fot. Instagram
Podziel się:
Skopiuj link:

Agnieszka Czarnecka, czyli założycielka marki "Brzask": "Lubimy mieć poczucie nagiej skóry"

"To moja córka Róża i ja, Aga Czarnecka. To właśnie dla niej stworzyłam Brzask. Mamy nadzieję zarazić Was swoją miłością do natury, entuzjazmem do nowych działań i potrzebą polepszania świata" - czytamy na oficjalnej stronie polskiej marki. Tak narodziło się nowe, polskie.

Bartek Fetysz: Kiedy nie wiadomo, odkąd zacząć, to się mówi, że najlepiej zacząć od początku. Aga, jesteś właścicielką marki "Brzask". Jak narodził się pomysł założenia własnej firmy?

Agnieszka Czarnecka: Trudno mi było znaleźć produkt na rynku dla siebie. Mam wymagającą cerę, wrażliwą, z tendencjami do pękających naczynek, potrzebującą dużego nawilżenia. Niby oferta rynkowa była przeogromna, jednak nie sposób było znaleźć krem, który by rzeczywiście działał. Szukałam, ulegałam marketingowym obietnicom, a później wściekałam się w łazience, bo kolejny raz kupiłam coś, co mi w ogóle nie pomagało. Później gdzieś w dzikiej głuszy, w gospodarstwie permakulturowym, na które jeździłam co roku na wakacje z dziećmi, znajomi zaprosili mnie do zrobienia kosmetyków. Musieliśmy używać tylko biodegradowalnych ze względu na pozyskiwanie tzw. szarej wody z łazienki do nawadniania pól, a ja miałam w kosmetyczce jakąś konwencjonalną chemię kupioną "na prędce" w drogerii sieciowej, więc wzięli mnie wieczorem do kuchni i ukręciliśmy krem. Mega prosty, z miejscowego oleju lnianego i wody, z dodatkiem witaminy E, który okazał się fantastycznym kremem, który w kolejnych dniach mi "postawił" cerę na nogi. No i się wkręciłam. Później było dużo studiowania, zdalne studia w Wielkiej Brytanii, certyfikat Organicznego Formulatora i dużo, dużo pracy w laboratorium, co uważam za absolutną podstawę w pracy z kosmetykami organicznymi.

Dlaczego nazwa "Brzask"?

MIało być zabawnie, gdy zagraniczni klienci będą próbowali to wymówić. A na poważnie, to chciałam mieć nazwę, która jest świeża, polska, pozytywna, kojarzy się z początkiem czegoś nowego, na przykład podejścia do kosmetyków, do planety, do konsumpcji.

W zalewie tylu marek, szczególnie w ostatnich latach, jak rozpoznać tą rzeczywiście dobrą? Bo zewsząd atakują nas nowe firmy nietestujące na zwierzętach, przyjazne środowisku, biodegrawodalne (Boże jakie trudne słowo), z łożyskiem pterodaktyla albo prawie wyciągiem z płetwy wieloryba (śmiech).

Ha ha, rzeczywiście, można odlecieć, jak czyta się niektóre pomysły marketingowe. Oczywiście najlepiej jest czytać etykiety, bo przecież tam wszystko jest. Ale jeśli dla kogoś to za dużo, to polecam stronę, która wygląda bardzo brzydko (najgorszy design, jaki kiedykolwiek widziałam!), ale ma analizator składu. Czyli wystarczy skopiować skład kosmetyku i wkleić w zakładce "Analyse Cosmetics" w okienko, kliknąć "Ingredient Analysis" i mamy listę z każdym składnikiem, informacją, jaką pełni funkcję w kosmetyku oraz oceną w skali 1-7, gdzie 7 oznacza największe podrażnienie (www.cosdna.com). Można też wejść na www.ewg.org/skindeep i przeszukać bazę kosmetyków, które zostały przeanalizowane i zweryfikowane pod względem bezpieczeństwa składników. Ja tam potrafię spędzić pół dnia. Zamierzam umieścić w tej bazie swoje produkty niebawem.

Atakuję dalej - co wyróżnia "Brzask"? Dlaczego klienci powinni wybrać właśnie Twoje kosmetyki?

Bo być może są tak wkurzeni, jak ja kiedyś byłam, i szukają czegoś uczciwego, dobrej jakości, nienastawionego na masowe tłuczenie. Wtedy zapraszam do mnie! Dla mnie najważniejsze są składniki. Nie chcę tanich, tylko najlepszej jakości, pozyskiwane z substancji naturalnych. Nie pracuję z surowcami z chemii syntetycznej. Moje kremy być może nie mogą stać na półce 3 lata, tylko rok, co i tak uważam za osiągnięcie, bo układ konserwujący zaprojektowałam tak, że jest wyłącznie naturalnego pochodzenia. Nie znajdziesz tam żadnego Benzyl Alcohol, Phenoxyethanol, czy Potassium Sorbate, które we właściwej dawce nie powinny być szkodliwe, ale ja tego po prostu w moich kosmetykach nie chcę, bo mam inne podejście. Poza tym w moich kosmetykach nie ma wody, tylko hydrolaty (woda roślinna powstająca przy destylacji olejków eterycznych), które zawierają wiele dobroczynnych substancji, bo zwykła woda – jak to woda – może trochę nawilży, ale niewiele z niej wynika. Wypełniacz po prostu.

Dzisiaj jako klienci liczą się coraz bardziej mężczyźni - zaczynają coraz bardziej dbać o siebie i świadomie pielęgnować skore, nie tylko jak dziadkowie mydłem i woda. Wiele firm, nie wymienię nazwy, bo mnie pozwą - wciskają im te same kosmetyki, które sprzedają kobietom - ino w innym opakowaniu. A przecież nasza skora jest zupełnie inna. Skąd też proceder, jak myślisz? Czy w ofercie "Brzasku" faceci też znajda coś dla siebie?

Mężczyźni mają inną skórę w tym sensie, że jest cieńsza, ma większe pory, produkuje więcej sebum. Mężczyźni mają też inne przyzwyczajenia niż kobiety: nie lubią czuć nawilżającego, czy - co gorsza - tłustego, filmu na skórze. Lubią mieć poczucie "nagiej” skóry". No ale ta skóra potrzebuje nawilżenia jak każda inna. I dawki stymulujących składników, żeby walczyć z zanieczyszczonym powietrzem w miastach i oznakami starzenia.

W kremie dla mężczyzn dobrałabym inne emulgatory, z aksamitnym finiszem, no i wiadomo inną fazę olejową, albo w ogóle bez. Przyznam szczerze, że krem Pierwszy dla cery tłustej/mieszanej jest dedykowany również właśnie mężczyznom ze względu na składniki regulujące produkcję sebum oraz składniki aktywne. No ale ja to mówię otwarcie. Staram się tak projektować kosmetyki, żeby nie poszerzać konsumpcji, tylko właśnie ograniczać. Zamiast kremu i serum, robię krem, który tak "odżywia", że nie potrzeba już innego wspomagacza. Jeśli robię krem, który reguluje i odżywia skórę mieszaną/tłustą a nadaje się idealnie dla mężczyzn, to tak go reklamuję. Ja w ogóle lubię projektować produkty uniwersalne, teraz pracuję nad wprowadzeniem splash’a do ciała podnoszącego nastrój, który ma zapach typu unisex.

Powiedz mi, bo bardzo mnie to interesuje, dlaczego kosmetyki przeznaczone dla mężczyzn zawsze pachną "tanim armanim" i dresem spod bloku? Niby orzeźwiające i sportowe, a walą jak odświeżacz do WC.

Ha, ha, ha, zawdzięczamy to syntetycznym zapachom. No może nie zawsze jest aż tak źle, jak mówisz, no ale zapachy to wielki biznes i wiadomo – chodzi o to, żeby wydać jak najmniej i jak najwięcej sprzedać, więc trudno w ten sposób wyprodukować wodę do ciała wysokiej jakości. Poza tym produkuje się pod klienta, więc jeśli konsumenci, żyją w otoczeniu chemii syntetycznej na co dzień – jedzą ją, piją, ubierają się w nią i się nią smarują, to ich oczekiwania będą inne niż np. kogoś, kto żyje bliżej natury, je zdrowo. Ja kiedyś normalnie robiłam zakupy w sieciowych drogeriach i wszystko było ok, a teraz – od kiedy stosuję tylko kosmetyki organiczne i ogólnie dbam o siebie – wchodzę tam, jeżeli już rzeczywiście muszę. Szybko załatwiam zakupy, bo się od tego zapachu, który się unosi w całym sklepie, dosłownie duszę. Jak to się mówi: oczy mnie pieką. Ale większość ludzi nie ma tego problemu i chce wydać jak najmniej, bo każdy grosz się liczy. I ja to rozumiem.

Agnieszka Czarnecka - Brzask

Agnieszka Czarnecka - Brzask

Źródło: Instagram

Znienawidzisz mnie za to pytanie, ale znam nieco polskich odbiorców i jak poleca się im krem z nieco wyższej polki cenowej, nieznanej i chętnie kupowanej marki za 8-15 zeta to mówią: "Ja kupuję (tu nazwa tej marki) i jest super". Albo "Nie każdego stać na takie drogie kosmetyki". Dlaczego 120 złotych za słoik i czym różni się ten skład od tych tańszych?

Bartek, składem po prostu. Można kupować tanie składniki, które dają szybki efekt, który jest obliczony na pierwsze 3 sekundy kontaktu z produktem: zapach/konsystencja/dobra cena. Co z tego, że taki kosmetyk nam nic nie daje i po powrocie do domu, po paru dniach używania, możemy nawet być rozczarowani. Nakładamy go więcej, a cera dalej sucha, ściągnięta, nic nie wnika głębiej do skóry. A można też zainwestować w składniki i myśleć o konsumencie długofalowo, że jak się przekona i doceni, to zawsze wróci. Kosmetyki to wielki rynek, jest wiele możliwości, każdy wybiera model biznesowy, który mu najlepiej odpowiada, albo w który wierzy. Moje doświadczenie jest takie, że jak kupię dobry kosmetyk i za niego zapłacę, to zużywam go ostrożnie, jeśli chodzi o ilość i w efekcie starcza mi na dłużej. Ale też nie kupuję np. kremu do twarzy powyżej 160 zł. To jest granica, którą sobie ustaliłam.

Z kosmetykami jak z maseczkami ze szwalni i od projektanta. Znana YouTuberka porównywała podstawowy skład kremu Nivea i La Mer. Jej zdaniem jest taki sam. Dlaczego zatem Nivea kosztuje dychę a La Mer z tysiaka? Czy w kosmetyce tez płaci się za nazwę i markę?

Kocham takie bzdury. YouTuberka, czyli kto? Co ona wie na temat kosmetyków, chemii? Gdzie nabierała doświadczenia, aby zostać krytykiem kosmetyków?
Skład na pierwszy rzut oka może być taki sam, ale należy zajrzeć do karty technicznej każdego surowca, żeby przeczytać skąd dana substancja pochodzi, jak została pozyskana. To, że jest napisane Glycerine, nie oznacza tej samej gliceryny dla wszystkich, tylko że nazwę INCI ma taką samą. No ale to wiedza tylko profesjonaliści.

Co oprócz kremów masz w ofercie?

Oficjalnie na rynku jest obecnie krem Pierwszy w dwóch wersjach: dla cery suchej i dla cery tłustej/mieszanej. Robię na zamówienie świece organiczne (wosk sojowy organiczny + olejki eteryczne) bez polepszaczy i sztucznych zapachów. Pracuję nad wprowadzeniem na rynek mgły do ciała, która podnosi nastrój (kompozycja oparta o działanie aromaterapeutyczne określonych olejków eterycznych) i balsamu odmładzającego. Mam też w portfolio serum olejowe na noc Lekki oraz balsam do ciała Bogaty. Mam też krem przeciwtrądzikowy, nawilżający Whatever, ale te pozycje czekają jeszcze na wpis w rejestrze CPNP.

Używasz wyłącznie swoich produktów czy masz może jakieś ulubione zamienniki?

Używam tylko swoich produktów, od czasu do czasu próbując czegoś nowego z rynku. A, do włosów używam zawsze Phyto. Maja świetne składy.

Trudno jest być kobietą w biznesie i zakładać firmę w świecie tak zdominowanym chyba jednak przez mężczyzn?

Cały czas jesteśmy krajem, w którym kobietom i mężczyznom nie przypisuje się takiej samej wartości społecznej, nie mamy równych praw i równych obowiązków oraz nie mamy równego dostępu do zasobów (środki finansowe, szanse rozwoju), z których możemy korzystać. Nie doświadczam osobiście dominacji ze strony mężczyzn, bo sobie po prostu na to nie pozwalam, ale byłam świadkiem wielu takich sytuacji. Mam czasami wrażenie, że feminizm do Polski w ogóle nie dotarł.

Jakie było do tej pory największe wyzwanie, jeśli chodzi o Twoja markę?

Największe chyba dopiero przede mną.

Uważasz, że Polki są wymagające pod względem kosmetyków? Otwarte na nowe czy raczej konserwatywne i niechętnie korzystają z nowości?

Polki są bardzo fajnymi konsumentkami. Ciekawymi nowości, otwartymi, świadomymi. Doświadczyłam bardzo dużo dobrego ze strony swoich konsumentek. To nie to, że one wracają i kupują dla sióstr, mam, koleżanek itd. One wracają i mówią „dawaj, Aga, do przodu, kiedy zrobisz coś specjalnego dla mnie?” Bardzo fajna moc jest w kobietach. Warto się dla nich starać.

Plany na przyszłość?

Taka dalsza przyszłość to "zielona" fabryczka ze zrównoważoną produkcją i systemem odzysku opakowań, która ma swój streaming w necie – taka przejrzysta sytuacja, żeby każdy mógł widzieć co i jak „pichcimy”; plus własna dystrybucja. A bliższe plany to mały showroom z moimi kosmetykami – ciało/twarz/włosy – gdzie będą się odbywały spotkania i warsztaty dla konsumentek. Krótko mówiąc, miejsce spotkań raczej niż sklep w klasycznym rozumieniu. Będzie można przyjść, usiąść, napić się ziół, porozmawiać, kupić sobie coś albo zabrać na prezent.

Zobacz też:

Zobacz także
So Milky - kosmetyki, które rozpieszczają jak mleko z miodem

W tym momencie trwa kampania wspierająca markę “Brzask”. Używam kremów tej marki i kiedy budzę się trochę podły to nakładam “Pierwszy” i jestem mniej podlejszy. Wspieraj polskie marki. Oto mój fetyszowy manifest na koniec tego wywiadu. Dobre, bo polskie. Polecam. Podziękujecie mi później.

Spodobał Ci się So Magazyn? Obserwuj nas na Instagramie!

Podziel się:
Skopiuj link:
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij