mogą być elementem bardzo eleganckich stylizacji, a z drugiej strony mogą służyć nam także na co dzień, jeżeli tylko mamy taką możliwość. Dzięki współpracy z marką Apart bardzo zaprzyjaźniłam się z diamentowymi dodatkami i chętnie noszę je każdego dnia. Czasem do dżinsów i zwykłej koszulki dobieram jakiś wyjątkowy pierścionek i czuję się wtedy świetnie.

Mimo tego, że zabawa modą i wizerunkiem sprawia mi dużą frajdę, czasem lubię mieć też emocjonalny związek z biżuterią, którą noszę. Mam biżuterię, która jest dla mnie od dawna ważna i niesie ze sobą duży ładunek emocjonalny, np. ta, którą dostałam od kogoś bliskiego albo którą kupiłam sobie z jakiejś wyjątkowej okazji.

Piękna biżuteria to faktycznie wspaniały upominek dla siebie samej. Jakie jeszcze prezenty i przyjemności sprawia sobie pani tak na co dzień, żeby poczuć się lepiej?

Przez większą część mojego życia największą frajdę sprawiało mi robienie prezentów innym. Wciąż to robię, ale z biegiem czasu nauczyłam się też dawać prezenty sobie samej. Myślę, że często wiele od siebie wymagamy i żyjemy na wysokich obrotach, dlatego jeżeli tylko możemy nagradzać się nawet w symboliczny sposób, to warto to robić.

Mam jednocześnie takie postanowienie od pewnego czasu, żeby nie kupować sobie za dużo rzeczy i sprawić, by te, które mam, lub planuję kupić, były wyjątkowe. Wierzę, że lepiej mieć jeden wyjątkowy przedmiot niż dziesięć przeciętnych. Podobnie jest zresztą z filozofią diamentów. Staram się robić sobie co jakiś czas prezenty, nie tylko te materialne, jak ubrania czy biżuteria. Moją nagrodą jest też wolny czas, sport, masaż albo właśnie spotkania z moim przyjaciółmi.

Maria Dębska w diamentowej kampanii Apart.

Maria Dębska w diamentowej kampanii Apart.

Źródło: materiały partnera

Naszyjnik, bransoletka, a może kolczyki? Który z elementów biżuterii jest pani diamentowym amuletem?

Kiedy byłam dzieckiem, bardzo chciałam przekłuć sobie uszy, wtedy mama mi na to nie pozwoliła. Miałam sześć lat – uważała, że z czasem będę tego żałować. Byłam wściekła, bo wszystkie moje koleżanki miały dziurki w uszach, ale w końcu o tym zapomniałam. Ten temat wrócił dopiero dwadzieścia lat później, gdy byłam już po studiach. Postanowiłam w końcu przekłuć uszy. Chyba byłam jedną z najstarszych osób w salonie kosmetycznym, które czekały na taki zabieg. (śmiech) Od tego czasu noszenie kolczyków sprawia mi niebywałą frajdę, stały się moim ulubionym elementem biżuterii – po części pewnie dlatego, że musiałam tak długo czekać, żeby móc je nosić.

Tej jesieni zachwyci nas pani nie tylko w diamentowej kampanii marki Apart. W jakich nadchodzących produkcjach będziemy mogli podziwiać pani talent?

Dokładnie za dwa miesiące premierę będzie miał film "Listy do M 5", czyli najnowsza część znanej, świątecznej sagi. Praca przy tym filmie była dla mnie ogromną przyjemnością, bo dostałam bardzo ciekawy wątek. Moja bohaterka jest silną dziewczyną, ale znajduje się na rozdrożu – w czasie jednej nocy całe jej życie staje do góry nogami… Spotkanie z ekipą "Listów" było dla mnie cudownym doświadczeniem. Obecnie pracuję na planie filmu, o którym nie mogę jeszcze zbyt dużo mówić, ale praca nad tą rolą sprawia mi wielką radość. Przed wejściem na plan przygotowywałam się przez 2,5 miesiąca, trenując sztuki walki. To była dla mnie zupełna nowość – coś, czego dotąd nie rozumiałam i jakoś nigdy mnie to nie pociągało. Tymczasem musiałam się zmierzyć z tym wyzwaniem i znalazłam w nim ogromną przyjemność.

Czy ma pani jakąś wymarzoną postać, którą chciałaby pani kiedyś zagrać?

Jednym z moich marzeń jest zagranie pianistki, bo całe życie grałam na fortepianie i bardzo bym chciała wrócić do tego tematu, tym razem na ekranie. Ale tak naprawdę najbardziej ciekawi mnie to, czego nie umiem, a mogę się nauczyć. Uwielbiam się zmieniać i uczyć się do projektów nowych rzeczy, wchodzić w nieznane mi światy. Takie projekty i role emocjonalnie skomplikowane sprawiają mi największą radość.

Życie nieraz już mnie zaskoczyło ciekawymi propozycjami, o których nawet nie śmiałam marzyć. Mam pewne marzenia które staram się wypowiadać na głos, ale jestem też bardzo otwarta na propozycje, dzięki którym odkrywam w sobie nowe możliwości.

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij